🄽🄸🄶🅃🄷🄼🄰🅁🄴🅂 🄾🄵 🅃🅁🅄🅃🄷 - 🅂🄴🅅🄴🄽🅃🄴🄴🄽

261 25 3
                                    

        Kiedy Magnus położył się na łóżku, zrozumiał, że jego ciało jest bardzo zmęczone. Bez problemu ułożył się w wygodnej pozycji oraz szybko oddał się w ramiona snu. Chociaż, gdy  zamknął oczy poczuł się dziwnie. Leżał przecież na wełnianym kocu w ubraniach, które na pewno nie były z jedwabiu czy satyny, a teraz czuł na swoich plecach ten śliski i delikatny materiał i... W tym miejscu pojawiała się kolejna niezgodność, ponieważ Magnus zasypiał na lewym boku z podkulonymi nogami. Jako kolejną nieprawidłowość można podać to, że chłopak na pewno zasypiał u ubraniach, więc skąd ten wiatr muskający jego ciało? Te trzy kolidujące fakty dotarły do Magnusa, chłopak otworzył szeroko oczy.

        Na początku dostrzegł, że na pewno nie jest w swoim pokoju. Pomieszczenie było niewielkie, ale budowa pokoju bardzo wprowadzała w błąd osobę się w niej znajdującą. Cztery ściany oraz sufit wyłożone były lustrami, w których Magnus mógł zobaczyć całą resztę.

        Był nagi i przywiązany do ogromnego, drewnianego łoża. Pościel na nim satynowa lub jedwabna miała soczysty czerwony kolor, bardzo podobny do krwi i wzbudzało to w Magnusie pewne podniecenie, chociaż nie umiał wytłumaczyć tego zachowania. Nie pojmował, jak wielkie znaczenie ma krew dla demonów i pół demonów. Nie mniej jednak instynkt w chłopaku potrafił wyczuć erotyczne podłoże całej tej sceny. Skrępowane dłonie, spora ilość luster i krwisty kolor pościeli i wygładziny na podłodze — tak to wzbudzało w nim niezrozumiałe, chociaż dobrze znane procesy.

        Magnus uniósł głowę na tyle, ile mógł sobie pozwolić z ograniczeniem ruchów. Był sam, ale przecież KTOŚ musiał go tu przynieść, rozebrać i skrępować.  Szukał odpowiedzi, lecz nie potrafił jej znaleźć. Zrezygnowany położył się i wpatrywał w swoje lustrzane odbicie. Szarpnął dłońmi a Magnus-prim wykonał dokładnie to samo.

        — Mógłbyś nie kusić bardziej, Magnusie, już i tak ciężko mi się powstrzymać.

        Słysząc ten aksamitny i ochrypły tenor ciało Magnusa zareagowało, według niego, bardzo niepoprawnie.

        Najgorsze było to, że chłopak doskonale wiedział czyj głos słyszy.  Nie chciał na niego patrzeć — poczuł zażenowanie, wstyd.  Wpatrywał się w jego odbicie. Dostrzegł, że chłopak trzyma coś w lewej dłoni.

        — Och, Magnusie, przecież już cię widziałem nago — odparł śmiało Alexander. — Spójrz na mnie, skarbie, tego nie powstrzymasz.

        Magnus doskonale wiedział o czym chłopak mówi. Całe ciało Magnusa opanowała obca siła, która chciała się dostać, jak najbliżej czarnowłosego. Porównywalne do wołania spragnionego, takie uczucie władało chłopakiem, ale on z tym walczył. Walczył o niewinność, cnotę — chociaż kompletnie nie potrafił zrozumieć, dlaczego to robi! Łatwiej się poddać, a przecież tego chciał — Alexander był wodą, której aktualnie potrzebował, więc co go blokowało? Czemu myślał o wartościach, które nigdy go nie interesowały? Po co Magnusowi czystość (a przecież stracił swoje dziewictwo) skoro ma jego — upragniony obiekt?

        Rozumie, czemu nie słuchasz pragnienia, ciała i serca? Czemu myślisz? Poddaj się, bo to coś czego naprawdę chcesz. I rzeczywiście rozum buntował się przed tym co nie znane, bo gdy jedna z dłoni Alexandra dotknęła kostki skrępowanego chłopaka, Magnus otworzył szerzej oczy i chciał więcej. Ten niewinny gest odepchnął wszystko, co budziło wątpliwości. Rozbudziło każdy zmysł. Sprawiło, że Magnus pokochał to uczucie bezsilności na nowo, chociaż od Alexandra jeszcze nie zaznał tego uniesienia.

        Magnus odważył się spojrzeć na Aleca przed nim i musiał przyznać, ze ten widok był piękny i satysfakcjonujący. Równie nagi, co on chłopak o jasnych błękitnych oczach i (niezrozumiałych) czarno nakreślonych tatuażach, sprawił, że penis Magnusa uniósł się nieznacznie ku górze. Nie uszło to uwadze Alexandra, który z rozmysłem dotknął główki palcem wskazującym, ówcześnie zgrabnie wdrapując się na satynę. Z chytrym uśmieszkiem wpatrując się w grymas twarzy chłopaka przed sobą, powolnymi ruchami rozprowadzał przezroczysty płyn po żołędziu. Po chwili poderwał go, włożył miedzy zaczerwienione wargi.  Magnus obserwując to oblizał usta. Nie dostrzegł momentu, kiedy opuchnięte usteczka chłopaka objęły jego męskość. Było to nagłe i jakby przemyślane. Alexander go badał, smakował, aby zadecydować, co z nim zrobić.

The True Blood | Malec ❖Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz