Rozdział osiemnasty

3.4K 219 65
                                    


Adrien był wkurzony.

To nie tak miało wyglądać. Kiedy chłopak dostał wiadomość od Ladybug, prosząc go w niej o spotkanie był w siódmym niebie. Był tak bardzo szczęśliwy, iż w końcu dała znak życia, że miał ochotę od razu porzucić wykonywaną czynność i biec ją zobaczyć, ale jako że miał akurat lekcję chińskiego musiał trochę poczekać. Gdy w końcu znalazł się na umówionym miejscu i ujrzał dziewczynę, jego serce na moment przestało pompować krew.

Stała tam, cała i zdrowa.

Chat nie wiedział, że aż tak jej mu brakowało. Oczywiście, że się o nią martwił i za nią tęsknił, lecz przez ten czas, gdy jej nie było miał wiele spraw na głowie, głównie związanych z Marinette i to ta dziewczyna przez większość czasu zaprzątała jego myśli. Teraz jednak, kiedy w końcu widział się z Ladybug poczuł się odprężony. Dziewczyna zawsze była bliska jego sercu i wiedział, że gdy tylko będzie potrzebował rozmowy to ona chętnie go wysłucha. Miał jej tyle do opowiedzenia.

Niestety radosne chwile nie trwały zbyt długo, bo gdy tylko zapytał nastolatkę o powód jej nieobecności ta zamknęła się w sobie i nie chciała nic ujawnić. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że go okłamuje, mówiąc, że nic się nie stało, ale przestał drążyć temat. Przynajmniej na razie.

Rozeźlony tym jak finalnie potoczyło się ich spotkanie stał przez chwilę bezradnie na wieży Eiffla. Moment później postanowił, że uda się do jedynej osoby, która mogłaby mu w tym momencie poprawić humor.

Dlatego właśnie teraz leżał na szezlongu w domu Dupain - Cheng, a swoją głowę ulokował na kolanach Marinette. Dziewczyna przeczesywała palcami jego włosy i wysłuchiwała jego narzekań.

— Wiesz, najgorsze jest to, że ona mi nie ufa - zakończył swoja tyradę Chat.

Marinette zaprzestała poruszania dłonią we włosach chłopaka.

— Wywnioskowałeś to tylko na podstawie tego, że nie chciała ci wyjawić co u niej słychać?

— Może to nie brzmi zbyt dobrze, ale tak właśnie jest. Pomimo tego, że nie znamy swoich tożsamości, to często zapewnialiśmy się, że sobie ufamy i gdy jedno z nas będzie w potrzebie to to drugie mu pomoże.

Nastolatka przygryzła wargę zastanawiając się co ma mu odpowiedzieć.

Gdy dziewczyna tylko zobaczyła zielonookiego w swoim domu, od razu wiedziała, co go do niej przywiało. Wiedza ta jednak nie pomogła jej podczas ich rozmowy, a wręcz przeciwnie, czuła się jeszcze gorzej.

— Chat, wydaje mi się, że to nie jest kwestia tego, że ci nie ufa, tylko po prostu nie chce ci tego powiedzieć.

— Ale dlaczego? Przecież jesteśmy przyjaciółmi, a przyjaciele powinni być ze sobą szczerzy.

— Czasami łatwiej jest nam wyznać coś obcym osobom niż naszym bliskim. Bo to właśnie na opinii naszych przyjaciół nam zależy i nie chcemy, aby cokolwiek zaburzyło ich podejście do nas. Sama się o tym przekonałam.

Chłopak uniósł się z kolan Marinette, podciągnął się na łokciu i spojrzał badawczo na dziewczynę.

— Przepraszam, nie powinienem zawracać ci głowy swoimi problemami.

— Nie musisz mi za nic przepraszać. Cieszę się, że mogę ci użyczyć mojego ramienia, kiedy masz ochotę sobie popłakać.

— Zołza - fuknął w odpowiedzi.

Marinette rozbawiona, pokazała mu język. Po chwili jednak ponownie przybrała poważny wyraz twarzy.

— Poza tym czasami ludzie potrzebują mieć sekrety. To pomaga im, w pewien sposób zachować prywatność, a dzięki temu, że mają coś swojego czują się lepiej, bo no cóż... należy to tylko do nich i to oni o tym decydują. - Marinette spojrzała na Chata z lekkim uśmiechem. - Ty zapewne też masz jakieś sekrety, o których inni nie wiedzą i być może nigdy się nie dowiedzą, bo sobie tego nie życzysz.

Głęboki wdech || "Miraculous" ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz