Wszyscy wydostali się spod gruzu.
– Mogło być gorzej – stwierdził Gandlaf i wtem na nadal wiezionych pod kamieniami krasnoludów spadło martwe ciało króla goblinów.
– To chyba kpiny! – oburzył się Dwalin, tak jak i reszta. Evrie otrzepując kurz z ubrań spojrzała na punkt za czarodziejem. Starzec zaniepokojony wziął z niej przykład. W końcu wzrok każdego powędrował w tę samą stronę. Z góry biegła armia wściekłych goblinów, a wieść, że władca stworów poległ, napawała ich jeszcze większą chęcią zemsty i agresją.
– Uratuję nas jedno... Światło dnia! – wyjaśnił Gandalf – Szybciej! – ponaglił i wprowadził wszystkich do jaskini. Jej ciemne, wąskie ścieżki spowalniały odrobinę ruchy kompani. Szatynka biegnąc odwracała co chwilę swój wzrok do tyłu, sprawdzając czy są na tyle daleko, aby potwory nie mogli ich dogonić. Nadal zawzięcie biegli. Nikt nie chciał zginąć z rąk tych paskudnych kreatur. Udało im się dostać drugą szansę i chcieli ją wykorzystać.
Po chwili znaleźli się na zewnątrz, gdzie każdy mógł zaczerpnąć świeżego powietrza i odsapnąć na moment.
– Gdzie jest Bilbo? – spytał mag, rozglądając się dookoła – Gdzie nasz hobbit?!
– Myślałem, że jest z Dorim.
– Nie zwalaj na mnie.
– Kiedy go widzieliście? – znów zadał pytanie.
– Wyślizgnął mi się jak nas dorwali – krasnoludy przekomarzali się, dopóki nie przerwała im pewna osoba.
– Powiem ci! – Thorin wyłonił się z cienia, gdzie przed chwilą spoczywał. Wściekłość oraz pogarda malowała się na jego twarzy. Zmierzył każdego swoim wiecznie ostrym spojrzeniem – Pan Baggins wykorzystał okazję i uciekł! Od początku chciał wrócić do miękkiego łóżka i ciepłej chatki! Już więcej go nie zobaczymy – oznajmił, a wszyscy spuścili głowy wspominając chwilę spędzone z towarzyszem.
Wiedzieli, że nie pasował do kompanii, ale nie sądzili, że tak szybko się podda. Nawet Evrie uwierzyła w słowa organizatora wyprawy, a rozmowa niziołka z jednym z krasnoludów przekonała ją do tego jeszcze bardziej.
– Wcale nie – do ich uszu dobiegł znany im bardzo dobrze głos. Odwrócili się gwałtownie w stronę miejsca, gdzie właśnie stał Bilbo. Dziewczyna odetchnęła z ulgą na samą myśl, że nic mu nie jest. Dostrzegła jak każdy cieszył się z jego obecności. A raczej prawie każdy. Tylko jeden krasnolud jak zwykle stał naburmszony, choć z każdą chwilą miękł coraz bardziej.
– Jeszcze nigdy czyiś widok mnie tak nie ucieszył – czarodziej zaśmiał się promiennie.
– Myśleliśmy, że nie wrócisz – stwierdził Kili.
– Jak udało ci się uciec od goblinów? – Balin zadał mu pytanie. Hobbit uśmiechnął się półgębkiem i sięgnął ręką do kieszeni. W tym momencie starzec go wyprzedził.
– Czy to teraz ważne? Wrócił... – Gandalf zaśmiał się nerwowo, co ewidentnie nie spasowało kobiecie. Obserwowała całą sytuację trzymając język za zębami. Nie chciała niepotrzebnie zabierać głos.
– Ważne... – burknął podejrzliwie Dębowa Tarcza – To ważne – zrobił kilka kroków w przód – Chcę wiedzieć dlaczego wróciłeś?
– Wiem, że od początku we mnie wątpiłeś. Masz rację, często myślę o domie. Tęsknię za czytaniem książek, fotelem, ogrodem. Tam jest moje miejsce. Dom. Dlatego wróciłem, ponieważ wy go nie macie. Ktoś wam go zabrał. Pomogę wam go odzyskać – Krasnoludy wzięli do siebie słowa niziołka.
CZYTASZ
In The End • Thorin Oakenshield
Fanfiction,,Walczy się do końca, nawet jeśli straciliśmy już wszystko" Fanfiction napisane na podstawie książki Tolkiena ,, Hobbit, czyli tam i z powrotem" oraz jej ekranizacji. Nie odpowiadam za podobieństwa do innych książek (nawet się nimi nie inspiruje)...