To znaczy, że zasnęłam.
Obudziłam się z samego rana, co było raczej dziwne w moim przypadku. Zazwyczaj wysypiałam się tak długo jak to było możliwe. Teraz było to jak najbardziej możliwe. Zdziwiłam się tym jeszcze bardziej dlatego, że w uścisku ciepłych i dużych ramion Jacoba powinnam spać jeszcze dłużej. Nie wiem dlaczego tak wcześnie się obudziłam. Nie powinno mnie to tak drażnić, w końcu nic takiego się nie stało ale jednak jakoś zirytowało mnie to. Sama nie wiem czemu.Stwierdziłam, że pójdę do kuchni coś zjeść. Tak więc zrobiłam. Poszłam do lodówki i wzięłam jakiś mały jogurt. Miałam nadzieję, że się nim najem i będzie to dla mnie wystarczające śniadanie. Potem podeszłam do małej wysepki, po drodze biorąc łyżeczkę do jogurtu.Tak nazywałam blat, który przechodził przez środek kuchni aby móc przy nim zjeść. Usiadłam na jednym z krzeseł i wzięłam się za jefzienie, kiedy poczułam ciepły dotyk dłoni na ramieniu. Odwróciłam się pewnie myśląc, że to Jake. Ale nie...to był jego ojciec.
Billy.Trochę się wystraszyłam, bo nie wiedział przecież, że jestem w jego domu. Ale postanowiłam się przywitać co już było dla mnie wyzwaniem, ponieważ kurewsko się go bałam. Miał miły wyraz twarzy jednak jego brwi ściągnęły się w taki sposób, że nie byłam pewna czy jest zadowolony z tego, że tu jestem.
-Dzień dobry panu.-powiedziałam cicho i niepewnie. Musiałam się trochę pochylić do niego, ponieważ jeździł na wózku inwalidzkim.
-Dzień dobry...-odpowiedział mi swoim głębokim i meskim głosem.-...-Miał właśnie powiedzieć coś jeszcze ale Jacob wszedł do kuchni i zaczął się przeciągać i ziewać.
-Cześć!-krzyknął nam na przywitanie. Ja tylko uśmiechnęłam się do niego w odpowiedzi, a jego ojciec spojrzał na niego z miną mówiącą "co ona tu robi??". Wtedy Jake podszedł do nas i powiedział.-Słuchaj tato...Ness dziś u nas nocowała, bo...bardzo chciałem żeby wreszcie u mnie zanocowała i poznała cię lepiej.-powiedział wymyślając na szybko co kolwiek. Billy przyjrzał mu się dokładnie, a Jacob uśmiechnął się do niego ciepło ukazując szereg swoich prostych i bielutkich zębów. Wtedy jego tata spojrzał na mnie i mam wrażenie, że raczej z grzeczności posłał mi mało szczery i wymuszony uśmiech. Wtedy postanowiłam, że zapytam co chciał mi powiedzieć. Kiedy Jake tu był czułam się trochę bardziej komfortowo.
-Chciał pan coś chyba jeszcze powiedzieć...-powiedziałam, a on prawie wzrokiem wywiercił mi dziury w oczach. Raczej go zdenerwowałam moim zdaniem. Nie wiem czemu.
-Zdawało ci się. Albo zapomniałem co chciałem powiedzieć.-znów uśmiechnął się do mnie nie szczerze aczkolwiek najcieplej jak umiał. Pomimo tego, że mnie nie lubił był wobec mnie bardzo kulturalny i miły. Pomyślałam, że może jednak nie jest taki straszny.
-Jeśli się pan nie obrazi dokończę swój jogort?-powiedziałam rzekomo zdanie oznajmujące ale jednak niechcący zapytałam o pozwolenie.
-Tak, tak...przrpraszam, przeszkodziłem ci.-powiedział. Myślę, że przyjście Jake'a miało duży wpływ na jego zachowanie wobec mnie. W każdym razie zaczęłam jeść znowu swój jogurt. Jacob usiadł koło mnie i patrzył jak jem. W końcu nie wytrzymałam.-No przestań!-krzyknęłam, cicho ale jednak krzyknęłam.
-Co?-zapytał zdezorientowany z lekkim usmiechem na ustach.
-Przestań patrzeć jak jem... krępuje mnie to.-powiedziałam przez zęby, ponieważ się zdenerwowałam.
-No już dobrze...-wstał z krzesła i zaczął powoli iscy w stronę wyjścia.-To ja już pujdę..-powiedział. Dobrze wiedział, że nie pozwolę mu tak sobie pójść i go zatrzymam.
-Gdzie idziesz? Zostań ze mną.-powiedziałam i wydęłam usta, a on zawrócił się i usiadł koło mnie znowu. Teraz nie patrzył już na mnie tylko bawił się swoimi palcami. Potem wziął z wysepki mandarynkę i zaczął ją powoli obierać. Kiedy skończył zaczął ją jeść. Teraz to ja obserwowałam jego. Całkiem nie świadoma tego, że robie to za co przed chwilą byłam na niego zła. W końcu skończyłam jeść swój jogurt. Umyłam po sobię łyżeczkę i wyrzuciłam kubek po jogurcie do śmieci. Kiedy się odwróciłam, chłopak stał dosłownie kilka centymetrów ode mnie. Swoją twarz zbliżył do mojej na tyle, że poczułam ciepły powiew powietrza na swojej twarzy. Zapachniało mandarynką, nie wiem czemu ale bardzo spodobał mi się ten zapach. Zauważyłam, że patrzył prosto w moje oczy i oczekiwał jakiejś reakcji. Nie widziałam co zrobić, więc nerwowo zaczesałam kosmyk włosów za ucho. Potem skrzyżowałam ręce na piersi i sprytnie wywinęłam się od pocałunku. Chciałam żeby mnie pocałował ale chciałam też żeby się trochę pomęczył. Szłam powoli i z jak największą gracją. Bardzo chciałam ładnie wyglądać. W końcu poznałam, że udało mi się go zwabić, ponieważ poczułam jak łapie mnie od tyłu w talii i zaczyna powoli całować moją szyję. Po jakimś czasie przestał i położył swój podbródek na mojej głowie. Było to dla niego łatwe, ponieważ byłam od niego trochę niższa. Napierając troszkę na mnie swoim ciałem, zaprowadził mnie przed lusterko w łazience i położył głowę w zagłębieniu między moim barkiem a moją głową. Popatrzyłam na nas i poczułam szczęście, którego nie dało sie opisać. Sama nie wiem czemu. Był taki przystojny, silny, kochający, troskliwy i uroczy, że poprostu mogłabym go schrupać. Stwierdziłam, że ułatwię mu sprawę i odwróciłam się w jego stronę. Stanęłam na palcach i przybliżyłam do niego swoją głowę tak aby nasze usta dzieliły za ledwie dwa centymetry. Wtedy lekko i przelotnie cmoknęłam go. Już nie wytrzymał i poprostu przedłużył pocałunek.
Jego wargi zaczęły się w pewien sposób poruszać, co o dziwo mi pasowało i było nawet przyjemne. W końcu całkowicie oddałam się jego pocałunkowi, dałam mu pełną kontrolę nade mną. Z moim językiem robił wszystko co chciał. Bawił się nim. Raz przerzucał go na jedną stronę, raz na drugą, raz poprostu go polizał, czasem przygryzał mojay dolną wargę. Może wydawać się, że to trochę dziwne kiedy o tym opowiadam, jednak robił to wszystko z taką delikatnością i wyczuciem, że nie dało się oprzeć. W końcu zakończył nasz pocałunek odrywając się ode mnie powoli. Zdjął moje ręce z jego klatki piersiowej i poprostu mnie przytulił. A ja odwzajemniam jego uścisk.
***Hej, hej! Nie obrażajcie się, że tak późno musiałam coś jeszcze załatwić. W każdym razie jest rozdział, o którym dziś wspominałam mam nadzieję, że nie zrobiłam tam dużo błędów. Jeśli tak napiszcie mi w komentarzu, jeśli nie też możecie napisać coś innego hahaha. Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba. Dobranoc 🖤 ~🖤unique🖤***
CZYTASZ
[ZAWIESZONE] Co było potem?- Histotia Renesmee i Jacoba oraz Belli i Edwarda
FanfictionOdkąd Eward i Bella pobrali się, Bella urodziła dziecko i wygrali wojnę, ich historię zakończyli typowym dla wszystkich opowieści cytatem "I żyli długo i szczęśliwie" , ale chyba zapomniano, że życie, to niestety życie i nie zawsze wszystko kończy s...