Marinette:
Cześć, mam nadzieję, że nie przeszkadzam.
Dawno nie robiłyśmy żadnego maratonu.
Co ty na to, żeby zrobić go jutro?
Jak za starych czasów.Alya:
Oczywiście, że nie przeszkadzasz.
Maraton brzmi świetnie, ale niestety na jutro jestem już umówiona.Marinette:
Czyżby randka z Nino?
Alya:
Właściwie to nie.
Razem z dziewczynami z klasy zamierzamy poszwędać się po galerii, może coś upolujemy. Nie wiem, jak długo nam to zajmie.Marinette:
Ale się złożyło, jestem w trakcie poszukiwania nowej pary spodni.
Może wybiorę się z wami, co ty na to? ^^Alya:
Byłoby super. Tylko jest mały problem. Lila idzie z nami, a nikt nie chce jakichkolwiek kłótni. Lepiej chyba będzie, jak pójdziemy bez ciebie.
Alya:
Źle to zabrzmiało, mam nadzieję, że cię nie uraziłam. Po prostu wiem, że razem z Lilą nie przepadacie za sobą i wraz z dziewczynami nie chcemy uczestniczyć w kolejnych sprzeczkach. Wydaje mi się, że ty i Lila w jednym miejscu to niezbyt dobry pomysł.
Alya:
Gniewasz się?
Marinette:
Nie, jasne, że nie. Chyba masz rację, to spotkanie mogłoby się źle skończyć. Przepraszam, ale muszę kończyć, mama mnie woła. Cześć.
Tak naprawdę nikt jej nie wołał, jej rodzicieli nie było nawet w domu. Marinette odłożyła telefon na biurko, odchyliła się na swoim obrotowym krześle i głośno westchnęła. Napisała do Alyi z nadzieją, że ta zgodzi się na wspólne spędzenie czasu. Jakiś czas temu często umawiały się na piątkowe oglądanie filmów i seriali. Nie robiły ich w każdy piątek, ponieważ obie dziewczyny miały swoje obowiązki, a zwłaszcza jedna z nich, która często zamieniała się w super bohaterkę. Starały się jednak, aby zrobić taki maraton chociaż raz w miesiącu. Jutro jest ostatni piątek miesiąca, a one w ciągu tych trzydziestu dni nie zorganizowały żadnego seansu.
Fiołkowooka miała dość siedzenia w czterech ścianach. Pomimo tego, że było już późno postanowiła wyjść z domu na spacer. Wyrwała kartkę z zeszytu do matematyki, w którym wcześniej rozwiązywała przykłady z zadania domowego. Wyciągnęła długopis z piórnika i napisała na papierze krótką wiadomość informującą, że wychodzi. Zostawiła ją dla Tikki, gdyby ta się obudziła przed jej powrotem i miała zamartwiać, gdzie podziała się jej opiekunka.
Kwami było wyczerpane po dzisiejszym starciu z akumą, dlatego małe stworzonko zaraz po powrocie do domu poszło się przespać. Granatowłosa postanowiła nie budzić Tikki, tylko dać jej czas na zregenerowanie sił. Poza tym potrzebowała chwili wyłącznie dla siebie.
Marinette założyła na siebie tylko szary kardigan, nie wzięła nawet torebki. Zeszła do kuchni, gdzie z blatu wzięła pęk kluczy. Wyszła z domu zamykając go, a tym samym piekarnię, która jest nieczynna, ponieważ rodzice dziewczyny pojechali do jej babci, aby pomóc jej w remontowaniu mieszkania. Wrócić mają dopiero w sobotę wieczorem.
Dziewczyna zaczęła iść przed siebie, co jakiś czas skręcając raz w prawo, a raz w lewo. Nie zwracała uwagi na to gdzie idzie, nie wyznaczyła sobie nawet celu podróży. Po prostu szła, tam gdzie ją nogi zaniosą. Najprostszymi słowy włóczyła się po mieście dążąc donikąd.
Podczas swojej przechadzki rozpoczęła rozmyślania nad swoją sytuacją w klasie wśród rówieśników. Zastanawia ją jak to możliwe, że praktycznie cała jej klasa tak diametralnie zmieniła się w stosunku do niej. Wystarczyło kilka kłamstw Lili. Wielokrotnie chciała je ujawnić, ale za każdym razem coś szło nie tak i wychodziła na tą złą. Dobrze, że chociaż Adrien trzymał jej stronę. Bała się tylko, że przez to ich koledzy mogą odwrócić się także od niego. Jest to mało możliwe, bo wszyscy go uwielbiają, ale ryzyko istnieje.
Nie potrafiła też zrozumieć jak mogła pozwolić na to, że tak bardzo oddaliły się z Alyą. Przecież były ze sobą tak blisko, wyjawiały sobie różne sekrety, ufały sobie, a co najważniejsze obiecały sobie, że nigdy się od siebie nie odwrócą i choćby nie wiadomo co się działo one zawsze będą trzymać się razem. Szkoda, że tak nieliczni dotrzymują obietnic.
Pochłonięta swoimi myślami, nie wiedziała jak daleko znajduje się od domu, nie spostrzegła także, że skręciła w ślepy zaułek. Fiołkowooka przystanęła, rozejrzała się i ujrzała na końcu zaułka dwóch rozmawiających po cichu ze sobą mężczyzn. Jeden z nich był wyższy od drugiego o jakieś dziesięć centymetrów, był także masywniejszy od drugiego. Ten niższy miał ogoloną głowę i palił papierosa. Po chwili spojrzeli na nią, jeden z nich zrobił krok w jej stronę. Marinette trochę się przestraszyła i odwróciła w kierunku, z którego przyszła, chcąc znaleźć się jak najdalej od tego miejsca. Gdy tylko obróciła się o 180 stopni, na końcu uliczki zobaczyła trzeciego mężczyznę, który nie wyglądał zbyt przyjemnie. Niesympatycznego wizerunku dodawała mu źle ogolona broda i złowrogi uśmieszek. Marinette przyspieszyło serce, gdy z jego ust wydobyło się złowróżbne pytanie.
- Zgubiłaś się laleczko?
**********
Cześć wszystkim.
Wydaje mi się, że rozdział wyszedł nawet OK i mam nadzieję, że się wam spodobał :D
Życzę też wszystkim Wesołych Świąt!!!
CZYTASZ
Głęboki wdech || "Miraculous" ✔
Short StoryPewnego wieczoru Marinette wychodzi z domu sama. Nie zabiera ze sobą Tikki, ponieważ potrzebuje chwili na poukładanie swoich myśli. Nie zwraca uwagi na to, gdzie zmierza. Nie wie też, że tuż za rogiem czeka na nią niebezpieczeństwo. Ten jeden wieczó...