Rozdział szesnasty

3.7K 217 368
                                    

Brzmienie pianina wypełniało pokój Adriena Agresta. Chłopak już od dłuższego czasu przebiegał palcami po klawiszach, wydobywając z nich dźwięki, które tworzyły spokojną melodię. Łagodność kompozycji odzwierciedlała stan, w jakim znajdował się blondyn.

W ostatnich dniach jego życie było zdecydowanie lepsze niż kilka tygodni temu. Ojciec mu trochę odpuścił, więc miał więcej czasu dla siebie. Jego wyniki w nauce były co najmniej zadowalające, a dłużące się sesje zdjęciowe coraz rzadsze. Władca Ciem zaprzestał swoich ataków, co tylko poprawiało mu nastrój. Mimo to nadal patrolował ulice Paryża w postaci Chat Noira.

To co również się poprawiło i niezmiernie cieszyło Adriena, to jego relacja z Marinette. Dużo ze sobą rozmawiają i często się ze sobą widują. Mieli też za sobą już kilka sesji, jeśli można to tak nazwać, które miały przyzwyczaić dziewczynę do dotyku innych osób. Był bardzo zadowolony z postępów, jakie udało im się osiągnąć.

Kiedy obserwował Marinette w szkole, widział, że nie jest jej tak łatwo przekonać się do zbliżenia z innymi, jak z nim, ale było coraz lepiej. Udało jej się nawet chwycić Nathaniela za rękę, gdy na lekcji WF wykonywali ćwiczenia w parach. Nastolatka wyznała mu, że ostatnio przytuliła swoją mamę. Była wtedy bardzo szczęśliwa.

Jedyne co mu w tym przeszkadzało, był fakt, że kiedyś ich „sesje" się skończą i nie będzie miał wymówki, aby trzymać fiołkowooką w swoich ramionach.

To co jeszcze nie dawało spokoju chłopakowi to zniknięcie Ladybug.

Od dłuższego czasu jej nie widział i nie miał się jak z nią skontaktować. Dziewczyna nie pojawiała się na patrolach, co zauważyli również cywile, którzy spekulowali, jaki może być powód jej nieobecności. Miał nadzieję, że wszystko u niej w porządku i wkrótce będzie mógł się z nią zobaczyć. Tęsknił za nią.

Adrien skończył grać, zamknął klapę pianina i podszedł do okna.

Na dworze robiło się coraz bardziej ponuro.

Brązowe liście spadały z drzew pokrywając ziemię, a ciemne chmury sunęły leniwie po niebie zwiastując nadchodzący deszcz.

Westchnął.

Wiele osób nie przepadało za jesienią. Mówi się, że jest to pora roku, w której wszystko umiera, a ludzie popadają w depresyjny nastrój. Bardziej lubiane jest lato, które poprzedza jesień. Kojarzy się z ciepłem, beztroską, wspaniałymi wakacyjnymi przeżyciami i radosnymi chwilami. Chłopak cieszył się jednak, że wszelkie ślady tej gorącej pory roku zniknęły.

Adrien nienawidził lata.

^^^

— Kocie, daj mi chwilę spokoju, muszę się skupić.

Marinette już od dobrej pół godziny ślęczała nad jednym zadaniem z matematyki. Nie mogła jednak całej swojej uwagi na nie skierować, gdyż Chat Noir przechadzał się po jej pokoju zaglądając do każdej szafki, na którą natrafił, opowiadając przy tym kiepskie żarty.

Dziewczyna bardzo polubiła jego towarzystwo, lubiła z nim dyskutować na różne tematy, a czasami zdarzało się też, że śmiała się z jego sucharów. Była mu niesamowicie wdzięczna za pomoc, którą jej okazywał i ciepłe słowa, które do niej kierował, gdy miała gorszy dzień.

To dzięki niemu poradziła sobie z incydentem, który miał miejsce trochę ponad miesiąc temu. Oczywiście nie zapomniała o tym, ale chłopak pomógł jej stanąć na nogi.

Teraz jednak miała go serdecznie dosyć.

Tego wieczoru chciała się w stu procentach skoncentrować na nauce, a w szczególności na matematyce, z którą miała niemałe problemy. Na jutrzejszy dzień był zapowiedziany sprawdzian z tego przedmiotu, do którego chciała się jak najlepiej przygotować. Niestety chłopak jej to uniemożliwiał panosząc się po pomieszczeniu i zagadując ją.

Głęboki wdech || "Miraculous" ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz