Godzinę później wszystko było jasne.
Alexandrowi zwyczajnie przyśniło się to całe zdarzenie. Wszystko co zobaczył było tylko i wyłącznie wytworem jego wyobraźni. Przekonał się o tym, kiedy przekroczył próg sali. Była zwykłą salą, podobną do pokoju nauczycielskiego. Za wielkim stołem zasiadało wiele osób ubranych w dosyć zwyczajne, jak dla Alexandra ubrania. Po dość długiej argumentacji Magnusa Rada w końcu postanowiła dać Alecowi szansę. Być może nie było to bardzo optymistyczne położenie, ale w pięćdziesięciu procentach możliwe do szczęśliwego zakończenia.
Alec miał szansę. Musiał jedynie w cztery miesiące przygotować się do egzaminu. Niby proste, nieprawdaż? Ale w ciągu tych czterech miesięcy miał poznać podstawowy i rozszerzony poziom wiedzy z przedmiotów innych niż te ludzkie. Ponadto nauczyć się kontrolować energii, która buzowała w jego ciele. Cztery niecałe miesiące aż do dnia trzydziestego pierwszego sierpnia, kiedy to stanie przed Radą, i będzie musiał zaprezentować to wszystko, czego się nauczy. Jeśli mu się uda w końcu dostanie wybór, czy zostanie tutaj, czy wróci do ludzkiego życia (trzeciej opcji, jaką była podróż do wymiaru demonicznego czyli ojcowskiego, nawet nie brano pod uwagę). Jednak po drugiej stronie medalu krył się ten sam wyrok od jakiego Magnus starał się odwieźć Radę — śmierć Alexandra. Jeżeli Alec oblałby ten sprawdzian wiedzy i umiejętności, nie czekałoby go nic innego jak stracenie.
Stał teraz na sali treningowej i wpatrywał się w posturę Magnusa i czuł niezrozumiałe uczucie ciepła. Nie wiedział nawet, w którym momencie po opuszczeniu sali chłopak chwycił go za rękę i zaciągnął aż tu — na sam środek ogromnej hali. Był tu już, a teraz stał w samym centrum uważnie obserwując, jak chłopak o kocim spojrzeniu i bez koszulki przechadza się. Po chwili chłopak wziął głęboki wdech.
— Posłuchaj, żebyśmy mogli zacząć jakąkolwiek naukę musisz znaleźć równowagę.
Szybko chce zacząć, pomyślał Alexander, obserwując zapał chłopaka.
— Kojarzysz Platona? — zapytał Magnus zatrzymując się i spoglądając w oczy Aleca. — To grecki filozof. Miał przekonanie, że aby państwo mogło właściwie funkcjonować należy się wzorować na ludzkim ciele. Najciekawsze jest to, że według niego człowiek ma trzy główne ośrodki, które należy doskonalić.
Magnus zbliżył się do Aleca i dotknął jego skroni palcami środkowym i wskazującym. Gdyby coś podobnego wydarzyło się kilka dni temu w ludzkim świecie Alexander odtrąciłby Bane'a i zaczął pytać, co on wyprawia. Jednak tutaj, gdy jest w Piekielnym Mieście, wszystko to co dotychczas robił staje się trywialne i infantylne. Dopiero teraz dostrzega prawdę, mimo że z racjonalnego punktu widzenia wszystko, co go teraz otacza jest nierealne.
— Zamknij oczy — poprosił a chłopak wykonał prośbę.
Mimo pewnego zrozumienia dla sytuacji i wrażenia, że to co robi jest właściwe, nie czuł się komfortowo w takiej dziwnej sytuacji. Serce waliło mu niemiłosierni mocno, choć spokojnie. Nie pojmował, dlaczego musi zamknąć oczy, ale w jakiś sposób ufał chłopakowi, więc to zrobił.
— Głowa odpowiadała za mądrość. A zadaniem człowieka było chronienie jej przed głupotą i lekkomyślnością.
Palce Magnusa zaczęły płynąć po twarzy coraz niżej i spotkały się na podbródku. Cztery palce blisko siebie zjechały niżej tworząc ścieżkę. Minęły jabłko Adama i rozsunęły się na boki drogą obojczyków. Oddech Alexandra drżał i w momencie, kiedy Magnus szybkim ruchem zjechał na jego mostek, chłopak zamarł. Niebieskooki otworzył szeroko oczy zaszczycając bruneta pięknym blaskiem zdziwienia, strachu i niepewności.
— Klatka piersiowa lub serce, jak kto woli, to centrum męstwa. Człowiek miał dążyć, aby męstwu towarzyszyła silna wola.
Kocie spojrzenie chłopaka przez całą wypowiedź było wpatrzone w błękit tęczówek, ale teraz zerknął na własne dłonie. Alec bał się dalszego ciągu tej gry, w którą Magnus z nim pogrywał. Zwątpił, czy aby na pewno chodziło tu tylko o naukę i przeżycie.
Brunet położył całe dłonie na torsie chłopaka i powolnym ruchem zaczął zjeżdżać nimi niżej. Mięśnie brzucha Aleksandra spięły się.
—Podbrzusze — powiedział zatrzymując swoje ręce. — Magazyn całej energii, która znajduje się w ciele. Platon uważał, że to ośrodek wszystkich żądz, jakie kierują człowiekiem i aby osiągnąć pełnię szczęścia należy je likwidować... Ale niektórzy mówią, że to blokada do osiągnięcia prawdziwej pełni mocy i równowagi.
Magnus oblizał usta i podniósł wzrok.
— Prosiłem, żebyś miał zamknięte oczy — mówiąc to zabrał dłonie i zaczął od nowa błądzić po sali, a Alexander nie miał pojęcia, czy to co przed chwilą się wydarzyło nie było tylko wymysłem jego wyobraźni.
— Żeby osiągnąć równowagę stosowano te zasady bardzo skrupulatnie i to nie jest najgorszy sposób, ale uwzględniając, że mamy niecałe cztery miesiące to nie możemy sobie pozwolić na tak czasochłonne rozwiązanie. — Słowa te Magnus zdawał się kierować bardziej do siebie niż do Aleca. — Alec — zwrócił się bezpośrednio do chłopaka. — Naprawdę zależy mi, na tym, żebyś zdał. Nie wiem, czy to może się udać, ale słyszałem, że kluczem do osiągnięcia równowagi jest po prostu zrozumienie tego ,co w tobie jest. Wiem, może brzmi to dziwnie, ale po prostu musisz zrozumieć i wtedy sam pojmiesz, co należy robić. Sam nie dam sobie z tym rady, ale...
Magnus zdawał się zagubiony.
— Nie wiem, o czym mówisz i po co prze chwilą to robiłeś, ale ufam ci, Magnusie. — Słowa te wypłynęły z ust Alexandra lekko i szczerze, chociaż sam nie wiedział, czy aby na pewno to co czuje jest zaufaniem.
Mimo wszystko Bane tak jakby uwierzył w siebie.
— Świetnie, więc chodźmy do Minnie.
Magnus ruszył w kierunku wyjścia, a Alec tylko krzyknął zanim, aby założył chociaż coś na siebie.
— No co ty, będę odbierał ci widoki? — zaśmiał się Magnus i Alec musiał przyznać, że nawet na jego twarzy przez ten słaby tekst pojawił się uśmiech.
*Tak, Platon coś takiego mówił, przyznaję mogłam poprzekręcać*
data publikacji; 06.06.2019
data ponownej publikacji:12.12.2022
ilość słów;923
CZYTASZ
The True Blood | Malec ❖
FanficMalec, AU. „ Magnus nie zastanawiał się nawet nad tym, co robi. Szybko znalazł się przy Alecu i przytulił go. Jego silne ramie objęło roztrzęsione ciało i przyciągnęło do siebie. Dłoń gładziła głowę, spoczywającą na piersi, a Magnus powtarzał: ...