Rozdział XXIII

92 6 0
                                    

   Wampir namiętnie całował swoją dziewczynę.
„Danielu, musisz mnie usłyszeć, kończy się czas!”
– Znów to się dzieje – powiedział mężczyzna do Sonii – słyszę ten głos.
– Zawołam wszystkich. Może będziesz potrzebował pomocy – powiedziała i wybiegła z pokoju.
„Danielu, odpowiedz!”
„Słyszę cię, mów” – pomyślał wampir.
„Strażniczka musi dziś założyć pierścień.”
„Nie rozumiem, kim jesteś?”
„Nie ma na to czasu. Zbliża się północ. Marta ma dziś urodziny, jak ty. Kolejna strażniczka musi założyć zielony pierścień.”
„Niestety, nie wiemy, gdzie jest Ewka. Nie mogę zrobić tego o co prosisz.”
„To nie ona jest właściwą osobą. Wszystkie trzy nowe strażniczki są ci bliskie. Wszystkie darzą cię uczuciem. Wobec każdej z nich użyłeś mocy niedostępnej dla wampira.”
„Nie rozumiem.”
„Przypomnij sobie, Danielu. Pierwszej czytałeś w myślach...”

Daniel zobaczył w swym umyśle, jak Marta ciągnie go do kuchni, na przyjęciu w domu Sonii. Słyszał jej myśli. Słyszał, że martwi się o niego, podała mu wodę…

„Drugą pokochałeś...”

Tym razem zobaczył Sonię w jej pokoju. Jej włosy w świetle lampki wyglądają jak płynny miód. Wie, że ją kocha i mówi:
- Boże, jaka jesteś piękna…

„Trzecią okłamałeś...”
„Okłamałem? To niemożliwe!”
„Przypomnij sobie. Wiedziałeś, że jej na tobie zależy. Przypomnij sobie...”

Daniel zobaczył młodą Esterę stojącą przed pensjonatem Fryderyka.
– Powiedz mi prawdę. Czy to moja wina, że wyjeżdżasz? – spytała.
– Nie, maleńka. Stało się coś na co czekałem lata i muszę jechać, by to sprawdzić…

„Rzeczywiście wyjechałem głównie z jej powodu. Postanowiłem to już przed telefonem od Marka.”
„To trzecia strażniczka. Strażniczka zielonego pierścienia. Pospiesz się, Danielu!”

   Mężczyzna ocknął się z transu. Zobaczył, że wszyscy znajdują się w jego sypialni.
– Która godzina? – zapytał.
– Niedługo północ – odparł Karol.
– Strażniczka musi dziś założyć pierścień!
– Jak to? – zapytała Marta – jeśli trzymamy się rozkładu, to musi to być w moje urodziny, czyli za kilkanaście dni.
– Nie, kochana. Miałaś fałszywe dokumenty. Stach wiedział tylko, że masz wpisaną inną datę urodzenia, ale nigdy się nie dowiedział, kiedy dokładnie się urodziłaś – poinformował Daniel.
– To prawda. Nie znałem dokładne dnia.
– Twoje urodziny są dzisiaj – wywnioskowała Sonia.
– To nie zmienia faktu, że nie ma z nami Ewki – powiedziała Estera.
– To ty jesteś trzecią strażniczką. „E” jak Estera – rzekł Daniel.
– Niemożliwe. Jestem starsza od pozostałych.
– To nie ważne. Wszystkie trzy jesteście mi bliskie. To ma chyba jakieś znaczenie w tym wszystkim. Ewki nawet nie znam. Na każdej z was użyłem mocy zakazanej dla wampira. Marcie czytałem w myślach, gdy nosiłem pierścień. Ciebie, Soniu, pokochałem, a ciebie, Estero…, ciebie okłamałem, gdy wyjechałem dwadzieścia lat temu.
Estera westchnęła.
– Czułam to…, ale chciałam wierzyć, że wampir nie może kłamać.
– Przepraszam cię za to, ale teraz musisz założyć pierścień.
W holu rozległo się bicie zegara.
Estera zdjęła pierścień miłości i podała go Sonii. Daniel podszedł do kobiety i zdjąwszy zielony pierścień, założył go jej na palec. Zamknęła oczy. Wszyscy się odsunęli. Gdy ponownie je otworzyła, wydobywało się z nich jasne zielone światło. Nagle usłyszeli dziwny, ogłuszający dźwięk. Zatkali sobie uszy, ale dźwięk rozbrzmiewał w ich głowach. Był nie do zniesienia. Jak huk wiatru lub potężnej wichury.
Estera stała pośrodku sypialni. Jej włosy i ubranie powiewało, jakby w pokoju rzeczywiście szalał huragan.
Nagle wszystko ucichło. Oczy kobiety wygasły i zmieniły kolor. Została strażniczką zielonego pierścienia.

– Ale czad! – zawołał Karol – nie byłem przy poprzednich „akcjach”, ale ta była super.
– Moja nie była zbyt spektakularna – stwierdziła Marta.
– Jak to nie, a fajerwerki? – przypomniała Sonia.
– To Karol je wystrzeliwał. Nie pojawiły się z mojego powodu.
– Może byłem pijany, ale wydawało mi się, że było ich więcej, niż przygotowałem – stwierdził Karol.
– Tak było – potwierdził Stach.
Marta uśmiechnęła się. Była zadowolona, że miała równie fajną „akcję”.
   Estera padła na krzesło.
– Jaką masz moc, moja droga? – zapytał Daniel.
– Wypróbujmy – powiedziała.
Spojrzała na Karola. Patrzyła mu prosto w oczy.
– Gdy skończę mówić, będziesz tańczył tango, aż nie powiem „stop!”.
Karol momentalnie zaczął wirować i prowadzić w tańcu niewidzialną partnerkę.
– Ha, ha, o bracie, to najlepsza moc ze wszystkich! – śmiał się Stach – A to dobre, dawno się tak nie uśmiałem!
Wszystkim udzieliła się wesołość Stacha i przyłączyli się do tańców i śmiechów.
– To nie jest wcale zabawne – biadolił Karol, robiąc piruety – już nie mogę…
– Ha, ha, a ja nie mogę ze śmiechu! – Stach nie mógł się opanować.
– Zatrzymaj to, proszę, Estero – błagał tancerz.
– Stop! – powiedziała strażniczka.
Karol padł na ziemię.
– To było straszne – wyjęczał, ledwo dysząc.
Wszyscy nadal się śmiali z żartu Estery.
   Sonia zapytała Daniela:
– Skąd wiedziałeś to wszystko? Z kim rozmawiałeś?
– Nie wiem, kto to był. Nie miał czasu się przedstawić. Zdążyliśmy prawie w ostatniej chwili.
– Słyszysz nasze myśli? – zapytała Marta.
– Nie. Tylko ten jeden głos.
– Może to Wyrocznia? – znów spytała.
– To na pewno nie była ona. Nie mam pojęcia, kto to był – odparł.
– Dziwne, że ja nie słyszałam tego głosu – zamyśliła się dziewczyna.
– Wydaje mi się, że pochodził on z bardzo daleka. Chyba już go kiedyś słyszałem, ale nie jestem pewien.
– Czyli nie słyszysz naszych myśli, tylko pochodzące z bardzo daleka – podsumowała Estera.
– Tak mi się wydaje – odparł wampir.
– Zakończmy już ten dzień – prosił Karol, który wciąż dochodził do siebie po szaleństwach na parkiecie.
Znów wszyscy się roześmiali.

Estera podeszła do Stacha.
– Gdyby to nie stało się tak nagle, przygotowałabym próbkę krwi dla ciebie. Przykro mi, chłopcze.
– W porządku, Estero. Dam sobie radę.
Poklepała go po ramieniu i zarządziła:
– A teraz wszyscy spać! Jest tu tyle pokoi, że każdy znajdzie łóżko dla siebie. Co ty na to, Danielu?
– Jasne – zgodził się mężczyzna – czujcie się jak u siebie. Widzimy się rano. Dobranoc.
Estera zwróciła pierścień wampirowi i wszyscy rozeszli się w poszukiwaniu dla siebie posłania. Po chwili było już tylko słychać głośne chrapanie Karola, który, wyczerpany, zasnął jako pierwszy.

Córki Róży (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz