Rozdział XXVII

529 24 3
                                    

Dziś postanowiłam poważnie porozmawiać z Octavią, o incydencie, który miał miejsce kilka tygodni temu w kawiarni. Clarke miała dziś jechać z mamą na zakupy, więc zaprosiłam O. do nas. Przyjechała wcześniej, żeby spędzić troszkę czasu z blondynką, która przez swoją chorobę, mniej czasu poświęcała czarnowłosej i Latynosce. Raven w prawdzie teraz znalazła nową pracę i obecnie jest to posada mechanika w warsztacie jej wujka, który na stałe wrócił do Melbourne. Razem z Clarke i Octavią plotkowałyśmy, jak to zawsze u nas. Godzinę później Clarke zaczęła się szykować na wypad z mamą do centrum. Przebrała się, i cholera, wyglądała naprawdę genialnie. Miała na sobie czarne rurki, i moją koszulkę z logiem zespołu AC/DC. 

- Jak wyglądam? - zwróciła się do mnie i O.

- Idealnie. - skomentowała czarnowłosa.

- Cudownie, kochanie. - spojrzałam na nią i uśmiechnęłam się promiennie. 

- To ja lecę. - podeszła do O. całując ją w polik, i do mnie składając mi na ustach pocałunek, niemal tęskny. 

- Dobra, O. Przejdźmy do rzeczy.- zaczęłam gdy Clarke wyszła. - Mam jej powiedzieć, że widziałam Finna, czy nie? 

- Powinnaś, jako jej narzeczona nie powinnaś... - przerwała, bo do pokoju wbiegła Clarke. - nie powinnaś pić tyle kawy. - zaśmiała się. 

- Zapomniałam torebki! I tak, O. ma rację, przystopuj z kawą. Paaa. Kocham was. - i znowu wybiegła z pokoju. Gdy usłyszałyśmy trzaśnięcie drzwiami wróciłyśmy do rozmowy. 

- Nie powinnaś jej okłamywać. - dokończyła.

- Ja wiem, O., ale jak ja mam jej to powiedzieć? Dodatkowo teraz znów wraca jej ta depresja, ma humorki, wczoraj była zła jak osa, dziś znów wesoła. A co jak jej powiem? A ona się załamie? A jak się na mnie zdenerwuje? A-albo zerwie zaręczyny? - z moich oczu zaczęły sączyć się łzy. Octavia przysunęła się bliżej, zamykając moje ciało w uścisku. 

- Wiem, że jest Ci trudno, Lex. Wiem, jak się czujesz, bo sama nadal nie zaakceptowałam tego, że Clarke ma depresje. Wiem, że jej też jest ciężko. Możemy zrobić małe oszustwo, idziesz jutro do pracy, tak? - pokiwałam głową w geście potwierdzenia. - Gdy przyjdziesz jutro z pracy, powiesz jej, że spotkałaś Finna. Nie powiesz jej, że miało to miejsce kilka tygodni temu. 

- Dobrze, zrobię tak. Dziękuję O., że jesteś. Nie wiem co bym bez Ciebie zrobiła. 

- Od tego ma się siostry. - znów ją przytuliłam.

*one day later*

W pracy dużo osób nie było. Raz na jakiś czas przewijało się kilka osób. Roan- mój szef, zwolnił mnie wcześniej do domu, a sam stanął za ladą. 

- Dzięki, Roan. Mam u Ciebie dług. Narazie. - krzyknęłam i poszłam do domu. 

10 minut później byłam pod drzwiami. Otworzyłam je, zdjęłam buty i udałam się do kuchni. Clarke akurat odgrzewała mi obiad. 

- Hej słońce. - podeszłam do niej z tyłu i pocałowałam w szyję.

- Hej, misiu. Siadaj zaraz podam Ci obiad. 

- Clarke, musimy porozmawiać, później.. - spojrzała na mnie, unosząc brew. - nic strasznego, chyba.. - dodałam ciszej. Po zjedzonym obiedzie udałyśmy się do pokoju. 

- To o czym chciałaś ze mną porozmawiać? - spojrzała na mnie. Byłam tak zestresowana, że zaczęłam bawić się sznureczkami od bluzy. 

- Tylko proszę Cię, nie reaguj energicznie. Dobrze? - kiwnęła głową. - Widziałam dziś w kawiarence... - poczułam gulę w gardle/

- Kogo, Lex? 

- Finna. Finna Collinsa, tego dupka. Wmówili nam jego śmierć. Wszystko było ustawione. - z oczu Clarke zaczęły lecieć łzy. Zacisnęła nerwowo pięści i powieki. - Clarke, proszę Cię spokojnie. - podeszłam do niej, przyciągając ją do siebie i mocno przytulając. - Musiałam Ci powiedzieć, nie chciałam okłamywać najważniejszej dla mnie osoby. Nie mogłam, Clarke. 

Gdy zaczęła się uspokajać podałam jej leki i szklankę wody. Usiadła na łóżku obok mnie, przytulając się. 

- Boję się, Lex. 

- Nie masz czego, Clarke. Zawsze będę przy Tobie. 

Love you, Lexa.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz