Zrozumienie

1K 21 2
                                    

           Łza spłynęła mu po policzku...
Kidy zauważyła to moja mama, pojaśniała trochę, zrozumiała, że jest jeszcze szansa. Pocałowała dziadka w czoło i pobiegła po Carlisle'a. Nie zgadzał się przyjść znów do szpitala. Nie wierzył, że to się może udać, ale Bella nie odpuszczała. Kochała go i chciała go mieć przy sobie. Jednak mój drugi dziadek, tata Edwarda nie chciał pomóc. To nie było do niego podobne. W końcu po kilku minutach namawiania, przybiegli razem to mnie, Jacoba i dziadka. Carlisle nie próbował nawet zmieniać Charliego, ale próbował przywrócić go do zdrowia. W wampirzym tempie wyjął pocisk z wnętrza taty mojej mamy i zaszył ranę. Po za tym zrobił wszystko co mógł, ale to nic nie dało. Oznaczało to tylko to, że więcej już się nie da zrobić i nic już nie pomoże. Zaczęłam jeszcze bardziej płakać, a Jake przytulił mnie mocniej, ponieważ to zauważył. Popatrzyłam na niego i zobaczyłam w jego oczach coś, czego jeszcze nigdy nie widziałam.
- Co się stało?- zapytałam.
- On był dla mnie...jak drugi ojciec...
- Czemu? - zdziwiłam się nigdy nie mówił tak, o moim dziadku.
- Tata twojej mamy, zawsze traktował mnie jak syna. Był dla mnie wsparciem. - wtedy wypłynęła mu z oka jedna łza, która spadła wprost na moje czoło. Miałam zapłakane oczy, więc nie widziałam tej łzy. Poczułam tylko tę zimną kropelkę na moim czole. Chciałam wiedzieć, czemu go wspierał, co mu się takiego strasznego stało, że aż trzeba było go wspierać. Stwierdziłam, że potem go zapytam, teraz jest taka atmoswera, że nie wyoada pytać o takie rzeczy. Przez chwile staliśmy przy Charlim, ale trzeba było w końcu odejść. Wyszliśmy ze szpitala i Jake zmienił się w wilka, ja znów na niego weszłam i pobiegliśmy do domu dzidka. Normalnie skierowali byśmy się do mieszkanka rodziców, ale mama była tam gdzie biegniemy, musieliśmy ją ze sobą zabrać, pocieszyć jakoś. Widzieliśmy coś...dziwnego, coś czego się nie spotyka. Moja mama...wampir. Płakała rzewnymi łzami. To nie było normalne, ponieważ nieśmiertelni nie mogą płakać, potrafią mieć pogrzebowe miny i wydawać dźwięki, oznaczające płacz. Teraz widzimy jak wampir naprawdę płacze, prawdziwymi łzami. Jake się przemienił w człowieka i otworzył buzię. Podeszłam do mamy.
-Mamo wiesz co się stało?...-zapytałam.
Dotknęła swojego policzka i poczuła łzy pod palcami.
-Jak to się stało?! To nie możliwe!!
Bardzo się zdziwiła. Nie płakała już od kilku lat, to było dla niej wilekie przeżycie. Pomogłam jej wstać i pocałowałam mame w czoło. Powiedziałam, że musimy już wracać i trzeba się pogodzić z myślą, że dziadek już nie wróci. Mama dalej płakała. Jake już po raz kolejny tego dnia, zmienił się w wilka i znów wdrapałam się na jego grzbiet i jeszcze raz pobiegliśmy wszyscy razem do naszego domku. Kiedy dotarliśmy musiałam zostawić na jakiś czas Jake'a z mamą, bo Alice chciała ze mną porozmawiać. Zgodziłam się i wyszłyśmy z domu.
-Słucham?
-Chciałam z tobą chwilkę porozmawiać, przejedziemy się? Pokażę ci pewne miejsce.
-Dobrze, prowadź.
Alice poszła przodem i zaczęła mówić.
-Wiesz chodzi o twoją mamę. Miałam wizję.
-Jaką??
-Nic jej się nie stanie, ale przez śmierć twojego dziadka jest bardzo nieprzewidywalna. Przypomnę ci, że moje wizje o twojej mamie zależą od jej decyzji. Jednak w tym obrazie, który mi się przedstawił, twoja mama próbowała popełnić samobójstwo. Dziwne mi się to wydało, ponieważ to wyglądało tak jakby zapomniała, że jest nieśmiertelna.
-Ale...czemu...ona chce...
-Myślę, że chce być razem z twoim dziadkiem, że po prostu tęskni za nim.
-A...rozumiem...
-Trzeba coś wymyślić, żeby do tego nie doszło. Obie wiemy, że i tak nie da rady sobie nic zrobić, ale jednak kiedyś wpadnie na to, na co wpadł kiedyś twój tata...i pokaże się światu. Wszystko po to, żeby Volturi ją zabiło.
Doszłyśmy wtedy do miejsca, które Alice chciała mi pokazać. Wiedziałam, że jesteśmy na miejscu, bo zatrzymała się i odwróciła się do mnie. Złapała mnie za ręce i powiedziała:
-To tu będziemy przychodzić rozmawiać o naszych prywatnych sprawach i właśnie tu spróbujemy rozwikłać zagadkę moich wizji związanych z tobą.
-Tutaj jest ślicznie! Skąd znasz to miejsce??
-Przechadzałam się po lesie jakoś kilka dni temu i znalazłam to miejsce. Z racji, że dziś miałam wizję, postanowiłam cię tu przyprowadzić.
-Dziękuję Alice.
Przytuliłam ciocię, ale z takim uczuciem, że nie było szans, żeby nie zrozumiała przekazu. Kiedy wróciłyśmy do domu mama stała na dachu. Zanim podbiegłam już zaczęła spadać, ale ciocia Alice zdążyła ją złapać. Postawiła mamę na ziemi i powiedziała do niej stanowczo.
-Nie wolno ci robić takich rzeczy. Myślałam, że jesteś odpowiedzialniejsza.
-Ja wiem...ale nie mogę tu zostać kiedy nie ma Charliego. -odpowiedziała rozpaczliwie mama.
-Ale mamo...chcesz zostawić mnie tutaj?!-krzyczałam, ponieważ byłam od nich troszkę daleko. Mama usłyszałaby mnie ale chciałam zrobić dobrą atmosferę.-Bez ciebie? Chcesz porzucić tatę? Tata też mnie wtedy zostawi i pujdzie się zabić i zostanę bez rodziców...tego chcesz dla mnie? Tego?
Kiedy podeszłam, mama zaczęła płakać, ale w końcu musiała mi odpowiedzieć.
-Ależ nie skarbie, moje słońce nie zrobię ci tego, tacie też nie. Rozumiem nie mogę was porzucić...
-Mamo posłuchaj dziadek zawsze z nami będzie tutaj -wskazałam na serce mamy. A ona już nic nie mówiła tylko przytuliła mnie mocniej.

[ZAWIESZONE] Co było potem?- Histotia Renesmee i Jacoba oraz Belli i Edwarda Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz