Rozdział dziewiętnasty

3.4K 222 57
                                    


Marinette siedziała w wygodnym fotelu rozmyślając o swoich ostatnich dniach.

Wskazówki zegara wiszącego na naprzeciwległej ścianie, powoli przemierzały swą wędrówkę po tarczy. Pomieszczenie skąpane było w delikatnym, ciepłym świetle pochodzącym z lamp znajdujących się w pokoju o beżowych ścianach.

Deszcz bębniący o szyby nadawał danej chwili nieco monotonnej atmosfery. Dzięki temu spokojnemu nastrojowi, Marinette czuła się odprężona. Relaksu dodawał też cudowny aromat świeżo zaparzonej herbaty.

— Bardzo cieszą mnie twoje postępy, Marinette - delikatny głos Yony Clavel przeciął przyjemną ciszę, która nastała po monologu nastolatki.

Dupain-Cheng znajdowała się właśnie na sesji terapeutycznej, podczas której opowiedziała o minionych dniach, uważając jednak, aby nie wyjawić zbyt wiele. Przecież jej sekret bycia posiadaczką miraculum biedronki nie mógł wyjść na jaw.

Clavel była niską, szczupłą blondynką, która zawsze wysłuchiwała jej z delikatnym uśmiechem na ustach. Jej brązowe oczy ze skupieniem wpatrywały się w nastolatkę, a kiedy chciała coś powiedzieć, to jej głos brzmiał miękko i przyjaźnie.

Marinette opowiedziała kobiecie o chwilach spędzanych w szkole, które nie były już dla niej tak wielkim utrapieniem, od kiedy zaczęła na nowo oswajać się z dotykiem innych ludzi. Kiedy Yona zapytała ją, jak udało jej się przezwyciężyć swój strach, odpowiedziała prawdę - „przyjaciel chciał pomóc wrócić mi do normalności i chyba mu się to udało". Terapeutka była zadowolona z faktu, iż dziewczyna miała przy sobie kogoś bliskiego, kto nie jest jednocześnie jej rodzicem czy psychologiem.

Nastolatka wspomniała także, że coraz rzadziej nawiedzają ją koszmary dotyczące tej okropnej nocy dwa miesiące temu. Jej myśli również w mniejszym stopniu się do niej odnosiły.

— Tak, ja też jestem z nich zadowolona - dziewczyna odpowiedziała delikatnym uśmiechem - ale w głównej mierze, jest to Pani zasługa. Rozmowy z Panią wiele mi dają, dziękuję.

— Och, ja również dziękuję, ale nie przypisywałabym sobie aż tak dużych sukcesów. Powinnaś podziękować sobie samej i to nie tylko za odwagę, którą musiałaś pokazać mówiąc o tym, co ci się przytrafiło, ale także za to, że sama dałaś sobie szansę. Że się nie poddałaś, że nie zostałaś w tym ciemnym zaułku, tylko ruszyłaś przed siebie.

Marinette zastanowiła się.

To co powiedziała Yona, było jak najbardziej prawdziwe. Faktem jest, że gdyby na wstępie poddała się rozpaczy i rozpamiętywaniu nie dotarłaby do miejsca, w którym jest teraz. Oczywiście nie wszystko było jeszcze w porządku, prawdopodobnie nigdy nie będzie. Już na zawsze w jej pamięci będą tkwić wspomnienia z tamtej nocy. Być może nawet nigdy nie stracą swej ostrości, ale dzięki temu będzie wiedzieć, że jest naprawdę silna i potrafi poradzić sobie z wieloma przeciwnościami losu, a poddawanie się nie jest wyjściem.

I mimo, że większość osiągnięć, których dokonała od tamtego czasu, były samodzielnie przez nią wypracowane, to wiedziała, że bez niektórych osób nie dałaby sobie rady. Gdyby nie jej rodzice, ich miłość do niej i namowa na psychoterapię, wszystko zajęłoby jej zdecydowanie więcej czasu.

Dzięki Clavel zdołała zrozumieć, że to co jej się przytrafiło nie było jej winą. Na początku nie mogła się co do tego przekonać, była pewna, że sama to na siebie sprowadziła, że powinna uważać na to gdzie idzie. Dopiero później pojęła, że nikt nie miał prawa jej dotknąć bez jej pozwolenia.

Najwięcej wsparcia dostała jednak od Chata. Chłopak znał całą sprawę od podszewki. Widział, jak to wszystko się dzieje, był tego świadkiem i mimo tego nie odsunął się od niej.

Głęboki wdech || "Miraculous" ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz