Rozdział 13 (Legolas)

232 29 5
                                    

Drzwi do sali tronowej otworzyły się. Stanęły w nich trzy osoby z czego dwójki szczerze nie znosił, a trzeciej w ogóle nie znał. Nie miał pojęcia, skąd Sauron wytrzasnął Ellith. Co ta bezrozumna elfka robiła w Gondorze?! Czarnowłosy mężczyzna, który był razem z nimi, nie wyglądał na zachwyconego całą sytuacją.

Spojrzał kontrolnie na Gimliego. Tym razem nie sprawiał wrażenia, jakby za chwilę miał rzucić się Władcy Ciemności do gardła. A szkoda.

- Maironie, kim są nasi... goście? - zapytał uprzejmie Gandalf.

- Ta elfka twierdzi, że poszukuje naszej elfiej księżniczki. - Sauron zatrzymał wzrok na Legolasie. - Masz zamiar się ruszyć, czy mam użyć siły, jak kiedy musiałem wyprowadzać ją z gospody?

Jak on śmiał się tak do niego odzywać? Nie dość, że przyprowadził ze sobą tę obłąkaną elfkę, to jeszcze go poniżał! Był księciem Leśnego Królestwa i nie musiał rozmawiać z dziewczyną, która lata temu go ośmieszyła.

- To nie będzie konieczne - stwierdziła kpiąco Ellith. - Boi się mnie, więc nie podejdzie. Biedne zwierzątko...

Legolas w jednym momencie znalazł się przy niej z wyciągniętym sztyletem.

- Powiedz to jeszcze raz, a marnie skończysz...

- No i widzisz. Zrobienie kilku kroków chyba jednak nie było aż takie trudne?

Elf obejrzał się, jakby spodziewał się ujrzeć samego siebie, stojącego obok Gimliego. Miał szczerze dosyć kpin tej zarozumiałej elfki.

- Mów, po co żeś przyszła i wynoś się!

Ellith westchnęła, kręcąc głową.

- Myślę, że dałoby się grzeczniej, ale nie będę tracić niepotrzebnie czasu... Twój ojciec chce, abyś wrócił do Leśnego Królestwa i udał się z nim na naradę do Rivendell...

- Naradę?! - wtrącił Gandalf. - W jakiej sprawie?

- Thranduil mówił coś, jakoby Elrond przewidział przebieg jakiejś bitwy... - Ellith wzruszyła ramionami. - W każdym razie coś w tym rodzaju. Mało mnie to obchodzi.

- W takim wypadku chyba darujemy sobie podróż do Mrocznej Puszczy... - szepnął czarodziej. - Wiesz może, czy krasnoludy z Ereboru się zjawią.

- Trudno by było, żeby się nie pojawili. Kiedy wyjeżdżałam trwały rozmowy pokojowe, więc myślę, że Thranduil nie okazałby się aż takim głupcem, by ich nie zawiadomić o tej naradzie.

- Dobrze więc. - Gandalf zamyślił się na chwilę. - Koronacja Aragorna odbędzie się jutro w południe! Nie możemy zwlekać.

- Ludzie myślą, że dopiero za kilka dni - zauważył Faramir. - Nie zdążymy ich powiadomić...

- To nie jest istotne... A więc, kto to jest? - Gandalf wskazał na czarnowłosego mężczyznę o gondorskiej urodzie.

- To jest... - Sauron zawahał się,  patrząc na Ellith. Ona jedna nie wiedziała, kto tak naprawdę stoi obok niej. - Dosyć długo się znamy. Chciał dla mnie pracować.

Mithrandir zadowolił się tymi informacjami, bo nie zapytał nawet o imię nieznajomego.

- Może nasi goście zostaliby z nami? Szczerze powiedziawszy, mógłbym coś zjeść przed snem.

- Gandalfie... - jęknął Legolas. Do towarzystwa Władcy Ciemności nie chciał dokładać sobie znienawidzonej elfki i człowieka, którego imienia nawet nie znał. Poza tym nie wydawało mu się, aby jedzenie przed snem było dobrym pomysłem. Musiał jednak przyznać, że sam zaczął odczuwać niewielki głód. W końcu od rana nikt nic nie jadł.

Inne Przeznaczenie |LotR|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz