______Uśmiechnęła się promiennie._______
Wszyscy postanowiliśmy chociaż na chwilkę usiąść i odpocząć. Włączyliśmy coś na telewizorze i patrzyliśmy tępo w ekran, w sumie nie zwracając uwagii na to co tak naprawde oglądamy. Leciał jakiś program o zwierzętach, był na tyle nudny, że oczy same powoli mi się zamykały ale nagle poczułam ciepło jakie całkiem intensywne ciepło na plecach i pod kolanami. Kiedy się trochę rozbudziłam, leżałam w łóżku, które kojarzyłam ale nie mogłam sobie przypomnieć skąd. Jednak po paru sekundach zauważyłam, że nie leżę na poduszce tylko na czymś twardym i bardzo ciepłym. Oczywiście, że musiał być to tors Jacoba. Podniosłam głowę z jego brzucha i popatrzyłam na niego, on z kolei przyglądał się mi. Dopiero mój intensywnie pracujący umysł zrozumiał, że wszystkie te przemyślenia zajęły mi dosłownie ułamek sekundy i, że kiedy podnosiłam swoją głowę nie zrobiłam tego spokojnie i powoli, tylko strasznie szybko i nagle, tak że obudziłam Jake'a.
-Strasznie cię przepraszam nie chciałam cię obudzić..-powiedziałam bo poczułam, że muszę się mu wytłumaczyć ze swojego zachowania.-Poprostu...nie wiedziałam na początku gdzie jestem i co się stało. Pamiętam tylko, że siedzieliśmy przed telewizorem i oglądaliśmy coś. Jak do cholery znalazłam się tutaj. -powiedziałam zdenerwowana. Zauważyłam, że bardzo szybko zmienił mi się humor dopiero miałam dziwne wyrzuty sumienia a już teraz jestem zła. Co jest ze mną nie tak?...-Spokojnie i tak nie spałem..a jeśli chodzi o to jak się tu znalazłaś no to..no przyniosłem cię tu.-powiedział.
-Aa...to ty byłeś tym ciepłem.-powiedziałam jakby od niechcenia sama do siebie ale na tyle głośno żeby Jake usłyszał to i spojrzał się na mnie z szelmowskim uśmiechem. -Lubię się do ciebie przytulać jesteś ciepły i miły w dotyku, pomimo że masz twarde mięśnie. O... właśnie, która godzina? Ile godzin spaliśmy?-zapytałam, teraz byłam wesoła i podekscytowana.
-Nie spaliśmy tylko parę godzin, jest już następny dzień skarbie. Jest godzina 11:23.- Powiedział i uśmiechnął się do mnie. Nagle wstalamu z łóżka i zaczęłam na niego krzyczeć.
-Jak mogłeś tyle spać, trzeba było mnie obudzić!! Mieliśmy ratować mamę a nie spać ze sobą!! Jacob czy ty naprawde jesteś aż taki?! Co z tobą?!?! Nie wiem, znienawidziłeś ją, bo wyszla za mojego ojca?!?!-zaczęłam krzyczeć jak najęta.
-Tak o mnie myślisz...Alice poszła załatwić kogoś do pomocy a ja miałem się tobą zaopiekować żeby i ciebie nie porwali...-powiedział smutno. Patrzył na mnie jak na kogoś kto zawładnął calym jego światem ale nagle postanowił go śmiertelnie skrzywdzić. Pomimo tego po chwili uśmiechnął się do mnie krzywo. -Nie chciałem cię budzić. Widać było wcześniej, że byłaś wykończona psychicznie. Zakładam, że miałem z tym coś wspólnego, przecież uwierzyłaś w to, że sie obraziłem a nawet nie wiedziałaś za co.. chciałem żebyś trochę odpoczęła od wszystkich zmartwień.
Zrobiło mi się strasznie głupio. Nie wiedziałam co powiedzieć. Patrzyłam na niego tylko i nie mogłam z siebie wydusić żadnego słowa. Uśmiechnął się krzywo już po raz kolejny i wyszedł z pokoju zostawiając mnie samą. Nagle usłyszałam trzask. Na początku byłam tak wystraszona, że nie przyszło mi do głowy ze mogą to być poprostu drzwi od domu, które ktoś mocno i z rozpędem otworzył. Była to Alice. Słyszałam, że szybko zamieniła jedno słowo z Jacobem i przybiegła do mnie. Zakładam, że pytała go o to gdzie jestem.
-Renesmee!! Wiem chyba gdzie jest twoja mama!! Krzyknęła szybko i głośno, z dużym przyplywem emocji. A ja zaraz wstałam na równe nogi.
-GDZIE.ONA.JEST. -zapytałam powoli, akcentując każde słowo. Tak, byłam zdenerwowana ale wiedziałam, że muszę być opanowana. Inaczej nic nie wyjdzie z mojego "ratowania". Jake nagle podbiegł do nas a zaraz za nim mój tata. Nie wiem skąd nagle się tu wziął.
CZYTASZ
[ZAWIESZONE] Co było potem?- Histotia Renesmee i Jacoba oraz Belli i Edwarda
FanfictionOdkąd Eward i Bella pobrali się, Bella urodziła dziecko i wygrali wojnę, ich historię zakończyli typowym dla wszystkich opowieści cytatem "I żyli długo i szczęśliwie" , ale chyba zapomniano, że życie, to niestety życie i nie zawsze wszystko kończy s...