Pani Barbara pakowała kanapki, napoje i przekąski do wielkiej torby.
- Miło ze strony doktora, że zorganizował wam te wakacje - powiedziała - jaka szkoda, że już u nas nie pracuje... Ale dlaczego jedziecie w nocy?
- Już muszę iść, mamo, za chwilę odjeżdżamy - odparła Sonia.
Przytuliły się na pożegnanie, a pani Barbara życzyła wszystkim bezpiecznej podróży.- Matko, dziewczyno, ile ty tego zabierasz!? - mówiła Marta do Doris.
- Nie wiadomo, jak długo tam zostaniemy. Wszystko mi będzie potrzebne. Muszę być przygotowana na każdą okoliczność - twierdziła Doris.
Karol pakował walizki do samochodu.
- Ta się nie zmieści - powiedział.
- Włożę ją do mojego bagażnika, u mnie jest dużo miejsca - rzekł Daniel i chwycił walizkę Doris, układając ją w swoim aucie.
Zamknął bagażnik. Wszyscy wsiedli.
- No to w drogę!Ruszyły dwa samochody.
Daniel prowadził swój, w którym, obok niego, siedział Marek, a z tyłu Sonia. Karol prowadził Golfa, a towarzyszył mu Stach i na tylnym siedzeniu Marta z Doris.
Przez większość drogi toczyli wesołe rozmowy, w szczególności w Golfie wszystkim dopisywał humor.
Minął jakiś czas. Dziewczynom zaczęły się zamykać oczy. Ucichły głosy i śmiechy oraz ciągłe gadulstwo Doris.
- Po coś ty ją w ogóle brał, stary? - powiedział Karol szeptem - Będziecie się musieli przy niej pilnować, bo o niczym nie wie. Jak jej wytłumaczysz, że nie pójdziesz popływać lub na spacer w słońcu?
- Nosimy pierścień na zmianę. Damy radę - odparł Stach.
- Jedziemy do wampirów. Jak chcesz to przed nią ukryć? Z drugiej strony, stary, nie wyobrażam sobie nocować w domu ze stadem krwiopijców... - ucichł nagle i spojrzał na Stacha - Sorry, stary, wiesz, że ciebie szanuję.
- Jasna sprawa, bracie - odparł, po czym dodał - Za chwilę zamienimy się miejscami i ja poprowadzę, a ty też się zdrzemniesz.- Cieszę się Danielu, że zobaczę Fryderyka. Stęskniłem się za nim - powiedział Marek.
- Ja też. Chce wydać przyjęcie. Jest trochę zmartwiony, że Ewka, córka Estery zwiała. Jeszcze tego nie było, by strażniczka uciekała od swojego przeznaczenia.
Sonia poruszyła się na tylnym siedzeniu. Leżała zwinięta w kłębek i spała.
- Pewnie jej niewygodnie - zauważył Daniel - zaraz zrobimy postój i rozprostujemy nogi.
- Tu, niedaleko, jest stary, od lat zamknięty zajazd - powiedział Marek - ale jest czynny parking i możemy się tam zatrzymać.
- OK. Zadzwonię do Karola, że stajemy.Na miejscu świeciła tylko jedna latarnia. Wokół było ponuro i trochę strasznie.
Dziewczyny, ziewając, wygramoliły się z aut i wyłożyły jakieś kanapki i napoje na maskę Golfa. Stach częstował wampiry krwią.
- Jasna cholera, człowieku, to zwierzęce świństwo nie dla mnie - odmawiał pożywienia Marek.
Karol zakomenderował:
- Dziewczynki na prawo, chłopcy na lewo!
Dziewczyny zachichotały i poszły „na prawo".
Sonia wróciła pierwsza. Daniel odetchnął z ulgą. Nie chciał, by sama oddalała się w ciemnościach.
Po chwili wróciła Marta i dołączyła do Sonii, chowającej resztki jedzenia do torby.
Stach z Danielem stali pod latarnią.
- To miejsce wydaje mi się znajome. Chyba już tu kiedyś byłem - zastanawiał się Stach.
- Możliwe, ciągle uciekaliście. Pewnie odwiedzaliście wiele zajazdów.
- Masz rację.
Karol straszył dziewczyny:
- Myślę, że w tym lesie wokoło, jest pełno jakiś potworów. Zaraz wyjdą i nas pożrą... Uuu...!
Sonia aż podskoczyła i Marta się z niej uśmiała, a gdy z kolei Marta krzyknęła, oberwawszy szyszką, to Sonia pokładała się ze śmiechu.
- Co ta Doris tam tak długo robi? - spytała nagle rudowłosa.
- Doris! Streszczaj się, chcemy już ruszać. Jak długo można sikać? - zastanawiał się Karol.
- A mówiłam jej, że jak będzie w drodze tyle pić, to będziemy musieli ciągle stawać na siku - dodała Marta.Minęła chwila.
- Gdzie Marek? - zapytał Stach.
- Nie wiem, stał tu przed sekundą - zdziwił się Daniel.
Podbiegła do nich Sonia.
- Doris długo nie wraca, martwimy się.
- Marek też gdzieś zniknął - powiedział chłopak.
Wampiry spojrzały na siebie.
- Czujesz? - zapytał Stach.
- To krew - stwierdził Daniel.
- O, Boże - jęknęła Sonia.
Wszyscy się rozbiegli
- Sonia, trzymaj się mnie. Nie odchodź - nakazał Daniel wystraszonej dziewczynie.
Karol wbiegł w krzaki, lecz po chwili z nich wybiegł.
- Nie ma jej - znów gdzieś pognał.
Pojawił się Marek.
- Gdzie byłeś? - zapytał Stach, posyłając mu ostrzegawcze spojrzenie.
- Przy samochodzie - odparł.
- Nie widzieliśmy cię przez chwilę - powiedział Daniel.
- Doris zniknęła, czuć od ciebie krew, więc pytam ostatni raz, gdzie byłeś? - mówiąc to Stach zaczął się przemieniać i chwycił Marka za kołnierz.
- Marta! - zawołał Karol z głębi lasu - znalazłem ją. Jest przerażona i ranna.
- Spokojnie. Chciałem tylko troszkę podjeść. Nic jej nie będzie. Daniel ją zahipnotyzuje i nie będzie nic pamiętać - próbował tłumaczyć się Marek.
Stach rzucił się na niego, a ten się przemienił. Walczyli.
Karol wyniósł dziewczynę z lasu i położył ją na trawie. Trzęsła się i przyciskała dłoń do krwawiącej szyi.
- Przynieś apteczkę - poprosił Martę.
Natychmiast z samochodu przyniosła środki opatrunkowe i zabrała się do przemywania rany.
- Daniel, pomóż, jesteś lekarzem - powiedziała Sonia.
- Dadzą sobie radę, wolę... nie podchodzić.
- To chociaż ją uspokój. Jest w szoku - prosiła.
- No dobra, spróbuję.
Podszedł, lecz czuł, że głód nadchodzi. Pochylił się nad dziewczyną. Spojrzał jej głęboko w oczy.
- Wszystko będzie dobrze. Pomożemy ci. Nie bój się. Teraz odpocznij.
Skończywszy mówić, zaraz się cofnął i głęboko oddychał.
Doris zamknęła oczy i zasnęła. Skończyli robić opatrunek i położyli ją na tylnym siedzeniu auta.
Daniel postanowił rozdzielić walczących.
- Uspokójcie się. Wyjaśnimy to inaczej - wołał.
- Drań nie będzie robił sobie przekąski z moich przyjaciół - warczał Stach.
- Ludzie to przekąski, dzieciaku - drażnił go Marek jeszcze bardziej.
Marta przypatrywała się scenie i robiła dziwną minę. Podchodziła coraz bliżej i bliżej...
- Odejdź. Może ci się coś stać - wołał Daniel.
Stanęła przed Markiem i patrzyła mu świdrująco w oczy. Przestał walczyć i zaczął się wycofywać.
- Zabierzcie ode mnie tę czarownicę. Co ona tak na mnie patrzy?
- Chwyćcie go, chłopaki, mocno i nie puszczajcie - rozkazała.
- Co chcesz zrobić? - spytał Karol.
- Róbcie, co mówię - jej głos nie znosił sprzeciwu.
- Ale co wy robicie? - zaśmiał się nerwowo Marek.
Karol ze Stachem pochwycili go od tyłu i powalili, kładąc twarzą do ziemi.
- Marta, to mój przyjaciel, jakoś to wszystko nam wyjaśni - próbował załagodzić konflikt Daniel.
- Zaufaj mi - powiedziała.
Podeszła do leżącego i wyjęła mu spod koszulki łańcuszek, na którym coś wisiało. Zerwała go i uniosła, by padło nań światło latarni.
Stach uderzył Marka pięścią.
Sonia jęknęła.
Karol wybałuszył oczy,
a Daniel powiedział zszokowany:
- Zielony pierścień!
CZYTASZ
Córki Róży (zakończone)
VampirosCzęść I. Córka Wampira. Żaden wampir nie potrafi kochać. Żaden wampir nie potrafi kłamać. Czy na pewno? On. Jest nieśmiertelny. Nienawidzi tego, kim jest. Szuka swojej jedynej krewnej, by odnaleźć także swoje człowieczeństwo, które odebrał mu wró...