Rozdział XXVIII.

557 29 3
                                    

**clarke thoughts **

Tak naprawdę nie byłam nigdy dobrą córką, przyjaciółką, uczennicą. Teraz zawiodłam jako narzeczona. Zawsze w szkole miałam niskie stopnie, mamie sprawiałam problemy, nie potrafiłam pomóc moim przyjaciółką. Teraz sprawiam problemy kobiecie, która zasłużyła na więcej, niż siedzenie ze mną, Clarke Griffin. Czuję się z tym źle. Naprawdę. Lexa była ze mną w najgorszych chwilach. Chociaż, ja dłużej tak nie mogę, naprawdę. Ja się kończę, tak jak świeczka, która się wypala. Ja też się wypalam. Z każdym dniem jest mnie mniej, tak jak mniej jest wosku w świeczce. Moje emocje były tego wieczoru dziwne, Lexa miała wrócić dopiero po 21:00, więc postanowiłam w końcu zrealizować swój plan. Wstałam z łóżka i usiadłam przy biurku. Wyjęłam z szuflady papeterię, oraz moje ulubione pióro, które dostałam od dziewczyn na urodziny z grawerem ''C&R&O ALWAYS''. Przyłożyłam pióro z trudem do kartki i zaczęłam pisać.

Kochana Lexo,

Nigdy nie byłam dobra w pisaniu listów. Zawsze gdy był jakiś do napisania, na zaliczenie bądź jakikolwiek, mama musiała mi pomagać. Zostało tak do dziś, jednakże ten list, muszę napisać sama. Wiesz, zawsze byłam problemem. Dla mamy, dziewczyn, teraz zrobiłam się ciężarem dla Ciebie. Moje życie od małego nie było kolorowe. Strata ojca, potem toksyczny związek z Finnem, wiele kłótni z Harper. Wszyscy byli dla mnie ważni, i co? Zwyczajnie odeszli. Mama zawsze mi powtarzała, że mam być dzielna, walczyć z problemami. Bo przecież nawet te największe górki, na samym szczycie pokazują nam cudowne zachody słońca. Wierzyłam w to. Zawsze szłam do przodu. Gdy poznałam Reyes i Blake, moje życie się zmieniło, przybrało nieco kolorów. Wtedy jeszcze byłam z Collinsem, nie spodziewałam się, że tak kochany chłopak zmieni się w potwora. Wtedy moja psychika zaczęła z dnia na dzień się psuć. Dużo później, jak już nie byłam z Finnem, wtedy w parku wpadłam na Ciebie. Kobietę o zniewalająco pięknych zielonych oczach, burzy brązowych włosów, i tym tak cudnym uśmiechu. Już wtedy wiedziałam, że jesteś kimś idealnym. Potem w szkole, jak Cię oprowadzałam, już wtedy coś do Ciebie poczułam, coś mnie w Tobie uległo, wiesz? Nie sądziłam, że właśnie ta idealna kobieta zechce kogoś takiego jak ja. Myliłam się, ty chciałaś. Pokochałam Cię. Dzień po dniu poznawałyśmy się coraz bardziej, a moje uczucie do Ciebie rosło. Potem ta ustawiona śmierć Finna, była dla mnie ciosem. Rzekoma śmierć mojej pierwszej miłości. Cóż, nie było to nic prostego do przejścia. Wtedy zdobyłam nową przyjaciółkę, a raczej to ona się do mnie przykleiła. Depresja. Nie radzę sobie z nią, Lex. Codziennie udaję, że jest dobrze, a tak naprawdę rozsadza mnie od środka. Przestaje sobie wyobrażać sobie życia z nią, ja wiem, że byłabyś przy mnie, pomagała. Ale to nic nie da. Moja walka dobiega końca. Życie z nią jest dziwne, raz daje mi szczęście, ale drugiego dnia je zabiera, zupełnie jak mama, która zabiera Ci w sklepie coś co bardzo pragniesz. Działa zupełnie tak samo, chcesz szczęścia, ona Ci je zabiera. Moja kochana, Lex. Nie wyobrażasz sobie jak bardzo Cię kocham. Moja miłość do Ciebie jest tak wielka, że sięgnęłaby stąd do księżyca i z powrotem. Bycie Twoją miłością, Twoją narzeczoną było moim marzeniem. Miałam swój mały świat- Ciebie Alexandrio. Nigdy nie chciałam Cię zranić, ale to jest dla mnie za dużo. Ja już sobie nie daje rady, chciałabym być szczęśliwa. Ale ta choroba mi to odbiera. A zabierając szczęście mi, zabiera je również Tobie.

Lex, skarbie. Obiecaj mi, że nie będziesz mnie opłakiwać, musisz żyć dalej. Spełniaj się w tym co naprawdę kochasz. Wierzę, że dasz sobie radę. Jesteś przecież najsilniejszą osobą jaką znam. Proszę, zaopiekuj się moją mamą, Octavią i Raven. Powiedz im, że je kocham, a Ciebie kocham cholernie mocno. Naprawdę byłam z Tobą najszczęśliwsza, ale ja już nie mogę. Mam nadzieję, że w niebie spotkam mojego tatę, oraz poznam Costię i opowiem jej, że zrobiłaś się naprawdę cudowna. Zawsze będę przy Tobie, pamiętaj.

Obyśmy znów się spotkały, Lex.

Twoja na zawsze,

Clarke..


Złożyłam kartkę na pół, oraz schowałam ją do koperty, którą umieściłam w albumie ze zdjęciami uprzednio pisząc imię mojej narzeczonej na środku. Nie czekałam długo. Udałam się do łazienki i wyjęłam z szafeczki żyletkę, która na mnie czekała. Siadając na skraju wanny zrobiłam pierwszą prostą kreskę. Krew zaczęła się powolnie lać z moich żył. Po kilku, może kilkunastu minutach obraz świata zaczął się zamazywać. Wypuściłam żyletkę z ręki, gdy tylko straciłam w nich czucie. Osunęłam się po ściance wanny i usiadłam odchylając głowę. Nagle nastała tylko ciemność. Nie czułam bólu, nie myślałam o niczym.


**eyes O.**

Wybrałam się w odwiedziny do Woods i Griffin. Pukając do drzwi nie odpowiedział mi nikt. Nacisnęłam na klamkę. Drzwi o dziwo były otwarte, więc ktoś musiał tam być?

- Clarle?! Lexa?! Abby?! - nikt mi nie odpowiedział. Ale miałam dziwne przeczucie. Wbiegłam po schodach na górę. Otworzyłam drzwi do pokoju dziewczyn- nikogo nie było. Nagle zobaczyłam, że w łazience pali się światło. Nie było słychać nikogo, nawet szumu wody a drzwi były uchylone. Weszłam do środka i zamarłam. Pod wanną leżała Clarke, w kałuży krwi.

- Clarke!!- padłam przy niej na kolana. - Clarke do cholery obudź się!! - sprawdziłam czy jest tętno. Było, ale słabe. Szybko zadzwoniłam po pogotowie, które zjawiło się po 5 minutach. Zabrali ją, zabrali moją siostrzyczkę, która ledwo żyła. Nagle usłyszałam jak ktoś wchodzi do domu. Cholera, Woods.

- Kochanie, jestem już! - usłyszałam.

Zeszłam na dół cała zapłakana.

- Lexa..

- O.? Co tu się stało? Gdzie Clarke? Czemu do cholery masz krew na rękach?

- Lexa..- zaszlochałam. - Clarke próbowała się zabić.

- Że, przepraszam kurwa co? - Lexa wybuchnęła płaczem, upadła na kolana i zaczęła ciężko płakać. Podeszłam do niej i przytuliłam najmocniej jak potrafiłam.

Love you, Lexa.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz