------Tylko przytuliła mnie mocniej.-----
Trzeba było zrobić dziadkowi pogrzeb. Kiedy załatwiliśmy wszystko z księdzem, zamówiliśmy msze, zapłaciliśmy itp. szykowaliśmy się na ten dzień. Wreszcie nadszedł...mama zaczęła płakać jak ostatnio, teraz już nie było to dla niej aż tak dziwne. Jednak dla pozostałych członków rodziny, którzy tego jeszcze nie wiedzieli, to był szok, byli przerażeni, nie wiedzieli jak to możliwe. Nie mogli wycisnąć z siebie ani kropelki łzy. Wszyscy ubraliśmy się na czarno, ale bardzo elegancko. Poszliśmy na pogrzeb. Oszczędze wam szczegółów, ponieważ na mszy nie działo się nic szczególnego, wszyscy płakali i była bardzo nieprzyjemna atmosfera. Pojechaliśmy na cmentarz żeby pochować Charliego. Już mieli wkładać trumnę do tej wielkiej, przerażającej, czarnej dziury, kiedy usłyszeliśmy lekkie westchnienie. Usłyszała to tylko nasza rodzina, przez nasz słuch. Bardzo się zdziwiliśmy. Carlisle kazał otworzyć trumnę. Grabarz zrobił to niechętnie, ale zgodził się. Okazało się, że dziadek przebudza się ze snu. Zaczął pytać co się stało. Rozejrzał się i zrozumiał w czym leży, strasznie się przestraszył, chciał wyjść z trumny, ale bardzo bolała go niedawno zaszyta rana i nie mógł się ruszać.
-Czemu już chcecie mnie pochować, ja tylko spałem.
-Charlie...kiedy byłeś w pracy zostałeś ranny. Nie długo leżałeś w szpitalu, bo pokazało, że twoje serce przestało bić. Myśleliśmy..., że to już koniec...-powiedziała mama przez łzy, upadła na kolana i przytuliła się do dziadka. On chciał ją też przytulić ale nie mógł nawet wstać, więc tylko czekał, aż mama się odsunie. Pomogliśmy mu wstać i zabraliśmy go do domu. Przeprosiliśmy księdza za zamieszanie, a on tylko patrzył na nas ze zgrozą w oczach. Ale oczywiście mój tatuś wszystko załatwił po swojemu i już byliśmy czyści u księdza. Mój drugi dziadek, tata mojego taty...ehm, nie ważne, kazał Charliemu dużo leżeć. Powiedział, że narazie ma odpocząć od pracy. Przepisał mu parę leków przeciwbólowych, ze świadomością, że mało to dziadkowi da. Kiedy zostałam jeszcze na jakiś czas sama z Charlim, ponieważ reszta mojej rodziny rozeszła się już do domów, patrzyłam jak Sue przytula się do dziadka, jak cieszy się z tego, że jednak jest tu z nią, w tym momencie. Nie była już młoda, ale ja widziałam w jej oczach tyle dziecięcej radości. Wyobrażałam sobie mnie i Jake'a razem za te kilkadziesiąt lat, ale zaraz uświadomiłam sobie że to koniec zmian, już przestałam rosnąć, starzeć się i na szczęście mój Jacob też. Pomyślałam, że przypilnuję go żeby się przeobrażał w wilkołaka co jakiś czas, wtedy nie będzie się starzał. Może z jednej strony chciałabym przeżyć swoje życie jak każdy inny człowiek...ale z drugiej strony... Gdybym miała stracić Jake'a, albo on mnie to...nie wiem co bym zrobiła. Stwierdziłam, że chyba wolę żeby zostało tak jak jest. Kiedy zakończyłam swoje rozmyślania porozmawiałam jeszcze z dziadkiem o tym co u mnie, co działo się podczas gdy on był nieprzytomny. Rozmawialiśmy o tym, że nie chciałabym go stracić, że jestem do niego przywiązana. Dobrze wiedziałam, że nie lubi rozmawiać na takie tematy, więc szybko go skończyłam. Pożegnałam się i poszłam do domu. Pierwsze co mi się rzuciło w oczy kiedy weszłam do domu, to mama, która siedziała przy stole i trzymała się za głowę. Miała zamknięte oczy i nie ruszała się. Na początku tym, że się nie rusza, trochę się zmartwiłam, ale przypomniałam sobie, że dla wampira to zupełnie normalne. Rozważałam sobię po cichu czy powinnam podejść i zapytać, czy tylko podejść i posiedzieć z nią, a może dać jej spokuj. Po chwili rozważań zdałam sobię sprawę, że stoję cały czas w przejściu i pewnie wyglądam jak idiotka. W końcu mama się odezwała.
-Tak słyszę cię skarbie... możesz podejść. Ale nie musisz, muszę się tylko troszkę uspokoić.-podeszłam i zapytałam.
-Co się stało?
-Nic takiego. Poprostu dalej nie mogę uwierzyć, jakie to szczęście, że twój dziadek jednak żyje, że jest tu z nami.
-Rozumiem... Mamo, nie myśl już o tym. Połóż się, może uda ci się zasnąć na trochę.-Podałam mamie rękę zaprowadziłam ją do sypialni rodziców. Mama się położyła, a ja delikatnie przykryłam ją kocem. Powiedziała tylko szybkie, cichutkie "dziękuję" i zasnęła. Wyszłam z pokoju, miałam iść do swojego, ale tata akurat wszedł do domu. Powiedział, że musiał porozmawiać z ciocią Alice, że dlatego go nie było. Teraz chciał rozmawiać ze mną. Zgodziłam się, więc poszliśmy do mojego pokoju, żeby nie przeszkadzać mamie.
-Posłuchaj, mam do ciebie bardzo ważne pytanie.
-Jakie?-trochę się bałam...domyślałam się, że chodzi o Jacoba, ale nie zdawałam sobię sprawy z powago sytuacji...nie byłam chyba gotowa na takie pytania.
-Slońce...zrozum, że nie chce dla ciebie źle, ale...czy wy planujecie ślub?
-Ehm...nie myśleliśmy o tym narazie. Myślę, że to trochę za wcześnie, ja mam dopiero 16 lat...
-Ja wiem, moim zdaniem też jesteś jeszcze za młoda na ślub, tylko...-przerwałam tacie bo musiałam to poprostu powiedzieć.
-Tato ja zawsze będę dla ciebie za młoda. Zawsze będziesz we mnie widział tą małą dziewczynkę, z jasno czekoladowymi oczkami. Zauważyłeś wogóle jak się zmieniłam od tamtego czasu? Odpowiedz szczerze.
-Skarbie. Oczywiście, że zauważyłem, jakbym mógł tego nie widzieć? Tylko nie mogę się przyzwyczaić do tego, że jesteś już duża. Jeszcze niedawno byłaś malutka... dosłownie osiem miesięcy temu miałaś 10 lat. Wiesz jak ciężko pojąć coś takiego umysłem, nawet takim jak mój, który jest obdarzony jakimś darem? Tak bardzo chciałbym być normalnym człowiekiem... nienawidzę tego kim jestem. Gdybym był jak każdy inny facet, to nie miałabyś przeze mnie zniszczonego życia. Miałabyś zwykłe życie, dojrzewała jak inne dziewczynki.
-Tato spokojnie. Nie mów tak. Ja nie chcę mieć normalnego życia, lubię to jaka jestem i ty też powinieneś akceptować siebie. Wiesz...myślę, że gdyby ludzie nie wierzyli we wszystkie legendy związane z wampirami i wiedzieli jacy niektórzy z was są naprawdę, na przykład nasza rodzina, to nie bali by się nas. Może nawet by nas wspierwali, znaczy...mnie nie, ale was tak. Jesteście inni, ale dla mnie i tak wszyscy jesteście najlepsi na świecie. Kocham cię tato.
-Ja ciebie też słońce. Nie wiem jak mogę narzekać, na tak piękną i mądrą córkę.-już myślałam, że emocje opadły. Kiedy tata zadał kolejne pytanie.
-Myśleliście już o dzieciach? Robiliście już...to?
-TATO!!
-No co? To ważne...wiem, że nie będziesz mi się zwierzać, no ale przynajmniej odpowiedz.
-Nie, nie myśleliśmy i nie, nie robiliśmy!
-Nie krzycz, mama śpi.
-Dobrze, ale to koniec tematu. Koniec pytań.
-Koniec.
-Dobrze. Czy mogę zostać teraz sama? Idź do mamy, czy coś.
-Ahh...no dobrze. Już sobię idę.
Zostałam wreszcie sama. Włożyłam słuchawki do uszu. Oczywiście miałam z tym problem, bo przecież zawsze musiały się najpierw zaplątać, a potem nie dało się nigdy włożyć ich STABILNIE do uszu. Tak żeby nie wypadały. Po jakimś czasie udało mi się. Nie powiem, nie była to najgorsza gra w rozplątywanie, jakiej kiedykolwiek doświadczyłam, ale kiedy już było wszystko w miarę stabilnie, położyłam się na łóżku i włączyłam sobię coś wolnego do posłuchania. W końcu zasnęłam.*** Hej! Przepraszam, że tak długo nie było rozdziału, ale miałam dużo nauki i egzaminy próbne w szkole. Po za tym jakoś nic nie przychodziło mi do głowy, żeby potem napisać to tutaj. Ale jest wreszcie! Mam nadzieję, że się spodoba.***
CZYTASZ
[ZAWIESZONE] Co było potem?- Histotia Renesmee i Jacoba oraz Belli i Edwarda
FanfictionOdkąd Eward i Bella pobrali się, Bella urodziła dziecko i wygrali wojnę, ich historię zakończyli typowym dla wszystkich opowieści cytatem "I żyli długo i szczęśliwie" , ale chyba zapomniano, że życie, to niestety życie i nie zawsze wszystko kończy s...