Dziś chcę cię mieć przy sobie

721 19 9
                                    

**Nigdy**
Mama wzruszyła się, przez to co usłyszała. I znów zaczęła płakać. Dotknęła swoich łez spływających jej po policzkach i uśmiechnęła się. A my wszyscy patrzyliśmy na nią. Wtedy tata podszedł do niej, przytulił ją i powiedział.
-Ja też się zmieniam. Wolniej niż ty ale się zmieniam. Może to dlatego, że jestem wampirem dłużej. Może wszyscy wreszcie zostaniemy od tego wyzwoleni. Znów będę miał duszę...
-Dla mnie miałeś ją od zawsze.
-Tak, wiem. Ale za to ty dobrze wiesz, że ja w to nie wierzę i nie chciałem stać się tym, kim jestem.
-Przestań nie mów tak. To kim chciałbyś być? Marnym człowiekiem?
-Nie... Nie raz zadawałem sobie pytanie, dlaczego się urodziłem? Dlaczego dojrzewałem, dorastałem. Dlaczego byłem człowiekiem, przez co mogłem zamienić się w to...-pokazał na siebie.-Mogłem być gwiazdą na niebie. Tak piękną i jasną. Obserwować tak piękny świat z góry. Jaśnieć jak iskierka. Poleciałbym wysoko, do nieba. Mam jedną... ulubioną gwiazdę na niebie. Zawsze wyobrażam sobie, że to ja...
-...to co powiedziałeś było...niespodziewane. Nie wpadłbym na to, że chciałbyś być gwiazdą na niebie.-powiedziałam.
-Edward?
-Tak?
-Nie wiesz dlaczego się urodziłeś?...Przyszedłeś na swiat, żeby spotkać mnie, żeby uratować mi życie. Gdyby nie ty, te parę lat temu, już nie byłoby mnie tu. Długo czekałeś ale... znalazłeś mnie. Chociaż nie przypuszczałam, że ktoś taki jak ty mógł na mnie gdzieś tam na świecie czekać. Jednak tak było. A teraz jesteś przy mnie a ja przy tobie skarbie. Dlatego tu jesteś. Dlatego byłeś człowiekiem i dlatego zostałeś wampirem. Gdybyś był takim marnym człowiekiem jak ja, nie uratowałbyś mnie. Rozumiesz? Dopiero mówiłeś... że nigdy nie dasz mi upaść. To dlatego tu jesteś.
-Masz wielkie szczęście chłopie.-powiedział Jacob.
-Zawsze to wiedziałem.
-Przypominam, że gdyby nie wy to bym nie istniała.-powiedziałam.
-Właśnie!-potwierdził Jake, po czym złapał mnie za rękę i przysunął do siebie. Tata spojrzał na niego srogo.
-No co?! Nie mogę już nawet koło niej stać?!
-Ugh...
-Przestań już.-powiedziała mama do taty.
-...-więcej tata się już nie odezwał.
-To co Bell's...Ness może u mnie dziś nocować, nie?..
-...No skoro chce..
-Jasne, że chcę.-odpowiedziałam szybko.
-Chodź zbieramy się.
-Już idę.
Jacob wyszedł przed dom. Ja pobiegłam do swojego pokoju i zaczęłam się pakować. Piżamę, przybory łazienkowe i coś do przebrania na jutro. Kiedy się już spakowałam pobiegłam do rodziców jeszcze raz i obojga pocałowałam w policzek.
-Nie złość się tato... proszę.
-Jasne. Idź już.
Pobiegłam do Jake'a. Kiedy na niego spojrzałam, miał minę obrażonego dziecka.
-Co się stało?
-Już zapomniałaś?? Dopiero co ratowałaś mnie z rąk tych facetów. Tych, którzy byli u mnie w domu.
-O matko!! Rzeczywiście.
-Już wiem o co im chodzi.
-Tak?!?!
-Tak... chcą ciebie, żeby zwabić Bellę. To ich sprawka, że zamienia się znów w człowieka.
-Jak to?!
-Nie wiem jak to zrobili. Ale Bella napewno nie zmieni się na stałe. Chcą ją wystraszyć.
-Czemu?
-Nie wiem. Może idź się ich zapytać!
-Jake, przestań. Nie krzycz. Myślałam, że wiesz.
-Skąd. Wolę mieć cię dziś przy sobie.
-Rozumiem. A mama? Przecież to o nią chodzi.
-Ma Edwarda.
-No tak..

[ZAWIESZONE] Co było potem?- Histotia Renesmee i Jacoba oraz Belli i Edwarda Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz