Rozdział XIII

141 6 1
                                    


   Marta leżała w malutkiej sypialni, w mieszkaniu Stacha, która kiedyś była jej pokojem. Spała. W pomieszczeniu obok, dwa wampiry i Karol rozmawiali o tym wszystkim, co się wydarzyło.
– W życiu bym nie zgadł, że jesteś jej pradziadkiem, stary, a ty, że jesteś wampirem – powiedział Karol – teraz pewnie nie odezwie się do mnie do końca życia.
– Jeśli nie chcesz już mi pomagać, to nie ma sprawy. Marek odstąpi ci pracę barmana. Jest właścicielem tej knajpy, ale lubi pracować na nocnych zmianach. Pogadam z nim – rzekł Daniel.
– Dzięki, stary. Wciąż nie mogę w to wszystko uwierzyć.
Stach siedział skulony na fotelu i rozmyślał.
– Nie będę już człowiekiem – wtrącił nagle.
Obaj spojrzeli na niego, a Daniel powiedział:
– Nie martw się. Zdobędę krew strażniczki pierścienia miłości. Jeszcze pożyjesz po ludzku.
– Naprawdę? – rozchmurzył się Stach.
– Naprawdę. Nie ma problemu, poza jednym.
– Jakim? – zainteresował się wampir.
– Nadal nie mógłbyś kochać. Wiem to, bo kilku moich braci tak miało, ale sam mówiłeś, są jeszcze inne uczucia.
– Wynika z tego, że gdyby ugryzł Sonię, nie mógłby czytać w myślach, a Martę, gdyby była strażniczką, nie mógłby kłamać – dedukował Karol.
– Otóż to – odparł Daniel – dlatego najlepszą krwią, by stać się człowiekiem, była krew Sonii. Niestety razem z mocą pierścienia przepadła moc jej krwi. Sprawdziłem.
Stach znowu się zasmucił i pogrążył we własnych myślach.
– A co z krwią Marty? – zapytał Karol – to wszystko jest dla mnie nowe, ale czy nie jest teraz strażniczką?
– Teoretycznie tak, ale po tym wszystkim, nikt nie zaryzykuje życiem, by to sprawdzić.
– Już jestem jej niepotrzebny. Co ja teraz z sobą pocznę? – znów mówił do siebie Stach.
Żal im było kumpla.
– Sonia jest teraz wolna. Wróci do swego normalnego życia, jak gdyby nic się nie stało – rzekł Daniel.
   Karol zmienił temat:
– Idę do domu. Muszę się pouczyć. Niedługo matura – wstał i wyszedł.
   Dwa wampiry siedziały przez moment w ciszy. Daniel kombinował, jakby tu odciągnąć Stacha od złych myśli.
– Dlaczego Marta jest w klasie z Karolem i Sonią? – zapytał.
– Miała fałszywe dokumenty z wcześniejszą datą urodzenia. Poza tym chciała być bliżej Sonii. Posłałem ją wcześniej do szkoły – tłumaczył Stach.
– Rozumiem. Bez ciebie by nie przeżyła.
– Jest dla mnie jak siostra.
– A jej ojciec? Co z nim?
– To on wpadł na trop niebieskiej strażniczki. Nigdy się nie dowiedział, że ma córkę. Zginął w obronie jej matki, która później zorientowała się, że jest w ciąży.
– To smutne – odparł Daniel.
– Kochałem jej matkę – powiedział Stach i spojrzał z tęsknotą w odległy punkt swojej przeszłości – już nigdy nie pokocham.
   Danielowi naprawdę było żal chłopaka. Zmienił temat.
– Marta niedługo zapanuje nad swoją mocą – rzekł.
– A co z chodzeniem za dnia? – zapytał Stach.
– Pierścień nie jest nieprzydatny. Teraz ta moc jest stała – poinformował go Daniel – chcesz go trochę ponosić?
– Mógłbym? – zapytał zaskoczony.
– Jasne!
   Wampir zdjął pierścionek i podał go kumplowi. Ten założył i podszedł niepewnie do okna. Daniel odsunął się w ciemny kąt, a Stach zwinął roletę. Stanął w świetle dnia. Uśmiechnął się. Czuł się dobrze.
– Dalej, wyjdź z domu. Zabaw się. Posiedzę z Martą.
– Naprawdę? Dzięki, bracie.
Zasłonił okno i zbiegł po schodach.
Stanął na granicy cienia. Jeszcze się trochę wahał. Po chwili zdjął kaptur z głowy i wyłonił się z bramy kamienicy.
Kolory które ujrzał, a o których już dawno zapomniał, uderzyły go w oczy. Tego najbardziej mu brakowało w byciu wampirem: słońca, kolorów i poczucia ciepła na twarzy. Był szczęśliwy.

   Marta przebudziła się.
„Co ja najlepszego zrobiłam” – pomyślała – „stałam się jakimś dziwadłem.”
Daniel zapukał i spojrzał przez uchylone drzwi. Zobaczyła kto to i wciąż obrażona, przykryła się kołdrą na głowę.
– Możemy porozmawiać? – zapytał.
– Idź sobie! – odpowiedziała.
Chciał się wycofać, ale odrzuciła przykrycie i usiadłszy, powiedziała przez zęby:
– To wszystko przez ciebie. Przekonałam Sonię. Przyprowadziłam ją. Zrobiłam wszystko według planu, a ty musiałeś się miziać z tą lafiryndą, eh…
Z powrotem się nakryła.
– Nie będę się usprawiedliwiać – powiedział i ponownie wycofał się.
Wziął z półki jakąś książkę, usiadł w fotelu i zaczął czytać. Po chwili z sypialni dobiegł głos:
– Na końcu umiera. Czytałam.
Uśmiechnął się. Wstał, wrócił do sypialni i przysiadł obok prawnuczki na łóżku. Usiadła oparta o wezgłowie i patrzyła na niego.
– Schrzaniłam sprawę, co?
– Byłaś bardzo dzielna.
– Zepsułam twój plan. Planowałeś to wiele lat, a ja…
– Zrobiłaś co uważałaś za słuszne.
Uśmiechnęła się.
– Był tu Karol. Czekał aż się obudzisz. Teraz poszedł się uczyć.
– Co? – zaśmiała się – To chyba jakiś cud. Kazałeś mu?
– Sam chciał. Zależy mu na tobie. Robi to wszystko dla ciebie. Chce być lepszy i zasłużyć na to, by być z tobą. Nie odtrącaj go i przebacz mu. W niczym nie zawinił.
Marta spojrzała na wisiorek, który dostała od Karola.
– Też mi na nim zależy – powiedziała cicho.
Po chwili zapytała:
– Kim jest Fryderyk?
– Skąd o nim wiesz? – zdziwił się wampir.
– Mam swoje źródła i znajomości w policji – odparła zadowolona, że go zaskoczyła.
– To mój przyjaciel. Jest bardzo stary. Mam nadzieję, że kiedyś go poznasz.
Przez moment Daniel zatęsknił za domem, lecz nagle uśmiechnął się.
– Fajna piżama – zauważył.
Marta zaśmiała się i trzepnęła go poduszką, gdyż była ubrana w za dużą piżamę Stacha. Zaczęli się śmiać. Pokój był zawarty.

Córki Róży (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz