Rozdział czternasty

3.9K 258 57
                                    

Mikołaj przyniósł nowy rozdział ^.^


----------


Marinette weszła do piekarni. Cicho przywitała się z rodzicami i wspięła po schodach do mieszkania. Państwo Cheng widząc zasmuconą córkę nie pytali o przebieg jej dnia. Psycholożka poradziła im, aby nie wymuszali na nastolatce rozmów. Jeśli będzie chciała podzielić się z nimi swoimi problemami to na pewno je z siebie wyrzuci. Czasami trzeba będzie jednak na to trochę poczekać.

Nie mając ochoty na nic do jedzenia Marinette ruszyła do swojego pokoju nawet nie zaglądając do garnków, aby sprawdzić co jest na obiad. Postanowiła od razu zabrać się za odrabianie lekcji, aby zająć swoje myśli czymś innym niż rozpamiętywaniem okropnego dnia w szkole.

Dziewczyna była zażenowana, że Adrien widział jej załamanie. Pewnie pomyślał, że jest jakąś wariatką, skoro bez żadnego powodu rozryczała się w szatni. Problem w tym, że był powód, a on go nie znał i nigdy nie pozna. Na szczęście chłopak o nic nie pytał, a ona nie musiała wymyślać kolejnych kłamstw.

Nastolatka obiecała sama sobie, że nikt poza tymi osobami, które już wiedzą nie poznają prawdziwej przyczyny dlaczego zniknęła na dwa tygodnie. Niesamowicie się tego wstydziła i chciała o tym jak najszybciej zapomnieć, a opowiadanie o tym osobom trzecim rozdrapywałoby tylko niezagojone rany.

Przy rozwiązywaniu zadań domowych pomagała jej Tikki. Kwami nauczyło się, że od czasu nieszczęsnego incydentu Marinette wolała spędzać czas w ciszy, bez zbędnych rozmów. Stworzonko obserwując dziewczynę doszło do wniosku, że odcinając się od innych czuła się bezpieczniej, a to nie było dobre rozwiązanie. Tikki nie chciała, aby Marinette zamknęła się na świat, który ją otacza. Chciała jej pomóc, lecz nie do końca wiedziała jak się za to zabrać. Zdawała sobie też sprawę z tego, że nie będzie łatwo, ale zawsze jest coś co można zrobić.

Zajęta pracą domową i powtarzaniem materiału Marinette nawet nie zauważyła, gdy się ściemniło. Z tego naukowego transu, wyrwały ją dopiero odgłosy dochodzące z zewnątrz. Domyślając się co, a raczej kto jest ich przyczyną podeszła pod klapę w suficie, otworzyła ją i wyjrzała na zewnątrz.

Tak jak się spodziewała na dachu zastała Chat Noira, który kucając miał właśnie zamiar zapukać. Nastolatki patrzyli na siebie przez moment zaskoczeni tym jak mała odległość dzieli ich twarze. Dupain – Cheng wysunęła się z otworu i zrobiła na łóżku miejsce dla chłopaka, który po chwili wskoczył do pomieszczenia.

- Cześć – przywitał się grzecznie poprawiając rozczochrane przez wiatr blond kosmyki.

- Cześć – odpowiedziała równie grzecznie dziewczyna. – Długo cię nie było.

Adrien spojrzał na twarz Marinette i dostrzegł na niej nikły uśmiech. Czy to on go wywołał? Wychwycił też, że dziewczyna użyła takich samych słów, które on jako Adrien skierował do niej dzisiaj w szkole.

- Tak, przepraszam. Ostatnio miałem dużo na głowie.

- Rozumiem.

- Co u ciebie? – zapytał Adrien z wahaniem.

Chłopak naprawdę martwił się tym jak czuje się dziewczyna. Przez dwa tygodnie się z nią nie widział i nie miał okazji sprawdzić jak sobie radzi, a po dzisiejszym zdarzeniu wiedział, że nie jest tak dobrze, jak chciałby, aby było.

- Bywało lepiej.

Marinette chciała coś jeszcze powiedzieć, ale usłyszała jak z dołu woła ją jej mama. Nastolatka przyłożyła palec do ust dając znać blondynowi, żeby był cicho.

Głęboki wdech || "Miraculous" ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz