XI "Congratulations"

121 12 7
                                    

Był chłodny wieczór. Angelica zapukała do drzwi. Otworzył jej zadziwiony Hamilton.

-Angelica...- zaczął, ale nie dokończył zdania, bo dziewczyna uderzyła go w twarz. Na klatce schodowej rozległ się plask. Schuyler dosłownie wepchnęła mężczyznę z powrotem do mieszkania.

-Gratulacje- wycedziła- Wymyśliłeś nowy rodzaj głupoty. Głupota według Alexandra Hamiltona. Mógłbyś napisać książkę. Gratulacje.

-Angelica...

-Zawsze byłeś odważny. Odważnie głupi. Ale żeby lizać się z Reynolds na oczach swojej żony, to trzeba mieć jaja. Gratulacje- kontynuowała.

-To nie była moja wina!

-Nie twoja wina?- spytała niebezpiecznie spokojnie.

-Ang...

-Przysięgałeś Elizie wierność, obiecywałeś uczciwość, mówiłeś, że Maria nic dla ciebie nie znaczy, a potem całowałeś się z nią na oczach wszystkich przyjaciół. Gratula...

-Wiem, co zrobiłem!- przerwał jej Hamilton- Myślisz, że czuję się z tym dobrze? Ale to nie...

-PRZESTAŃ!- wrzasnęła dziewczyna- Przestań- powtórzyła ciszej.

-Angie...

-Nikt mojej siostry nie zna lepiej niż ja, niemal nie ma wad, zawsze wielkoduszna, ufna tak.* Jakieś milion lat powiedziała:

"Ten, jest mój"

Więc się odsunęłam. Stałam z boku. Patrzyłam jak się zakochujecie, jak się oświadczasz, jak bierzecie ślub. Patrzyłam i cierpiałam w ciszy.

Wiesz czemu?!

Kocham moją siostrę najbardziej na świecie i zawsze postawię jej szczęście ponad swoje. Eliza to najlepsza rzecz, jaka spotkała ciebie i mnie w naszym życiu. Więc skopałeś.

Wzięła oddech.

-Kochałam cię Alexandrze- przyznała i w tym momencie wydała się Hamiltonowi krucha i delikatna, jakby jedno słowo mogło sprawić, że się załamie, że pęknie. Dlatego milczał- Ale Elizę kocham bardziej.

I cała kruchość zniknęła z jej postawy. Znów była sobą. Znów była odważną, nieustraszoną Angelicą, która była gotowa wyrwać mu obydwie nerki i dać do zjedzenia wiewiórkom w parku.

Podeszła do drzwi i otworzyła je

-Gratulacje- powtórzyła i wyszła, a drzwi trzasnęły za nią.

Gdy wybiegła na dwór, z jej oczu momentalnie popłynęły łzy. Nawet nie próbowała powstrzymać cichego szlochu, który wyrwał się z jej ust, kiedy zmierzała w stronę swojego mieszkania.

 Nawet nie próbowała powstrzymać cichego szlochu, który wyrwał się z jej ust, kiedy zmierzała w stronę swojego mieszkania

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Laurens niepewnie zapukał do drzwi mieszkania Angelicy.

-Otwarte- odparła dziewczyna głosem całkowicie wypranym z emocji. John wszedł do środka i stanął jak wryty. Zastał tam obraz nędzy i rozpaczy. Przyjaciółka siedziała pod ścianą w przedpokoju, a wokół walały się potłuczone talerze. Jej niegdyś długie włosy były nierówno obcięte na wysokości ramion. Pod oczami miała rozmazane resztki tuszu do rzęs. W ręce trzymała butelkę jakiegoś taniego wina.

Harmider |Hamilton AUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz