25. Tabula rasa

1K 94 172
                                    

— Szlag — syknął Park, wpatrując się tępo w czarny ekran komórki.

— Co tam? Rozłączyła się?

Hoseok zajrzał mu przez ramię, kiedy wchodzili do swojego ulubionego, osiedlowego sklepu. Gdy zamyślony piosenkarz zbył jego pytanie, Jung bezlitośnie wpakował mu palec w bok, przez co chłopak wygiął się w łuk i głośno zawył.

— Nie wyznawaj jej zbyt często miłości, bo ją to znudzi.

— Rozładował mi się telefon — odparł Jimin, wsuwając komórkę do tylnej kieszeni spodni. Drugą dłonią masował obolałe miejsce, lecz mimo tego dyskomfortu, na jego twarzy pojawił się jadowity uśmieszek. — I nie ucz mnie w romantyzm. Ja przynajmniej kogoś mam.

Teatralne oburzenie na twarzy rapera nawet go rozbawiło.

Yoongi powłóczył za nimi nogami i stanął na środku działu alkoholowego, spoglądając raz w prawo i raz w lewo. Potem wyciągnął leniwie rękę do butelki whiskey, ale Namjoon szybciutko mu to uniemożliwił i zdzielił go w dłoń, niczym małe dziecko.

— Piwo, hyung. Maksymalnie trzy, nie więcej — powiedział, grożąc Minowi palcem.

— Ty się z Jinem na mózgi pozamieniałeś, czy jak?! — Wyrzucił w górę ramiona.

— Słyszę cię, Yoongs!

Głos najstarszego wydobył się zza regału, gdzie szukał przekąsek.

— Nie możemy się nawalić. I tak sporo ryzykujemy, idąc tam. — Namjoon sięgnął po portfel i zajrzał do środka. — Trzy piwa. Patrzę ci na ręce.

Min odburknął coś pod nosem i ruszył do półki z browarem, a Hoseok podreptał tuż za nim. Za to Jimin poczuł na sobie cień, który nakrył go niemalże całego.

— Coś dzisiaj nie jesteś w sosie, co? — zapytał Seokjin, podpierając się na bokach. — Pokłóciłeś się z tym japońskim krasnalem?

— Nie — odparł, kręcąc głową. — Mój krasnal niczemu nie zawinił.

Mój krasnal — szepnął Namjoon, wciskając pomiędzy nich swoją głowę. — Urocze.

— To o co chodzi? — drążył najstarszy, kiedy Park pokazał język liderowi.

— O nic. Po prostu wstałem lewą nogą, nie macie tak czasem?

Piosenkarz ich wyminął i przystanął niedaleko dyskutującej dwójki raperów. Popatrzył na piwa i westchnął ciężko. Nie miał nawet ochoty pić.

Coś nieprzyjemnego zaciskało mu się wokół żołądka, od kiedy tylko otworzył oczy. Miał dziwne sny, widział długie cienie sylwetek i słyszał stłumione krzyki. Próbował się stamtąd wydostać, ale wszystkie drzwi okazywały się zamknięte. W końcu ktoś zaatakował go od tyłu i wtedy się wybudził. Jina nie było obok, za to w salonie słyszał śmiechy. Po wyjściu z pokoju, twarze chłopaków wydawały mu się tak cholernie radosne, czego naprawdę dawno nie miał okazji oglądać. Jedna jednak wciąż była tak samo fałszywa.

Jeongguk.

Jimin nie był w stanie znaleźć już żadnego sposobu, by móc się z nim jakoś porozumieć. Próbował wszystkiego, a tym czasem Jeon zdawał się odsuwać nawet od Taehyunga. Jednakże starał się być wyrozumiały, tak jak prosił Namjoon. Park nie drążył; chciał uszanować tę decyzję i poczekać, aż Kookie będzie gotowy, by opowiedzieć im o tym, do czego dokopała się Fukuoka. I tak nie miał już nic do stracenia.

Wyciągnął komórkę. Wkurzało go to, że się rozładowała. Wkurzało go to, że nie mógł być w kontakcie z Ise, akurat tego dnia, kiedy był tak cholernie niespokojny.

◦ Usidlona ◦ [bts]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz