Rozdział 8

155 10 0
                                    


-Wszystko macie ze sobą?- zapytała nas Samanta przed wyjazdem na wycieczkę

-Tak- powiedzieliśmy chórkiem 

-To wsiadajcie do busa- nie rozumiałem po co nam bus jak plaża jest tylko kilometr od ośrodka.

-Alan chodź zająłem miejsce- krzyknął Niko z busa, a ja wszedłem i usiadłem obok niego- Ale się cieszę, że jedziemy na plaże dawno nie byłem nad morzem.

-Ja też- ruszyliśmy i raptem po kilku minutach byliśmy na miejscu.

-Dobrze. Idźcie na plażę, tam macie budki z jedzenie, tam przebieralnie, a tam jakieś sklepy- Samanta wskazywała miejsca o których mówiła palcem.- Widzimy się obok tego pomnika ryby za dokładnie 5 godzin. Bądźcie ostrożni, gdyby coś się działo dzwońcie do swoich opiekunów. Do zobaczenia.- rzekła i wszyscy się rozeszli.

-Alan chodź ze mną- powiedział po cichu Nikodem

-Gdzie idziemy?-zapytałem 

-Do sklepu muszę kupić papierosy- powiedział i poszliśmy do pierwszego lepszego sklepu. Nikodem kupił na raz dwie paczki. Gdy mieliśmy wychodzić nagle się zatrzymałem. W tym sklepie były moje tabletki na odchudzanie!!!

-Niko muszę je kupić- powiedziałem i pobiegłem do kasy. Gdy wyszliśmy ze sklepu poszliśmy do przebieralni przebrać się w kąpielówki. Wszedłem do kabiny i zacząłem się rozbierać, nagle usłyszałem czyjeś sapanie z kabiny obok. Byłem ciekawski dlatego stanąłem na ławeczce która była w szatni i zerknąłem. Moim oczom ukazał się dość nietypowy widok starszy mężczyzna miał robionego loda przez dziewczynę...a tą dziewczyną była Zuzanna no nieźle. Zszedłem z ławeczki i wciągnąłem na siebie kąpielówki, które były całe czarne i bardzo, ale to bardzo obcisłe. Wyszedłem z kabiny, a tam Niko już na mnie czekał paląc papierosa.

-Bardziej obcisłych się nie dało?-zapytał

-No własnie nie mieli w sklepie hehe- odpowiedziałem i poszliśmy na plażę. Usadowiliśmy się blisko lini brzegowej. Rozłożyliśmy parasol i nasze ręczniki. W pobliżu zobaczyłem Aleksandra, który leżał na leżaku i czytał gazetę. Zacząłem się rozciągać, robić skłony tyłem do niego, aby mógł podziwiać mój tyłeczek.

-Alan co ty wyprawiasz?

-Rozciągam się- powiedziałem, a on sięgnął wzrokiem za mnie

-A no tak, pokazujesz swoje atuty Aleksandrowi. Uważam, że powinieneś do niego po prostu podejść i powiedzieć mu co do niego czujesz

-Ty sobie żartujesz? On jest modelem, ciasteczkiem, człowiekiem idealnym. I ja miałbym do niego podejść i wyznać co czuje...

-No tak

-Ach dla ciebie to wszystko najłatwiejsze. Chodźmy lepiej się wykąpać- powiedziałem i wskoczyliśmy do wody, która była idealna w ten upalny dzień. Siedzieliśmy w wodzie dobre dwie godziny, grając w piłkę, wygłupiając się i śmiejąc. potem poszliśmy coś zjeść do pobliskiego baru. 

-Alan ale ty się spaliłeś masz całą twarz czerwoną i klatę, a o ramionach nie wspomnę. Mówiłem, żebyś się posmarował- powiedział Niko zajadając burgera

-Smarowałem...ale widocznie to nic nie dało. Strasznie mnie piecze..

-Nie dziwie się jesteś cały poparzony ...

Po 5 godzinach spotkaliśmy się wszyscy w miejscu zbiórki. Aleksander od razu podszedł do naszej dwójki. 

-Alanku co ci się stało?- zapytał

-Trochę się opaliłem- powiedziałem 

-Chyba spaliłeś- dodał Nikodem 

-Piecze cię bardzo?- zapytał Aleksander

-Tak...okropnie

-Jak przyjedziemy  do ośrodka to chodź do mnie do pokoju. Mam dobrą maść na poparzenia

-Dobrze Panie Aleksandrze- powiedziałem. A potem zebraliśmy się wszyscy do autokaru i ruszyliśmy do ośrodka. Po przyjeździe i odstawieniu torby do pokoju poszedłem do pokoju Aleksandra. Był bez koszulki w samych spodenkach. Zrobiło mi się jeszcze bardziej gorąco niż było.

-Usiądź poszukam tej maści- powiedział i po chwili miał już ją w ręce. Odkręcił tubkę i nałożył trochę sobie na palec.- zamknij oczy. Powiedział a ja tak zrobiłem, po chwili poczułem zimny krem na twarzy. Aleksander wsmarowywał krem w moją twarz bardzo delikatnie, chodź jego ręce były szorstkie.- Dobrze zdejmij koszulkę- powiedział

-Co??- zdziwiłem się bardzo

-Zdejmij posmaruje ci klatkę piersiową, widziałem, że masz spieczoną strasznie- powiedział, a ja posłusznie zdjąłem koszulkę. Wstydziłem się nie miałem mięśni....- Połóż się - zrobiłem co kazał. Potem poczułem ciężar na swoim ciele. Aleksander usiadł na mnie okrakiem. Zrobiłem buraka, soczystego czerwonego buraka. Alek nałożył kilka kropek maści na moją klatkę, była zimna, aż miałem ciarki. Potem zaczął rozsmarowywać maść dwoma rękami. Jego ciepłe, szorstkie ręce były bardzo przyjemne chciałem aby robił to cały czas. Czasami jego dłonie zjeżdżały niebezpiecznie blisko krawędzi moich spodni i zahaczały o ich gumkę. Po chwili przestał i zszedł ze mnie.

-Poczekaj chwilę, aż się wchłonie. Alan oddaj mi to co dzisiaj kupiłeś- powiedział nagle

-Nie wiem o co Panu chodzi- próbowałem go oszukać

-Dobrze wiesz o co mi chodzi o te tabletki na odchudzanie. Wszystko widziałem jak je kupujesz. Po co chcesz je brać jesteś taki chudziutki

-Ja lubię

-Niszczy cię to oddawaj- powiedział, a ja posłusznie oddałem paczkę tabletek, które miałem w kieszeni- mam nadzieję, że się to nie powtórzy. Martwię się o ciebie

-Nie potrzebnie. Jestem dorosły

-Wiek nie mówi nam o tym czy jesteśmy dorośli. Głupotą jest zażywać tabletki, które nie są nam nawet potrzebne- powiedział, a ja założyłem koszulkę 

-Ale ja nie potrafię się powstrzymać

-Zauważyłem, dlatego pomogę ci w tym. A teraz proszę weź tą maść i posmaruj się jeszcze przed snem. Idź teraz odpocznij

-Dziękuję- powiedziałem i poszedłem do siebie 

Guardian/ Opiekun     [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz