– Panie – zachrypiały głos rozległ się po pomieszczeniu, gdzie panował mrok - Przybyła...
Postać siedząca na tronie ukrywała się w cieniu, głaszcząc przy tym ogromnego warga, który spał niespokojnie. Zwierzę w każdej chwili było gotowe zaatakować, zatapiając swoje kły w ciele każdego, kto stawał mu na drodze.
– Wprowadź ją – odrzekł, a słowa te przyprawiały o dreszcze. Ork znikł za drewnianymi, ogromnymi drzwiami, by po chwili powrócić, ale nie sam. Tuż za nim szła niska kobieta. Jej buty przy spotkaniu z brukową podłogą wydawały głośne stukanie, które przerywały panującą ciszę. Oboje znaleźli się pod władcą stworów, a śpiący stwór zbudził się widząc owe postacie. Zawarczał groźnie, ale został uciszony przez swojego pana.
– Wzywałeś mnie? – spytała, a jej głos nieco zadrżał, gdy wpatrywała się w tą przerażająca kreaturę, która znajdowała się przed nią. Jednakże poprawiła swoją postawę, by nadać sobie nieco pewności i odwagi.
– Niewątpliwie... – odparł, a na jego twarzy pojawił się szaleńczy uśmiech – Zapewne znasz przyczynę swojej wizyty...
– Połowicznie – rzekła, odkrywając kaptur, pod którym skrywała swój wizerunek. Przeczesując ręką brązowe włosy sięgające do ramion przypatrywała się ruchom postaci, która nie spuszczała z niej wzroku –Jestem po to by pozbawić jakiegoś nieszczęśnika życia.
– Nie tym razem – potwór powstał i zrobił kilka kroków do przodu. Blask księżyca, który wpadał przez okno oświetlił stwora. Potężny ork, którego ciało pokryte było niezliczoną ilością blizn uśmiechał się szyderczo, a oczy pragnęły widoku krwi. Dziewczyna przełknęła cicho ślinę, widząc go w pełnej okazałości. Nie sądziła, że jego widok przyprawi ją o niemałe przerażenie.
Kiedy ostatni raz go widziała, nie wyglądał, aż tak przerażająco, ale najgorszy był widok pamiątki, jaką pozostawił na jego ciele pewien krasnolud. Znała jego historię. A któżby jej nie znał? Wiedziała do jak okrutnych rzeczy był zdolny. Ile zła wyrządził w Śródziemiu i ile przerażenia wprowadził do bezbronnych serc. Taki właśnie był Azog. Najokrutniejszy z okrutnych – Zabijać będę ja, a ty masz inne zadanie – mruknął – Mianowicie... musisz sprowadzić pewną grupkę krasnoludów w moją pułapkę –wyjaśnił, a ten plan wcale nie brzmiał dobrze.
– Rozwiń swoją wypowiedź i powiedz kto jest twoim głównym celem – dopytała niby drwiąco, lecz i tak czuła to niewyobrażalne napięcie jakie tu panowało.
Kobieta już nie raz w swoim choć niezadługim życiu dostawała takie zlecenia. Krew nie była jej obca.
– Thorin Dębowa Tarcza – powiedział z całkowitą odrazą. Szatynka słysząc te słowa, stała się niepewna. Długo zastanawiała się nad odpowiedzią, gdyż nie sądziła, że to będzie takie trudne.
– Nie – stwierdziła stanowczo. Nie miała zamiaru wtrącać się w historię nie tak dawnej bitwy, która stała się w Śródziemiu bardzo krwawą i ważną. Nie chciała wkładać swój udział w zniszczenie niejakiego rodu Durina – Nie zrobię tego – Nie czekając na jego reakcję odwróciła się, zmierzając w stronę wyjścia.
– Podobno dobro rodziny jest najważniejsze... – wycedził drwiąco. Dziewczyna zatrzymała się gwałtownie, czując wewnątrz palące przerażenie. Po słowach wypowiedzianych przez tego zabójcę doskonale wiedziała, że nie ma innego wyjścia.
Nabrała do płuc głęboki, drżący wdech, gdyż właśnie podpisywała umowę z samym diabłem. Wiedziała do czego był zdolny i że zemsta w jego przypadku była słodka oraz okrutna w stratach. Nie chciała doświadczać jego gniewu na własnej skórze, dlatego chcąc nie chcąc musiała się zgodzić.
– Do usług, panie – wyszeptała, a na twarzy Azoga pojawił się triumfalny uśmiech.
CZYTASZ
In The End • Thorin Oakenshield
Fanfiction,,Walczy się do końca, nawet jeśli straciliśmy już wszystko" Fanfiction napisane na podstawie książki Tolkiena ,, Hobbit, czyli tam i z powrotem" oraz jej ekranizacji. Nie odpowiadam za podobieństwa do innych książek (nawet się nimi nie inspiruje)...