26. Błagam, pomóż mi

1.1K 92 102
                                    

— Hyung, nudzi mi się.

Jeongguk leżał na kanapie i podrzucał piłkę tenisową, którą ostatnio bezczelnie ukradł z torby Banga. Powtarzał ten ruch cyklicznie; oczy Yoongiego wodziły za neonowym, żółtym punktem, aż ów punkt w końcu spadł na nos Jeona. Chłopak zawył głośno i obrócił się na bok, gdzie zabrakło mu już kanapy i runął twarzą w dół, prosto na miękki dywan. Min westchnął ciężko, nie zważając na nieudolnie tłumione jęki maknae, po czym wrócił znudzonym spojrzeniem do ekranu telewizora, gdzie leciał odcinek Supernatural, do którego miał ostatnio słabość (trzymał pod łóżkiem słoik soli, by wysypać go w razie czego na parapetach okien swojego pokoju i na progu wejścia, co miało go chronić przed niechcianymi demonami).

— Musisz być tak głośno? Idź w coś pograj. Albo poucz się angielskiego, chyba, że już straciłeś ambicje. Albo nie wiem, zdrzemnij się? Cokolwiek.

Jeon mu nie odpowiedział. Po prostu ucichł.

Raper czuł, że ta dziura, którą tworzył brak Taehyunga, dawała wszystkim w kość, a szczególnie Kookiemu. Wciąż nie mieli z nim kontaktu. Docierały do nich jedyne jakieś szczątkowe informacje, które przekazywał im Sejin, choć właściwie i menadżer niewiele wiedział, albo niewiele chcieli mu mówić rodzice Tae. Sam V miał wyłączony telefon i nie logował się na swoich komunikatorach i kontach społecznościowych. Minął już cholerny miesiąc. Dłużący się w nieskończoność czerwiec, tak gorący, że raper po raz pierwszy w życiu prawdziwie tęsknił za zimą i odmrożonym tyłkiem.

— Cześć.

Jimin wszedł do pokoju z plecakiem na ramionach i rozejrzał się uważnie po salonie.

— Gdzie ty się wybierasz? — Yoongi uniósł brew. — Jin mówił coś o wspólnym obiedzie. Lepiej, żeby się nie dowiedział, że próbujesz czmychnąć.

— Już wie — odparł piosenkarz, drapiąc się po nosie. — Znikam na dwa dni. Powiedzcie Hobiemu, że wstawiłem jego pranie, niech to tam nie zgnije.

— Dokąd jedziesz? — Jeon wynurzył się zza stolika, wciąż nakrywając nos dłonią.

— Keiichi w końcu wrócił do Jokohamy. Ise obiecała mi, że pojedzie ze mną do Busan, kiedy tylko się to stanie, więc korzystam, nim znowu zaszyje się w mieszkaniu i będzie mieć swoje humory.

Min ściągnął delikatnie brwi i z wolna obrócił z powrotem głowę w stronę telewizora. Nawet nie odpowiedział na słowa pożegnania Parka — za bardzo się zamyślił.

Ise otoczyła się dziwną barierą. Po wybudzeniu spędziła jeszcze tydzień w szpitalu. Potem siedziała wyłącznie w domu, usprawiedliwiając to tym, że nie była jeszcze w pełni zdrowa i nie chciała się narażać ze swoją obitą głową. Potem niespodziewana wizyta jej brata; Jin mówił, że dowiedział się przez przypadek, kiedy chciał odwiedzić przyjaciółkę, a wpadł w sam środek niewiarygodnie głośnej awantury rodzeństwa.

Swoją drogą, najstarszy też nie był w najlepszej kondycji.

— Hyuuung — jęknął głośno Kookie — pograj ze mną na konsoli!

Westchnął ciężko. Yoongi wiedział, że Jeongguk czuł się samotny. Starał się z całych sił, by nie dało się tego po nim poznać, ale Taehyung był jego najwierniejszym towarzyszem wszelkich zajęć. A teraz, gdy znajdował się poza ich zasięgiem, Jeon był wybrakowany. I nikt nie wiedział, jak długo to jeszcze będzie trwało i czy kiedykolwiek się zmieni.

— Dobra — powiedział w końcu.

Maknae popatrzył na niego zaskoczony. Yoongi w przeciągu tych wszystkich lat, zagrał z nim może trzy razy i to tylko przez przymus Namjoona albo Seokjina. Nie spodziewał się zgody.

◦ Usidlona ◦ [bts]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz