Rozdział 7 (Aragorn)

352 26 6
                                    

- Obudźże się!

Aragorn powoli rozchylił powieki. To co stało się na polu bitwy wydawało mu się snem... Do momentu, kiedy zobaczył, kto usiłował go ocucić. Wytrzeszczył oczy i zaczął szukać ręką Andúrila albo elfickiego sztyletu, ale przy pasie niczego nie wyczuł. Spróbował wstać.

- Leż! - powiedział Sauron i odszedł.

A czym ja według niego jestem? Psem? - Przekręcił głowę, żeby zobaczyć, co robi jego wróg. Mógł przecież zacząć go torturować. Ale on się nie da! Widział, jak Sauron kuca przy jakiejś czarnej plamie, w której jaśniały małe punkciki. - Co to jest?! - Podniósł się. Władca Ciemności nie będzie mu rozkazywał! Rozejrzał się. Walka ustała, ludzie i orkowie gapili się na dziwną substancję. Ktoś odepchnął go na bok. Był to Gandalf. Aragorn ruszył za nim.

- Gandalfie... - zaczął, ale czarodziej zbył go machnięciem ręki. Wyglądał na zdenerwowanwgo.

- Minęło wiele lat, a ty jesteś tutaj, taki sam jak kiedyś - powiedział Mithrandir, stając obok Saurona, który właśnie się podniósł.

- Za to ty się zmieniłeś. - Władca Ciemności odwrócił się w ich stronę. - Powiedz mi, co zaoferowali ci Valarowie w zamian za przywleczenie się tutaj z Valinoru pod postacią starca z laską?

Gandalf zaśmiał się.

- Jedyną rzeczą, jaką mogli mi zaoferować było rozprawienie się z tobą, co teraz nie jest naszym największym zmartwieniem. - Wskazał na smolistą masę. - Ale to już owszem.

Naszym? Od kiedy z Sauronem mamy wspólne problemy?! Co ma znaczyć to, że Gandalf przywlókł się z Valinoru?

Aragorn w milczeniu słuchał tej rozmowy, z której wynikało, że najwyraźniej jego przyjaciel zna Saurona... I to nawet nie najgorzej! Czy jest jeszcze coś, czego o nim nie wie? A zresztą... Przecież to czarodziej. Z nimi nigdy nic nie wiadomo. To jednak nie zmieniało faktu, że miał ochotę najpierw przeszyć mieczem Saurona a potem Gandalfa.

Czarodziej wyciągnął dłoń w stronę czarnej substancjj, ale natychmiast ją cofnął.

- To nie wygląda dobrze... - westchnął.

- A tak właściwie to, co to jest? - zapytał Aragorn.

Gandalf zmieszany spojrzał na Saurona.

Czy on u niego szuka pomocy? No nie! Co tu się dzieje na Valarów?!

- Trudno byłoby ci to wytłumaczyć - stwierdził czarodziej. - Na razie wystarczy, że będziesz wiedział, iż nie powinno tego tu być.

Aragorn znowu spojrzał na Saurona. To z pewnością był jego podstęp! Już raz przyczynił się do zniszczenia Númenoru, więc jeśli teraz miał w planach zrobić to samo z Gondorem, to nie stanie się to przez nieuwagę Aragorna. A może tak naprawdę Gandalf wcale nie był po ich stronie? Obieżyświat schylił się i wziął miecz, który wcześniej musiał należeć do jakiegoś orka. Wycelował nim w twarz Władcy Ciemności.

- Mnie nie oszukasz! - krzyknął. - To twoja sprawka!

- Aragornie... - Gandalf próbował go uspokoić.

- Udało ci się zwieść wielu przede mną, ale ja się nie dam!

- Aragornie! Uspokój się! On ci życie uratował!

- Oczywiście, że wiem... Że jak?! - opuścił nieco miecz. Spojrzał na Saurona. - Ty?!

- Widzisz... Prawdopodobnie gdybym tego nie zrobił, to cała okolica wyglądałaby... Jak by to ująć? Nieciekawie - stwierdził Sauron jakby od niechcenia.

Aragornowi nie podobały się te słowa. Co mógł mieć na myśli mówiąc "nieciekawie"?

- Czyli niby jak? - wycedził. Nadal nie ufał osobie, która próbowała go zabić, a potem uratowała. Takim się nigdy nie ufa.

- Interpretacja dowolna - Ironiczny sposób w jaki mówił Sauron niesamowicie denerwował Aragorna. W ogóle cała sytuacja była nie do zniesienia i wydawała się wprost nierealna.

- Nie uwierzę ci, rozumiesz?! Nawet jeśli Gandalf mówi, że to zrobiłeś! - Aragornowi przypomniało się coś, co mogło pomóc wykazać, że nie można ufać Władcy Ciemności. - A co z hobbitami?! Z Frodem i Samem?! Czy ich przypadkiem nie torturowałeś i nie zabiłeś?!

- A mówiłeś, że w to nie uwierzysz - stwierdził Gandalf.

- I co to ma do rzeczy?

- Oni żyją.

- A skąd ty to wiesz? - naciskał Aragorn.

- Istnieją różne sposoby przekazywania informacji... - Gandalf nie otworzył ust, żeby to powiedzieć.

A więc ten cały czas oni rozmawiali ze sobą... W myślach! To się robi coraz bardziej niedożeczne... I skąd się znają? Jakim cudem?! Jak?! - W głowie Aragorna kłębiło się coraz więcej pytań i nie potrafił zdecydować, które z nich jest najważniejsze i powinien zadać je jako pierwsze.

- Czy mógłbyś mi to wszystko wyjaśnić, Gandalfie?  - zapytał po chwili.

- W swoim czasie, Aragornie. W swoim czasie.

*****

Hello! It's me!
Osobiście uważam, że to jeden z gorszych rozdziałów, ale jest niezbędny. Tutaj właśnie wkraczamy na całkiem inne tory całej tej historii. To brzmi tak... mrocznie. XD
Szczerze nie spodziewałam się, że ten moment będzie dopiero w siódmym rozdziale i zastanawiam się, czy nie będę musiała rozbić tej "książki" na kilka tomów. Zobaczy się, czy więcej osób będzie to czytać.
I najważniejsze...



















































Uwaga, uwaga...



















































Przepraszam za błędy!
Jeśli
Bo może ich nie ma
Jak nie ma to fajnie
To by oznaczało, że wszystko ładnie poprawiłam XD

Inne Przeznaczenie |LotR|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz