Ostatnie dni ciągnęły się Marinette w ślimaczym tempie. Wróciła do znajomej jej monotonii sprzed kilku tygodni. Codziennie chodziła do szkoły, pomagała rodzicom w piekarni i odrabiała lekcje. To co się zmieniło, to brak ataków ze strony Władcy Ciem i jej unikanie dotyku.
Z pierwszą rzeczą nie miała zbyt wielkiego problemu, przynajmniej mogła sobie odpocząć od licznych pościgów za super złoczyńcami, jednakże obawiała się, że może to być zapowiedź czegoś większego, gorszego.
Z drugą sprawą radziła sobie nie najlepiej. W domu nie musiała się o to martwić, lecz czas, który spędzała w szkole opierał się głównie na unikaniu jakiegokolwiek kontaktu fizycznego z drugą osobą. Lawirowanie między uczniami podczas przerw sprawiało jej wiele trudności, najgorzej jednak było na stołówce. Każdy pchał się do kolejki do bufetu, ale nawet czekanie, aż wszyscy wezmą swoją porcję jedzenia niezbyt pomagało. Ludzie przepychali się łokciami chcąc zająć stoliki, przekrzykiwali się, szukali swoich znajomych cały czas trącając kogoś innego. Właśnie przez to miejsce i incydent, który się tam wydarzył, fiołkowooka przestała tam chodzić i zaczęła jadać na korytarzach.
Kilka dni temu biorąc tackę pełną jedzenia Marinette chciała znaleźć wolny stolik. Nie było to jednak takie trudne, bo zanim podeszła do bufetu i nabrała na talerz jedzenia niektórzy zdążyli zjeść swój obiad i wyszli. Dziewczyna szła w stronę pustego stołu i wtedy zawołała ją Alix, z propozycją dołączenia się do niej. Nastolatka odwróciła się w stronę, z której dochodził głos i wtedy właśnie wpadła na jakiegoś chłopaka niemal się przy tym przewracając. Był wyższy od niej i miał niebieskie włosy. Wydawał się jej znajomy ale nie wiedziała skąd mogłaby go znać. W momencie, w którym się zderzyli, tacka Marinette upadła na podłogę, wraz z naczyniami, które w zetknięciu z podłożem się roztrzaskały. I może nic wielkiego by się nie stało, gdyby ten chłopak nie dotknął jej ramienia i zapytał czy wszystko w porządku.
Nic nie było.
Dziewczyna cała się spięła i nie potrafiła poruszyć, wszystko wokół niej ucichło. Nie chciała, żeby ten chłopak ją dotykał, ale nie była w stanie się od niego odsunąć. Czuła się jak w potrzasku. Miała wrażenie, że ręka nastolatka wypala dziurę w jej ramieniu, która z każdą sekundą rozszerzała się sięgając w kierunku jej gardła, tak, że nie mogła zaczerpnąć oddechu. Nastolatek cały czas coś do niej mówił, lecz ona nawet go nie słyszała. Kiedy w końcu zabrał dłoń mogła odetchnąć, a cały stołówkowy hałas uderzył w jej bębenki uszne. Cofnęła się o krok i ujrzała Adriena stojącego obok chłopaka, z którym się zderzyła. Obok nich stało jeszcze kilku innych ludzi. Blondyn spojrzał na nią z zatroskaniem wymalowanym na twarzy.
Marinette nie chciała tam już dłużej być i wybiegła z pomieszczenia w stronę łazienki. Tam zorientowała się, że ma policzki mokre od łez.
Nastolatka zwolniła się z kolejnych lekcji i wróciła do domu, gdzie przepłakała większość dnia. Później spotkała się z Yoną Clavel, która odrobinę podniosła ją na duchu.
Przez kolejne dni w szkole czuła na sobie spojrzenie innych ludzi, lecz nikt nie zadawał pytań. Prawdopodobnie w ich oczach wyszła na wariatkę.
Chłopak, na którego wpadła odnalazł ją pośród innych uczniów, aby ją przeprosić za całe zajście, pomimo tego, że to nie była jego wina. Na szczęście tym razem jej nie dotknął. Później dowiedziała się od Adriena, z którym zdarzało jej się czasem siedzieć w ławce, że był to Luka, brat Juleki. Pewnie dlatego wydawał jej się znajomy.
Terapeutka Marinette mówiła jej, że jej strach przed dotykiem zniknie. Potrzeba do tego tylko czasu. Prawda była taka, że dziewczyna za tym tęskniła. Wiele razy miała ochotę przytulić się do swoich rodziców, gdy miała gorszy dzień. Niestety same chęci nie wystarczały, ponieważ za każdym razem, gdy znalazła się zbyt blisko jakiejkolwiek osoby dopadały ją ataki paniki. Postanowiła to zmienić.
CZYTASZ
Głęboki wdech || "Miraculous" ✔
Historia CortaPewnego wieczoru Marinette wychodzi z domu sama. Nie zabiera ze sobą Tikki, ponieważ potrzebuje chwili na poukładanie swoich myśli. Nie zwraca uwagi na to, gdzie zmierza. Nie wie też, że tuż za rogiem czeka na nią niebezpieczeństwo. Ten jeden wieczó...