W Rohanie nie zabawili długo. Zatrzymali się tam jedynie, aby powiadomić tymczasowego zarządcę Edoras, że Éomer niedługo powróci do domu, by objąć panowanie w Marchii. Gandalf z początku chciał zostać tam na nocleg, ale później stwierdził, że będzie to jedynie strata czasu, dodatkowo biorąc pod uwagę, że nie jechali w zbyt szybkim tempie. Zwłaszcza konie Aragorna i Legolasa musiały oszczędzać siły, gdyż wiozły dodatkowe ciężary w postaci hobbitów. Gimliemu udało się jakoś ujarzmić swojego wierzchowca. I tak dano mu najmniejszego, jaki był zdolny go ponieść.
Po kilku dniach dotarli do granic Fangornu. Nastała noc, więc postanowili się zatrzymać i odpocząć. Ponadto musieli przemyśleć dalszą podróż.
Aragorn próbował bezskutecznie rozpalić ognisko. Dzień wcześniej dopadła ich ulewa, więc gałęzie i liście były mokre. Gandalf nie zwracał na to szczególnej uwagi dopóki do stosu drewna nie podszedł Sauron. Nie chciał, aby znowu się kłócili. Przez całą drogę nie zamienili ze sobą ani słowa i było dobrze.
- Czego chcesz? - zapytał Aragorn. Nie podnosząc głowy, dalej próbował rozniecić ogień.
- Nic wielkiego. - W dłoni Saurona pojawił się mały płomień, który jakby spłynął po jego palcach prosto na gałęzie. Od razu się zapaliły i najwyraźniej nie miały zamiaru zgasnąć. Aragorn spojrzał do góry.
- Powinienem ci teraz podziękować.
- Zrób to, jak będziesz do tego gotowy. - Sauron odwrócił się i odszedł do swojego konia. Zaczął szukać czegoś w torbie.
Gandalf był miło zaskoczony tym, co się stało. Usiadł na kamieniu obok Aragorna.
- Nadal uważasz, że jest taki okropny?
Aragorn westchnął ciężko, grzebiąc patykiem w ognisku.
- Nie zrozum mnie źle... Gdyby on nie był Władcą Ciemności, to może, ale... Z jego przeszłością, tak, nadal uważam, że jest taki okropny. - Spojrzał na czarodzieja. - Jest jeszcze kwestia tej elfki... Myślę, że powinna była zostać w Minas Tirith. Legolas miał co do niej rację.
- A co z nią jest nie tak?
- Próbowała namówić mnie, żebym się z nią ożenił! W sumie Merry'ego też.
- Pytałeś, dlaczego to robi?
- Nie, ale przekonująca to ona nie była.
Gandalf wzruszył ramionami. Nie miał takich problemów już od bardzo dawna. Musiał jednak porozmawiać z elfką, gdyż demoralizacja Drużyny nie wchodziła w grę.
- Gdzie jest Sauron? - Aragorn rozglądał się po ich małym obozowisku.
- Nie mam pojęcia. - Gandalf spojrzał na karego konia, ale Saurona już przy nim nie było. - Raczej powinien wrócić... Przynajmniej mam taką nadzieję.
Aragorn prychnął. Czarodziej dobrze wiedział, że jego przyjacielowi jeszcze długo zajmie, zanim przestanie darzyć Saurona nienawiścią.
Nie miał zamiaru jeść razem z resztą, więc położył się na kocu, który - przez mokrą trawę - zdążył już delikatnie nasiąknąć wodą. Wyjątkowo zamknął do snu oczy.
Pięknie rzeźbione kolumny, wysokie sklepienia, zielone łąki w oddali. Nie ulegało wątpliwości, że znalazł się w Amanie, w samym pałacu Manwëgo i Vardy. Czy to tylko wizja zasłana przez Irma na osłodę ostatnich dni, czy Król Ardy postanowił się z nim rozmówić?
CZYTASZ
Inne Przeznaczenie |LotR|
FanfictionFrodo zostaje pojmany i uwięziony w jednej z wież Mordoru. Kiedy Sam przybywa mu z odsieczą, nie wszystko idzie zgodnie z planem... Bitwa pod Czarną Bramą miała zakończyć wojnę z Sauronem. W rzeczywistości jest jedynie początkiem wojny z potęgami, k...