8

475 32 2
                                    

Gdy słońce wzniosło się ponad horyzont, ujawniając swoje delikatne promyki jasnego światła, Thorin uznał, że jest to idealna pora, aby ruszać w dalszą podróż. Zbudził Balina i nakazał, aby to samo zrobił z resztą kompani. Sam jednak oddalił się na ubocze. Starzec bez zbędnych pytań zaczął wykonywać polecenie. Wyprostował stare kości i szybkim krokiem podchodził do każdego śpiącego krasnoluda zbudzając ich ze słodkiego snu.

– Jeszcze chwilę... – wymamrotał Bilbo nadal zaspanym głosem.

– Niestety musimy już ruszać – wyjawił, śmiejąc się pod nosem.

– Eh, dobrze, dobrze już wstaję – burknął z niezadowoleniem, po czym z niechęcią wstał z ziemi na równe nogi, głośno przy tym ziewając

– No to chyba wszyscy – oznajmił siwobrody, łapiąc się rękami za biodra.

– Zapomniałeś o damskiej części kompani – burknął pod nosem Dwalin, wskazując na śpiąca kawałek dalej kobietę.

– Ach, no tak! – odrzekł entuzjastycznie i klasnął w dłonie, idąc w jej stronę.

– Panienko... Panienko... – mówił bardzo delikatnie, by nie wystraszyć szatynki.

Evrie słysząc nawoływanie szybko otworzyła oczy, ziewając krótko. Na początku zdawała się być lekko zdziwiona, ale dosyć szybko jej wyraz twarzy zmienił się na pewniejszy i zabiegany.

– Och, zaspałam?! Proszę mi wybaczyć – mówiła, pośpiesznie pakując swoje rzeczy. 

– Nie, spokojnie – zaczął ją uspokajać. – Nie zaspała panienka. Thorin kazał wszystkich zbudzić, gdyż za chwilę ruszamy dalej – wyjaśnił, a dziewczyna odetchnęła z ulgą.

– W takim razie dziękuję – posłała mu dziękczynny uśmiech, a mężczyzna oddalił się w stronę towarzyszy. Evrie spojrzała na swojego kuca, który tak samo szybko jak ona zerwał się oraz obudził z długiej drzemki. Złapała go za wodze i poprowadziła w kierunku elfiej stajni. Wstawiła kuca do jednego z wolnych boksów i pogłaskała po pysku.

– Wrócę po ciebie – rzekła uśmiechając się do siebie pod nosem. Pożegnała się z ulubieńcem, po czym wyszła z pomieszczenia i podeszła do kompani. Ciężko było jej rozstawać się z kimś, kto wiele dla niej znaczył, a także przywoływał tak wiele wspomnień, jednakże wyprawa w góry to niezbyt dobre miejsce dla czterokopytnych stworzeń.

°•°•°•°

W nie za dużej jaskini znajdującej się w środku góry przesiadywała kompania. Większość z nich spała, wykończona ciężką podróżą oraz wrażeniami, które czekały na nich po drodze. Całkiem niedawno mieli do czynienia z silną burzą oraz walką kolosów, o których słyszeli jedynie w opowieściach.

Podczas pokonywania drogi przez góry znaleźli to miejsce i postanowili tu spocząć, przynajmniej do momentu, gdy warunki pogodowe będą korzystne dla ich dalszej wyprawy. Lecz ten pomysł nie spodobał się kobiecie, która wiedziała, że takie miejsca częstą służą jako pułapki. Niestety nie mogła kłócić się z dowódcą, który nie zamierzał nigdzie się stąd ruszać dopóki pogoda nie stanie się bardziej korzystna.

W całym pomieszczeniu rozległo się chrapanie krasnoludów, a cisza była bardzo potrzebna dla niektórych uczestników podróży. Evrie tej nocy nie mogła spać. Nigdy nie miewała problemów ze snem, ale tym razem było inaczej. Nie ufała temu miejscu. Siedziała oparta o zimną skałę, czując jak jej ciało powoli sztywnieje od dłuższego siedzenia w bezruchu, lecz nie chciała nic robić, by nie obudzić innych.

Pustym wzrokiem wpatrywała się w ciemność przed sobą, do czasu gdy jej uwagę przykuł hobbit. Baggins bezszelestne przemknął w stronę wyjścia, ale został zatrzymany przez stróżującego Bofura.

Szatynka nie do końca słyszała o czym rozmawiali, ale udało jej się wychwycić pojedyncze słowa, z których wynikało, że Bilbo ma zamiar wrócić do Rivendell. Mogła się jedynie domyślić co skłoniło go do tej decyzji. Mieszkaniec Shire nie był lubiany przez Dębową Tarczę. Często krytykowany, na każdym kroku musiał znosić niezbyt miłe zachowanie krasnoluda. Lecz hobbit nie dawał za wygraną i zaszedł z nimi tak daleko. Zbyt daleko, aby się poddać.

Nie chciała, aby odejście niziołka było satysfakcją dla Dębowej Tarczy. Pragnęła udowodnić mu, że on jest tak samo ważny co reszta towarzyszy. W głowie układała plan, który może choć trochę odciągnął by go od tej decyzji.

Jednak coś niepokojącego sprawiło, że tego nie zrobiła. Nerwowo zaczęła rozglądać się dookoła, lecz przez ciemność nie mogła nic dostrzec.

– Wstawajcie! Już, ruchy! – głos Thorina uprzedził ją przed wykonaniem tej samej czynności. Każdy gwałtownie poderwał się z ziemi, a na twarzach istniało niezrozumienie.  W jaskini powstało zamieszanie, a nikt nie wiedział co mogło być tego przyczyną.

Wtem nieduży mieczyk Bilba zabłysł na niebiesko, a on sam wpatrywał się w jego blask z zaciekawieniem. Każdy niespokojnie kręcił się po pomieszczeniu, lecz nie trwało to długo. Nim każdy zorientował się co się dzieje, było za późno, a ziemia rozstąpiła się i wciągnęła w głąb tunelu wszystkich członków wyprawy. Po skałach zjeżdżali coraz niżej i niżej, w sam środek góry. Przerażone krzyki zakłócały ciszę, jaka powinna panować w górach. Nikt nie wiedział co ich czeka.

In The End • Thorin OakenshieldOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz