Rozdział dziewiąty

4.6K 246 499
                                    


Marinette razem z Tikki zaplanowały, że przez cały dzień nie wstaną z łóżka, tak też więc zrobiły. Przez większość czasu po prostu leżały i słuchały muzyki. Fiołkowooka naszkicowała nowy projekt, który bardzo spodobał się małej biedroneczce. W ciągu tych godzin nastolatka ucięła sobie drzemkę, dlatego teraz czuła się wypoczęta.

Przez cały ten czas dziewczyna w ogóle nie myślała o jedzeniu, ale pod wieczór głód dał się jej we znaki.

- Chyba powinnyśmy coś zjeść. – rzekła Tikki.

- Z całą pewnością. Jeżeli zaraz czegoś nie włożę do ust, to chyba skonam.

Marinette ruszyła w stronę schodów prowadzących do kuchni, tuż za nią leciało jej kwami. Dziewczyna otworzyła lodówkę, przypatrzyła się uważnie jej zawartości i z namysłem zwróciła się do przyjaciółki.

-Co ty na to, żebyśmy urządziły sobie dzisiaj wielką ucztę?

- Taką jak na tych kolorowych obrazkach, które pokazuje czarne cienkie pudełko?

Nastolatka zachichotała w reakcji na porównanie filmu oraz telewizora do obrazków i kartona. Pomimo tego, że Tikki mieszka z nią już dosyć długo, to biedroneczka nadal nie może zrozumieć niektórych urządzeń, nie zawraca sobie też głowy zapamiętywanie ich nazw. Jedyne z czym nie ma problemu to telefon, z laptopem też radzi sobie coraz lepiej.

- Właśnie o taką mi chodzi. Co myślisz o sałatce z tuńczykiem i pomidorami, do tego bagietka z serkiem topionym i jajka sadzone, a na deser ciasto czekoladowe?

- Brzmi przepysznie! – entuzjastycznie podeszła do sprawy Tikki.

- W takim razie bierzmy się do roboty.

Marinette zakasała rękawy i wyciągnęła potrzebne im składniki. Marinette mając nadzieję, że choć na chwilę odciągnie swoje własne myśli od wydarzeń z poprzedniej nocy z zapałem wzięła się do pracy.

Kwami przez cały czas starało się rozśmieszać nastolatkę na wszelkie sposoby. Rzucały do siebie mąką, rozsypały cukier, z którego później wróżyły. Raz nawet czerwona istotka udawała pomidora, ale nie był to dobry pomysł, gdyż nieomal naprawdę zostałaby składnikiem sałatki.

Po zjedzonej kolacji pozmywały naczynia, pokroiły ciasto na kawałki i ruszyły do pokoju Marinette. Kiedy ponownie ulokowały się w wygodnym łóżku usłyszały jak nad ich głowami coś się przewraca. Przestraszone spojrzały na siebie.

- Ten ogon jest do bani!

Marinette rozpoznała przytłumiony głos Chat Noira.

- Tikki schowaj się. – szepnęła w stronę kwami.

- Ale ciasto...

Zawiedziona biedroneczka poleciała w stronę swojej kryjówki, po chwili jednak ujrzała rękę trzymającą mały talerzyk z kawałkiem smakowicie wyglądającego wypieku.

-Dziękuję – pisnęła cichutko.

Marinette wróciła do poprzedniej pozycji i usłyszała pukanie do klapy nad jej głową.

- Tu Chat Noir, mogę wejść?

Dziewczyna stanęła i otworzyła drzwiczki. W dziurze sufitu ujrzała przyjazną twarz, delikatnie uśmiechającego się blondyna. Odsunęła się robiąc mu miejsce, aby mógł wejść. Nastolatek miękko wylądował na łóżku i zamknął klapę.

-Wybacz za najście, ale chciałem sprawdzić jak, no wiesz, jak się czujesz? – drapiąc się po karku zapytał nieco speszony.

- Jest dobrze – odpowiedziała z dobrze wyczuwalnym kłamstwem.

Głęboki wdech || "Miraculous" ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz