Frodo leżał związany na kamiennej podłodze. Mimo że w Mordorze było okropnie gorąco, to w tym momencie hobbit czuł jedynie przeszywający chłód. Bał się. Przecież został zaatakowany przez tego obrzydliwego pajęczaka. Nie miał zielonego pojęcia, dlaczego teraz znajduje się w jakiejś ciemnej komnacie, gdzie jedynym źródłem światła była dziura w podłodze, przez którą wystawał koniec drabiny. Gdyby tak udało mu się jakoś rozluźnić więzy, doczołgać się do niej i, w jakiś cudowny sposób, zejść na dół. Przecież jego życie nie mogło się tak tu skończyć. Miał misję do wypełnienia. Wszyscy na niego liczą. To jego przeznaczenie.
Nagle usłyszał jakieś głosy. Znieruchomiał i zamkną oczy, kiedy zobaczył, że drabina się rusza. Poczuł, że ktoś obok niego przeszedł, a potem jeszcze raz. Ponownie usłyszał te same głosy. Tym razem głośno i wyraźnie. Nie były przyjemne. Jakby ktoś skrobał nożem po drewnie.
- To należy do mnie!
Hobbit usłyszał dźwięczne i delikatne brzęczenie metalu. Z pewnością dorwali się do jego kolczugi z mithrilu. Nagle serce podeszło mu do gardła. Przypomniała mu się inna metalowa rzecz. Metalowa rzecz, od której zależały losy świata! Nie miał na szyji łańcuszka, a co za tym idzie - nie miał również Pierścienia. Jeśli ktoś zrozumie, że złota obrączka wśród jego ubrań to nie jest w rzeczywistości byle błyskotka, to będzie koniec! Z rozmyślań wyrwał go krzyk, po którym coś ciężko gruchnęło o ziemię gdzieś niżej.
- Próbował mnie zabić! - krzyknął ktoś za jego plecami.
Pod podłogą rozległa się wrzawa. Frodo ledwo uchwycił dźwięk schodzenia po drabinie. Uchylił delikatnie powieki. Komnata ponownie była pusta. Pozwolił sobie na oddech ulgi. Najwyraźniej nie znaleźli Pierścienia. Musiał się tylko teraz jakoś stąd wydostać. Ale jak?
Odgłosy szarpaniny ucichły. Hobbit nie wiedział, co się takiego stało, że jego "porywacze" przestali skakać sobie do gardeł.
Drabina znowu się poruszyła, więc Frodo zamknął oczy. Ktoś przystanął obok niego. Czuł, że jeden metr dzeli go od prawdopodobnej śmierci. Wzdrygnął się. Teraz to już na pewno było widać, że nie jest pogrążony we śnie. Poczuł dotyk czyjejś ręki na ramieniu.
- Panie Frodo, to ja, Sam - rozległ się szept.
Hobbit gwałtownie usiadł. Nie mógł uwierzyć, że ma przed oczami swojego wiernego druha. Przypomniała mu się sprawa niecierpiąca zwłoki.
- Pierścień... - jęknął Frodo. - Oni... Oni chyba go zabrali...
Sam niespodziewanie uśmiechnął się i wyciagną rękę, z której zwieszał się łańcuszek ze złotym pierścieniem.
Frodo wybałuszył oczy.
- Myślałem, że już po tobie, więc go wziąłem - powiedział Sam.
- Oddaj mi go - poprosił Frodo.
Sam zawahał się. Widać było, że nie chciał rozstać się z Pierścieniem.
- Sam... - ponaglił go Frodo.
W końcu zimny metal zetknął się z jego wyciągniętą dłonią. Hobbit szybko założył na siebie, to co pozostało z jego ubrania. Niestety nie znalazł kolczugi z mithrilu. Zawiesił Pierścień na szyji i ukrył go pod koszulą. Od razu poczuł ogromny ciężar. Zatęsknił za tą krótką chwilą, w której mógł odpocząć od tego małego, cholernego kawałka złota.
- Przydałoby nam się coś, żeby się nie wyróżniać - stwierdził.
- Na dole jest dużo zbroi - powiedział Sam. - Może orkowie się nie obrażą, jak pożyczymy kilka...
Frodo zaśmiał się. Sam zawsze miał poczucie humoru i nie tracił go nawet w najtrudniejszych sytuacjach. Podziwiał go za to.
Zeszli ostrożnie po drabinie. W tym pomieszczeniu również nie było nic ciekawego, oprócz różnych chełmów, napierśników i broni powieszonych na ścianach.
- Proszę, proszę... - usłyszęli za plecami głos. - A co my tu mamy...
Frodo i Sam odwrócili się z przerażeniem wymalowanym na bladych twarzach.
Za nimi nie stał ork, którego spodziewali się ujrzeć, tylko mężczyzna. Chyba był elfem - co jeszcze bardziej zaskoczyło niziołków - jego uszy były szpiczasto zakończone. Wyglądał młodo. Płomiennorude włosy opadały mu na ramiona, a złote oczy lustrowały uważnie dwóch hobbitów.
Sam zdobył się na odwagę i wyciągnął miecz. Rzucił Frodowi Żądło. Niziołek złapał swoją niezastąpioną broń i przyjął pozycję bojową tak, jak jego przyjaciel.
W tym czasie nieznajomy również dobył miecza i przyłożył go Samowi do gardła, kiedy ten próbował go zaatakować.
- Nie radzę... - powiedział, patrząc to na jednego, to na drugiego hobbita.
Frodo rzucił Żądło na ziemię. Wiedział, że jeśli tego nie zrobi, to może się to źle skończyć dla Sama, a on sam nie miałby dość siły, aby pokonać ich przeciwnika.
- Interesujące - mówił dalej mężczyzna. - Spodziewałem się spotkać jednego niziołka, a zastaję dwójkę... Chyba orkowie nie są aż tak głupi, żeby nie umieć policzyć jeńców... Ty! - Wskazał na Froda. - Może mi wytłumaczysz, co tu zaszło? Mój Pan z pewnością będzie chciał to wiedzieć...
Frodo cofnął się o krok, ale nie zaczął uciekać. O kim on mówił? O Sauronie? Bo jeśli tak, to już gorzej chyba być nie mogło.
- J-ja... - zaczął Frodo. - Ja nie wiem... To... to był przypadek... - Nie mógł nic wymyśleć na poczekaniu. Miał od razu opowiedzieć całą historię o Drużynie Pierścienia, o tym, dlaczego są w Mordorze? A poza tym ten elf wydawał mu się niepokojąco znajomy. Zobaczył przed oczami twarze tych wszystkich osób, które spotkał podczas swej wędrówki, i które teraz liczyły na niego. Na to, że mu się uda. Jednak los najwyraźniej miał co do niego inne plany.
Elf podniósł rękę.
- Wiesz co... Nie tłumacz się, bo wyglądasz żałośnie. A teraz na dół! Jazda! - Popchnął przed siebie Sama, a Froda złapał za koszulę na plecach i pociągnął w dół schodów.
*****
Także to jest pierwszy rozdział. Szanuję jeśli chciało ci się to czytać i tu dotarłeś. Już cię lubię! Mam nadzieję, że zostaniesz dłużej!
Odgórnie i z góry przepraszam za wszelkie błędy.
CZYTASZ
Inne Przeznaczenie |LotR|
Fiksi PenggemarFrodo zostaje pojmany i uwięziony w jednej z wież Mordoru. Kiedy Sam przybywa mu z odsieczą, nie wszystko idzie zgodnie z planem... Bitwa pod Czarną Bramą miała zakończyć wojnę z Sauronem. W rzeczywistości jest jedynie początkiem wojny z potęgami, k...