🄽🄸🄶🄷🅃🄼🄰🅁🄴🅂 ​ 🄾🄵 ​ 🅃🅁🅄🅃🄷 ​ - ​ 🅃🅆🄴🄻🅅🄴

370 31 3
                                    

        Było ciepłe popołudnie. Maj. Piękny miesiąc, obfitujący w wiosenne przyjemności. Obecnie można powiedzieć, że wiele osób korzysta z tych dobrodziejstw. Słońce, pogoda, pełnia radości, nadziei, zieleni — wszystko, co daje człowiekowi nową energie i sprawia, że promienieje. Teraz jednak warto skupić uwagę na jednej dziewczynie. Włosy miała czarne, jak smoła. Proste, długie, gęste, jak kredką namalowane, podążały za właścicielką w rytmie jej kroków. Mówiąc o dziewczynie zgrabna miało się to na myśli. Nienaganny wygląd ciała. Ubrana w białe spodnie i czerwony top przyciągała spojrzenia. Z trampkami na nogach szła w stronę domu. Młodszy brat radośnie szedł u jej boku.  Kto by pomyślał, że szczęście można tak łatwo odebrać i może się to zdarzyć niedługo? W tym momencie żadne z nich nie miało myśli w kolorze czarnym,  więc na pewno nie rozmyślali nad odpowiedzią na to pytanie.

        Gdy autor pisze o czarnych myślach, to myśli o sprawach, które dręczą i nie należą do przyjemnych. Często chce się wtedy przekazać, że bohater myśli w sposób smutny, pesymistyczny. Czasem tworząc nie chce się wywoływać u czytelnika pewnego rodzaju przygnębienia. Chce się tego uniknąć i wtedy używa się przyjemniejszego, a może i bardziej treściwszego określenia: czarnych myśli. Bo przecież, kiedy napiszemy te dwa wyrazy wszyscy doskonale wiedzą, że oznacza to coś przykrego i tyle wystarcza. Są jednak epizody, kiedy napisanie tych dwóch słów jest ogromnym niedomówieniem. Taki był przypadek Maryse Lightwood, która siedząc w kuchni i oczekując przyjścia pozostałej dwójki swoich dzieci, miała w głowie istny mrok.

        Nie wiedziała, co ma zrobić w zaistniałej sytuacji. Z jednej strony realia związane z Alexandrem, które miały wielki wpływ na wszystko. Aleca już z nią nie było i nie miała pewności, czy wróci. Oni wrócili, ale on  nie musi.  Nie była również pewna, czy nie podjęła za szybko decyzji. W końcu miała świadomość wieku Aleca. To może tak bardzo skomplikować jego sytuację. Czy na pewno będzie tam bezpieczny?  A może odsyłanie go tam z tym człowiekiem to była katastrofalna w skutkach pomyłka? Może to był błąd? Poza tym, co powie Isabelle i Maxowi?  Alec kazał im powiedzieć prawdę, ale czy oni są na to gotowi? Czy to ich nie przerośnie? Czy to właśnie nie przerasta Maryse? Czy ona na pewno w tym momencie myśli o dzieciach? Maryse czuła się bezsilna w tej sytuacji i nie była na nią gotowa. W jej głowie rodziło się pytanie, czy skoro ona nie jest w stanie tego przetrawić to, czy oni będą?

        Nie zostało jej za wiele czasu, a istniała druga strona karty, która przypierała ją do muru. Robert wystąpił do sądu o niepłacenie alimentów. Szef zagroził stratą pracy. Lekarz postawił straszną diagnozę, a rachunki domagają się zapłacenia ich. Zwykła kobieta już nie miała sił na normalne życie, które się powoli waliło, a które bez przerwy trwało. Nie mogła od niego uciec i zostawić trzech... dwóch ukochanych istot samym sobie w tym okrutnym świecie.

        Teraz czekała na nią trudna rozmowa, której przebieg miał w jej głowie tysiące scenariuszy.

        — Cześć, mamo!

        Kobieta wzdrygnęła się. 

        Izzy i Max wtargnęli do kuchni, niczym dwa małe dzikusy. 

        — Zostaw to jabłko w spokoju póki nie umyjesz rąk, mały — zagroziła starsza dziewczyna.

        — O rany — zawył chłopiec przeciągając ostatnią samogłoskę, ale posłusznie poszedł do łazienki 

        Isabelle zaśmiała się pod nosem, ale spoglądając na mamę mina jej zrzedła, a nawet zdawała się przestraszona.

        — Mamo, co się stało? — zapytała siadając naprzeciwko.

The True Blood | Malec ❖Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz