Obecnie.
Cały sobotni poranek Kaśka ciągnęła Luka od jednego butiku do drugiego.
– Ja, naprawdę, nie wiem czy te buty pasują do tej torebki – marudziła – słyszysz, co mówię?
– Tak, Króliczku, idealnie. Masz taki dobry gust, moja piękna – odrzekł Luk, zasłaniając dłonią mikrofon swej komórki, po czym kontynuował rozmowę z kimś będącym na drugim końcu linii.
Kaśka rozpromieniła się i zatrzepotała rzęsami w podzięce za komplement swojego chłopaka. Odgarnęła w tył piękne, długie, tlenione blond włosy i nadstawiła usta do pocałunku. Luk całkowicie zignorował jej gest i ciągle rozmawiając, poszedł dalej, zostawiając ją nieznacznie w tyle. Po chwili Kaśka dogoniła go i szła już obok urażona.
Snuli się głównymi ulicami miasteczka i przystawali przy każdej witrynie sklepów z ciuchami. Nagle z jednego z nich wyszedł mężczyzna i skierował kroki w ich stronę. Kaśka spojrzała na niego i wydał jej się znajomy.– Spójrz, Luk, czy to nie ten facet, który potrącił Sonię? – zastanowiła się.
– Hej! Słyszysz, co mówię? Zostaw w końcu ten telefon! – wrzasnęła.
W tej chwili Luk oraz Daniel, który ich mijał, spojrzeli na nią ze zdziwieniem. Wampir zmierzył chłopaka wzrokiem i nagle komórka wypadła mu z ręki, roztrzaskując się na chodniku w drobny mak. Wampir spojrzał surowo na Luka, a z uśmiechem i życzliwością na Kaśkę. Mrugnął do niej okiem i poszedł dalej.
Luk, zdenerwowany, począł zbierać kawałki swojego ukochanego telefonu, robiąc dziewczynie wymówki.– Widzisz, co zrobiłaś, ty głupia babo?! To się stało przez ciebie! Wiesz, ile to kosztowało?! – krzyczał – a ten gość mnie tak „zmierzył”, jakbym mu psa zabił!
Kaśka spojrzała z pogardą na chłopaka zbierającego resztki sprzętu i robiącego scenę z całego zajścia.– Wydaje mi się, że pójdę sama na imprezę do Sonii. Nie fatyguj się i po mnie nie przyjeżdżaj. Koniec z nami – rzekła ze spokojem w głosie.
– Przepraszam, Króliczku. Tak mi się powiedziało. Zdenerwowałem się trochę. Przecież nic się nie stało. Dokąd idziesz…? Zaczekaj…, stój…!
Dziewczyna oddalała się coraz bardziej i w końcu wskoczyła do autobusu, który akurat podjechał na przystanek, i tak zostawiła Luka „na lodzie”. Usiadła przy oknie i otworzyła torebkę, szukając lusterka. Ktoś usiadł obok niej i odwróciła się, by spojrzeć kto to.– O! – wymsknęło jej się na widok przystojnego lekarza.
– Jak pan… jak to… nie widziałam, by pan wsiadał – rzekła czerwieniąc się.
– Nie dziwi mnie to. Ten chłopak pochłonął uwagę wszystkich wokół, lamentując nad swą komórką. Mów mi Daniel – przedstawił się, wyciągając dłoń przed siebie.
– Kaśka. To ty jesteś tym…
– Nieostrożnym kierowcą? Tak, to ja.
– Chciałam raczej powiedzieć: lekarzem, który pomógł Sonii – uśmiechnęła się.
– Mam nadzieję, że ten fakt wymazał pierwsze, niemiłe wrażenie o mnie.
Dziewczyna wpatrywała się jak zahipnotyzowana w piękne i smutne oczy Daniela. Czuła, jak ją wciągają i osaczają, i ulega im, i już nie może prawie oddychać.– Może pójdziesz ze mną dziś na imprezę – rzekła i nagle poczuła, że wcale nie chciała tego powiedzieć, ale skoro już to zrobiła, to nawet jej to pasuje.
– Mam zająć miejsce tego narcyza z komórką? – powiedział z uśmiechem Daniel.
– Przykro mi, ale już mam plany na dziś. Idę na przyjęcie do Sonii.
CZYTASZ
Córki Róży (zakończone)
VampirosCzęść I. Córka Wampira. Żaden wampir nie potrafi kochać. Żaden wampir nie potrafi kłamać. Czy na pewno? On. Jest nieśmiertelny. Nienawidzi tego, kim jest. Szuka swojej jedynej krewnej, by odnaleźć także swoje człowieczeństwo, które odebrał mu wró...