Rozdział piąty

5.1K 306 266
                                    


Chat Noir nie do końca rozumiejąc co się właściwie stało ruszył w głąb uliczki, tam gdzie powinna znajdować się Marinette. Dzięki swoim kocim oczom doskonale widział w ciemności, dlatego nie było dla niego problemem znalezienie dziewczyny.

Zastał ją w tym samym miejscu, w którym zostawili ją jej oprawcy.

Siedziała na ziemi, przy ścianie budynku. Obejmując się rękoma bujała się w przód i w tył, jak gdyby miała chorobę sierocą. Blondyn zauważył, że całe jej ciało drży. Nie wiedział czy z zimna, czy może z wciąż odczuwanego strachu.

Adrien nie miał pojęcia jak powinien postąpić. Nie wiedział jak ma się zachować w takiej sytuacji. Jego przyjaciółka właśnie przeżyła koszmar, a jedyne co potrafił w tym momencie zrobić to gapić się na nią.

Po chwili stania jak słup soli, niepewnie zrobił kilka kroków w jej stronę.

Fiołkowooka usłyszała, że ktoś się do niej zbliża. Szybko podniosła głowę, aby sprawdzić czy czyha na nią nowe niebezpieczeństwo. Z jej oczu cały czas płynęły łzy pozostawiając na policzkach mokre ślady. W ciemności zauważyła świecące się zielone oczy i zarys jakiejś sylwetki. Przerażona chciała się odsunąć, ale była już pod samą ścianą i nie miała możliwości cofnięcia się. Jej oddech przyspieszył, stał się też płytszy.

- Zostaw mnie - powiedziała cicho, patrząc ze strachem w jarzące się zielenią ślepia.

- Spokojnie, nic ci nie zrobię. Jestem tu po to, żeby ci pomóc. - Chat starał się, aby jego głos nie zadrżał. Przybliżył się do Marinette o dwa kroki.

- Nie podchodź! - krzyknęła, przyklejając się plecami do elewacji znajdującej się za nią.

- Nie skrzywdzę cię. Obiecuję. - Adrien wyciągnął przed siebie ręce, aby pokazać jej, że nie ma w nich niczego co mogłoby jej zagrozić. - To ja Chat Noir. Ze mną będziesz bezpieczna.

Blondwłosy postąpił pół metra naprzód, mając nadzieję, że dziewczyna mu uwierzyła. Był już naprawdę blisko niej.

- Nie zbliżaj się! - wywrzeszczała spanikowana.

Przerażona Marinette nie mogła zaczerpnąć tchu. Serce waliło jej jak młotem, zrobiło jej się strasznie gorąco. Czuła, jak jej płuca nie mogą wziąć oddechu. Dusiła się.

Zaniepokojony Adrien, zobaczywszy co dzieje się z jego przyjaciółką, nie myśląc co robi przybliżył się do niej tak, że miał ją na wyciągnięcie ręki. Niestety nie przewidział konsekwencji swojego czynu, którym była jeszcze większa panika dziewczyny.

Chłopak uklęknął, tak aby byli na tym samym poziomie. Domyślał się skąd nagła niemożność złapania oddechu wzięła się u graniastowłosej.

- Uspokój się, proszę cię - błagał o to, aby jego głos go nie zawiódł i żeby sprawiał wrażenie opanowanego.

Fiołkowooka nie zwróciła uwagi na to, że coś do niej mówi. Miała totalny chaos w głowie. Płuca paliły ją niemiłosiernie, po plecach spływały jej krople potu, serce nie chciało się uspokoić, całe jej ciało się trzęsło. Miała ogromną ochotę krzyknąć, ale było to niewykonalne.

Adrien po kilku nieudanych próbach dotarcia do dziewczyny, sam zaczął wpadać w panikę. Musiał sprawić, żeby skierowała swoją uwagę na to co do niej mówi. Wiedział, że to co zamierza zrobić jest ryzykowne, po jej dzisiejszych przeżyciach, ale nie było innego wyjścia. Nie zastanawiając się dłużej ujął jej twarz w dłonie i trzymał tak, żeby patrzyła na niego.

- Marinette, pomogę ci, ale musisz się skupić! - powiedział wpatrując się w błyszczące od łez oczy - Skoncentruj się na moim głosie, musisz mnie wysłuchać.

Głęboki wdech || "Miraculous" ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz