Rozdział ósmy

4.5K 259 42
                                    

Marinette z cichym stęknięciem obudziła się z długiego snu. Usiadła na łóżku i ziewnęła. Rozejrzała się po swoim pokoju i zobaczyła rozkopany koc leżący na różowej rekamierze.

Nagle do dziewczyny napłynęły wspomnienia poprzedniego dnia. Telefon do Alyi, ślepa uliczka, Chat Noir. Nie chcąc dłużej o tym myśleć potrząsnęła głową i sprawdziła, która jest godzina. 10.23, już dawno powinna być w szkole, chociaż właściwie mało ją to obchodziła. Zdecydowanie nie miała ochoty ani siły na użeranie się z pewnymi osobnikami płci żeńskiej. Nie jest też gotowa udawać, że nic się nie stało i wszystko u niej w porządku. Nie dałaby rady okłamywać samej siebie.

Z cichym westchnięciem ponownie się położyła. Po kilku minutach bezsensownego wpatrywania się w sufit poczuła jak coś miękkiego przytula się do jej policzka.

Tikki.

Biedroneczka przez całą noc czuwała nad fiołkowooką, zastanawiając się co sprawiło, iż z tak pięknych oczu popłynęło tyle łez. Nie miała serca wyrywać jej ze snu, żeby się tego dowiedzieć. Bała się także, że Chat Noir się obudzi i ją zobaczy.
Nad ranem, kiedy świtało Tikki dostrzegła jak blondyn wstaje z leżanki i przeciąga się w iście koci sposób. Chłopak cicho stawiając swoje stopy wdrapał się po drabince prowadzącej bezpośrednio do łóżka Marinette. Przez moment wpatrywał się w śpiącą dziewczynę z troskliwym wyrazem twarzy. Po chwili jednak wyszedł z pokoju przez klapę w suficie.

Marinette nie wiedząc jak zacząć rozmowę zamknęła oczy czekając na to co powie jej przyjaciółka.

- Nie wiem co się wczoraj stało, dlaczego byłaś taka roztrzęsiona i skąd się tu wziął Chat Noir, ale nie musisz mi teraz tego wyjaśniać. – drobne stworzonko piskliwie zaczęło swoją wypowiedź. – Nie chcę na ciebie naciskać, bo wydaje mi się, że to co ci się przydarzyło na pewno nie jest czymś miłym. Chcę, abyś wiedziała, że w każdej chwili służę pomocą i możesz się do mnie zwrócić. Mam nadzieję, że kiedyś zaufasz mi na tyle, aby wyjawić mi co tobą tak bardzo wstrząsnęło.

- Och Tikki.. – nastolatkę bardzo poruszyły słowa małej istotki. – To nie tak, że ci nie ufam. Jest wręcz przeciwnie. Nikomu innemu nie powierzyłabym swoich sekretów tylko tobie. Ja po prostu nie wiem jak zacząć.

- Może od początku? – delikatnie zasugerowała biedroneczka.

Marinette przekręciła głowę na lewy policzek, tak, że mogła widzieć leżącą na poduszce Tikki.

Dziewczyna powoli, słowo po słowie snuła opowieść, w której scharakteryzowała najgorszy dzień swojego życia. Im więcej wyjawiała, tym bardziej drżał jej głos. Widziała jak emocje zmieniają się na twarz jej kwami z każdym kolejnym wypowiedzianym zdaniem. W trakcie wyjaśnień zastanawiała się, czy mówić jej o każdym okropnym szczególe. Ostatecznie jednak wyjawiła jej każdy detal wczorajszego wieczora. Postawiła na stu procentową szczerość, w końcu darzyła ją zaufaniem. Kiedy Marinette skończyła opowiadać łzy jej i Tikki skapywały na poduszkę.

Tikki nie mogąc poradzić sobie z tym, że nie było jej przy tym zdarzeniu zaczęła przepraszać nastolatkę. Dziewczyna starała się jej jednak wytłumaczyć, że nic z tego co jej się przytrafiło nie było winą kwami. Kiedy mała istotka się uspokoiła, zaczęła sobie wyrzucać, tym razem jednak w swojej głowie, że zamiast pocieszać Marinette, to ona pocieszała ją. Była wdzięczna wszystkim gwiazdom, że Agreste ocalił powierniczkę miraculum biedronki.

^^^

Adrien jeszcze nigdy w życiu nie dostał tyle ochrzanów jak dzisiaj. Przez niemożność skupienia się na tak właściwie niczym dostał upomnienie od kilku nauczycieli.

Podczas sesji zdjęciowej do ekskluzywnego magazynu nie wykazywał żadnego zaangażowania. Zirytowało to jego fotografa do tego stopnia, że ten rzucił swoim aparatem o ziemię z niezwykłą siłą. Niestety sprzęt nie nadawał się już do niczego, więc trzeba było umówić się na inny termin, w którym zrobią chłopakowi zdjęcia. Nie wspominając o tym, że to Agreste będzie musiał mu odkupić zniszczoną rzecz, bo to przecież jego wina, że facet nie wytrzymał nerwowo.

Kiedy blondyn wrócił do rezydencji, najpierw został zrugany przez Natalie, ponieważ ta będzie musiała wcisnąć gdzieś w jego grafiku powtórkę sesji, a później dostał takiej reprymendy od swojego ojca jak jeszcze nigdy. Gabriel zarzucał swojemu synowi, że na niczym mu nie zależy, w ogóle się nie stara i ma gdzieś swoją karierę.

Co prawda ostatnie stwierdzenie się zgadzało, ale poprzednie były nieprawdą. Nie mógł jednak wyznać ojcu co tak bardzo zaprzątało jego myśli.

Adrien przez cały dzień zastanawiał się nad tym co robi i jak się czuje Marinette. W szkole się nie pojawiła, co wcale go nie zdziwiło. Sam nie miałby ochoty wychodzić z domu, gdyby był na jej miejscu. Postanowił, że jak tylko się ściemni to odwiedzi ją w swojej drugiej postaci.

Około godziny 21 nie pytając Plagga o zdanie przemienił się Chat Noir'a. Na łóżku poukładał poduszki i przykrył kołdrą tak, aby kształtem przypominały śpiącego człowieka. Mając nadzieję, że nikt nie odkryje jego kłamstewka wyskoczył przez jedno z wielkich okien i ruszył w stronę piekarni Dupain-Cheng.



**********


Cześć wszystkim! Rozdział miał być dłuższy, ale postanowiłam, że go podzielę, abyście nie musieli na niego zbyt długo czekać. Mimo to mamnadzieję, że się spodobał :))

W ogóle to mam wiele pomysłów, których nie użyję w tym opowiadaniu bo nie miałoby to sensu i nie trzymało by się kupy. Nie chcę tez zaczynać nowych opowiadań, bo pewnie napisałabym po 5 rozdziałów, a potem trzeba by było długo czekać na kolejne. Co robić?

Czy ktoś tak jak ja wyczekuje kolejnych odcinków "Gry o tron"??

Tak w ogóle to Wesołych Świąt i mokrego dyngusa! :D


Głęboki wdech || "Miraculous" ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz