Will przekształcił się ze zwiadowcy w minstrela.
Czyżby znalazł swoje prawdziwe powołanie?
Zwiadowcy Księga 5: Czarnoksiężnik z Północy. Czyli Halt i Crowley orientują się, że Will nie nadaje się nawet na zwiadowcę, więc postanawiają zrobić z niego minstrela grającego na lutni.
Mandoli.
Tak, tak. Smuci mnie znikoma ilość wystąpień Halta. Jeśli Flanagan nie będzie go umieszczał w książkach, nie ręczę za siebie. I niech przestanie w końcu robić głupie błędy, bo aż oczy bolą. Tym razem przykład już z pierwszej strony książki; kolejny dowód na to, że świat naszego autora ma dziurę w czasoprzestrzeni:
"[...] jedynymi oznakami nadciągającej zimy były łagodne obłoczki pary [...]"
"W wysokiej trawie dostrzegł strzępki czerni oraz bieli - kolorów zupełnie nie na miejscu wśród szarzejących zieleni lata i rudych brązów nadchodzącej jesieni."
Proszę się zdecydować, czy jest lato i nadciąga jesień, czy jest jesień i nadciąga zima, bo czuję się nieco zdezorientowana.
Ale spójrz na to tak: nawet podczas lata nadciąga zima, nie? Czepiasz się.
Taka moja rola. Zresztą, idąc tokiem takiego rozumowania, zima nadciąga również wiosną i... zimą. Wyobraźcie sobie opis wiosny w książce, gdzie autor nagle wspomina o zbliżającej się zimie.
Jeszcze jedna rzecz, panie Flanagan: dlaczego Will jest dorosły? Kolejna dziura w czasoprzestrzeni? Gdzie się podziało tych kilka zaginionych lat nauki, hm? Zupełnie nie rozumiem tego przeskoku od szesnastoletniego ucznia do pełnoprawnego zwiadowcy. Prawdę mówiąc, jeszcze zanim przeczytałam całą serię, patrząc na tytuły, wydawało mi się raczej, że wszystko zacznie się od rozpoczęcia nauki, a skończy na zostaniu tytułowym "Królewskim Zwiadowcą" w dwunastej części.
A teraz uwaga - hit! Postrzeganie Willa jako bohatera przez ludzi i opis jego wspaniałych dokonań:
"Później Will ochraniał księżniczkę Cassandrę, wziętą w niewolę przez skandyjskich wojowników."
Ile razy jeszcze będę przypominać kto tu kogo ochraniał? Bo na pewno nie Will Cassandrę. Czy czytelnikom tak usilnie trzeba wciskać ten kit? Jedyne co Will robił w niewoli u Skandian, to zapychał się cieplakiem i przychodził po więcej.
"To mnie cieszy ― mruknął Halt, unosząc jedną brew. Will świetnie znał ów nawyk. Na początku ich znajomości sądził, że wyraża niezadowolenie. Dawno jednak pojął, że Halt tym sposobem okazuje radość."
Przepraszam... co? Czy ja coś przegapiłam? Czyli za każdym razem, gdy ktoś mu dokuczał, a on unosił brew, był zadowolony? Kiedy spotykał kogoś, kto zachowywał się idiotycznie i działał mu na nerwy, też rozpierała go radość? To teraz przeczytajcie sobie całą serię od początku, wmawiając sobie, że tak było. Halt w co drugiej scence jest radosny. I nie ważcie się wyobrażać go sobie jako gburowatego czterdziestolatka, on jest szczęśliwy jak nikt!
CZYTASZ
Znienawidzić Halta
HumorPragnę powitać wszystkich fanów "Zwiadowców"! Zapewne jesteś jednym z nich i po przeczytaniu serii po raz dziesiąty (a może jedenasty, hmm?) szukasz czegoś do zaspokojenia swojej żądzy Willów, Gilanów i innych Haltów? Przedstawmy więc sobie wszystko...