LUCAS
Szczerze, nie wiedziałem co mam jej odpowiedzieć. Co zrobić, jak się zachować. Nie spodziewałem się tego. Mam ochotę porządnie przywalić Charlesowi, za to co zrobił Carol. Dziewczyna do teraz zadręcza się poczuciem winy, kiedy tak naprawdę nie zrobiła nic strasznego. Używki robią swoje a dodatkowo takie zachowanie chłopaka.. Po prostu jest mi przykro. Jak można być taką osobą jak Charles?
Tak bardzo szkoda mi Caro. Teraz rozumiem jej zachowanie i jej poglądy. Nie ma nikogo poza mną i Cami. O ile Cami wie o tym wszystkim.. Jej mama uważa ją za tylko problem, nic więcej. Tata jej nie kocha. Nie wiem jak z resztą jej rodziny. W ogóle żyją? Zapytam kiedyś. Zastanawia mnie na tą chwilę jedna rzecz. Co dalej? Jak długo pociągniemy ten remont, jak długo w szkole się nie zorientują. Co z Charlesem, który nagle pojawił się w miasteczku? Dodatkowo Tom i Kate.. Za dużo dla nas. Za dużo.
Przytuliłem Carol mocno do siebie i pocałowałem w czółko. Sam nawet nie wiem kiedy dwa słowa opuściły moje usta:
-Kocham Cię.
NICA
-Kocham cię.- brzmiało w mojej głowie parę ładnych godzin. Nie potrafiłam usnąć w przeciwieństwie do Lucasa, który myśląc, że sama śpię, sam usnął. On przecież nie może mnie kochać. Mnie się nie da.
Po cichutku wstałam z łóżka, nie chcąc budzić chłopaka. Ubrałam sweterek i jeansy a później napisałam kartkę, że wychodzę. Ostatnim razem moje wyście skończyło się szpitalem i kłótnią z Lucasem o to, że nic mu nie powiedziałam. Założyłam jesienny płaszczyk i botki, połowa Listopada i tak była wyjątkowo ciepła. Zamknęłam za sobą drzwi i wyszłam. Słonce muskało delikatnie moją twarz a przyjemny wiaterek rozwiewał moje już blond włosy. Przypomniałam sobie jak chciałam się zmienić dla mamy. Czy gdyby nie ojciec, może by się to udało? Nie jestem w stanie na to odpowiedzieć. Usiadłam na ławce w pobliskim parku i patrzyłam na przepełnionych radością dzieci. Śmiały się i co chwile wołały swoich rodziców. Uśmiechnęłam się mimowolnie. Niech nigdy nie dorastają. Razem z moim ojcem zawsze wychodziłam w niedziele na rynek. Przechodziliśmy się główną ulicą a potem w mojej ulubionej restauracji jedliśmy ciastka i piliśmy gorącą czekoladę lub mrożoną, zależało od pory roku. Kiedy razem z mamą się tu przeprowadziłyśmy, brakowało mi takiego miejsca.
-Dzień dobry?- spojrzałam prosto w czekoladowe oczy malej dziewczynki. Miała czarne długie włosy i uśmiechała się szeroko, wyglądała przy tym bardzo zabawnie, ponieważ nie miała dwóch pierwszych zębów. Odwzajemniłam jej uśmiech. - Dlaczego Pani płaczę? -zapytała. Nawet się nie zorientowałam kiedy faktycznie poleciało mi parę łez. Otarłam je szybko i kucnęłam obok dziewczynki.
-Ponieważ chciałabym, abyś zawsze była szczęśliwa. -odpowiedziałam jej.
-Obiecuje Pani, że będę, ale niech Pani więcej nie płaczę.- przytuliła mnie mocno a w moich oczach znów zakręciły się łzy. -Pohuśta mnie Pani?
-Jasne, chodź.- huśtałam chwilę dziewczynkę, kiedy ktoś zza mną się odezwał.
-Nie wiedziałem, że awansowałaś na mamę. - cała się spięłam, poznam ten głos naprawdę wszędzie. Dziewczynka, która jak okazało się ma na imię Lucy zaśmiała się do chłopaka i powiedziała:
-To nie moja mamusia! To Nica głuptasie! - zaśmiałam się z uradowanej dziewczynki, jednak szybko mina mi zrzedła kiedy Charles stanął bardzo blisko mnie.
-Co tu robisz?- zapytał. - Oprócz zabawiania tej dziewczynki.- dodał po chwili, kiedy wskazałam na Lucy.
-Nic. Chciałam się przejść.- odpowiedziałam.

CZYTASZ
Odetchnij
Подростковая литератураNica to 17-letnia dziewczyna, która nienawidzi okazywać swojej słabości. Pomimo młodego wieku przeszła już bardzo dużo, stara się być nieugięta i silna, jednak w jej przypadku nie jest to takie proste... Zmory z przeszłości ciągną się za nią i utrud...