A ja odwzajemniam jego uścisk____
Czułam ciepło, które od niego bije. Sama nie byłam tak zimna jak moi rodzice ale byłam ciepła jak każdy inny człowiek. Jednak Jake był tak ciepły, że dało się to bez problemu wyczuć, że ma inną temperaturę ciała niż jakiś przeciętny człowiek. Czułam się w jego ramionach bezpiecznie i wiedziałam, że on też potrzebuje mnie aby czuć się dobrze, bezpiecznie czy chociażby szczęśliwie.-O czym myślisz?-zapytał w końcu i popatrzył na mnie z góry.
-O tym, że...um.. że kiedy jesteś blisko czuję się bezpiecznie i jestem szczęśliwsza.-odpowiedziałam myśląc co o mnie pomyśli. W końcu jestem na tyle silna i odważna, że potrafię dać sobię radę sama. Jednak on poprostu dawał mi poczucie bezpieczeństwa.
-Yy..rozumiem?-powiedział. Wydaje mi się, że z dużym wysiłkiem żeby się ze mnie nie śmiać ale co tam, trudno.
-Już nieważne haha.-zaśmiałam się aby go zarazić smiechem. Lubiłam kiedy się śmiał, bo wtedy wyglądał uroczo. Po za tym uśmiechał się wtedy do mnie tak pięknie, że nie mogłam się nigdy napatrzeć.
-Chodź!-powiedział nagle. Złapał mnie za rękę i zaprowadził do swojego pokoju. Podszedł do jakiejś szafki i wyjął z niej parę ubrań i rzucił mi je. - Włóż to.-rozkazał, więc się z nim nie kłóciłam. Ubrałam się i spojrzałam w pierwsze lepsze lustro jakie znalazłam. Wyglądałam... dziwnie wszystko było na mnie za duże i wisiało na mnie jak bym była w worku. Ale nie ważne, nie mogłam przecież założyć wszystkiego tego co miałam na sobie wczoraj. Wtedy machnął ręką w geście abym szła za nim. Okazało się, że chciał zaprowadzić mnie na plażę La Push. Chodziliśmy spacerkiem wzdłuż fal i rozmawialiśmy, było tak uroczo.
-Renessme, kocham cię.-powiedział Jake.
-Wiem, ja ciebie też.-powiedziałam i uśmiechnęłam do niego a on nagle zbliżył się do mnie i pocałował mnie znów tak samo jak ostatnio z uczuciem i z taką delikatnością. Ostatnio coś się w nim zmieniło, kiedyś przecież nie był taki romantyczny ani taki prędki do całowania. Coś musiało się stać. Kiedy oderwał ode mnie usta zapytałam.
-Jacob... stało się coś? Coś o czym powinnam wiedzieć?
-Nie kwiatuszku, nic takiego. Boję się o ciebie poprostu, nie wiem co będzie jeśli cię stracę.-powiedział łamiącym się głosem.
-Nie stracisz, obiecuję.-powiedziałam i cmoknęłam go w policzek.-ci debile co tu byli mogą nam podskoczyć, damy sobie radę!-krzyknęłam uśmiechnięta żeby dodać mu otuchy.
-Czemu zawsze jesteś tak pozywtywnie nastawiona na wszystko?-zapytał Jake.
-Pamiętasz ten dzień kiedy przyszli wszyscy z Volturii, nawet wzięli też swoje kobiety. Wszystko było po to żeby mnie zabić i co? Żyję! Nawet do niczego nie doszło. Poprostu od tamtej pory zawsze mam nadzieję na takie szczęście jakie nas wtedy spotkało.-powiedziałam uśmiechnięta. Nagle Jake odwrócił się gwałtownie i warknął lekko.-Co się stało??-zapytałam przerażona.
-Ktoś nas śledzi...-powiedział do mnie ledwo słyszalnie.Wtedy poczułam mocne szarpnięcie za ramię myślałam, że "ten ktoś" wyrwał mi rękę. Potem złapał mnie za buzię żebym nie mogła krzyczeć ale polizałam go po ręce, to było dziwne i obrzydliwe ale skuteczne. Odsunął rękę od mojej twarzy a ja krzyknęłam "Jake pomocy!!". Wtedy Jacob odwrócił się w moją stronę i zaczął biec do mnie. Przemienił się, jednak nie zdołał zabić faceta, który mnie złapał, ponieważ za szybko goiły mu się wszystkie obrażenia i dopiero wtedy zrozumieliśmy co się stało. Usłyszeliśmy szelest między drzewami, które były po naszej lewej stronie (po prawej była woda a my staliśmy na plaży). Był to ktoś kto miał obserwować Jake'a i kiedy zamieni się w wilka przy człowieku miał na niego donieść. Było to dwóch ludzi takich jak Jake tylko z innego plemienia. "Ten ktoś" nie był czlowiekiem ale Jacob nie mógł o tym wiedzieć, więc wziął go za człowieka i przemienił się przy nim przez co naraził wszystkich tych, którzy byli tacy jak on. Teraz ci ludzie na niego doniosą, nie wiemy w jakim celu ale to nie świadczy o niczym dobrym. Odwróciłam się do Jake'a żeby go czymś uspokoić, powiedzieć coś pocieszającego ale zobaczyłam jego wzrok. Był pusty a Jacob wyglądał jakby opętał go jakiś duch.
CZYTASZ
[ZAWIESZONE] Co było potem?- Histotia Renesmee i Jacoba oraz Belli i Edwarda
FanfictionOdkąd Eward i Bella pobrali się, Bella urodziła dziecko i wygrali wojnę, ich historię zakończyli typowym dla wszystkich opowieści cytatem "I żyli długo i szczęśliwie" , ale chyba zapomniano, że życie, to niestety życie i nie zawsze wszystko kończy s...