Zaufanie.

34 1 0
                                    

Z wielkim trudem otworzyłam oczy. Czułam się jakbym była wyprana ze wszelkich emocji. Pusta. Odwróciłam głowę w stronę Lucasa i uśmiechnęłam się czule. Jemu zależy. Jemu naprawdę zależy. Pojedyncza łza zakręciła mi się w oku. Nie chcąc go budzić, wtuliłam się w niego jeszcze bardziej. Tak cudowanie pachniał i był tak bardzo ciepły. Czułam się bezpiecznie w jego ramionach i nie zamierzałam tego zepsuć. Muszę powiedzieć mu prawdę. Jeżeli faktycznie mu zależy to mnie zrozumie. Tego powinnam się trzymać. 

-Nad czym tak intensywnie myślisz? - wychrypiał mi prosto do ucha Lucas. Ciarki momentalne przeszły przez moje ciało.

-O niczym ważnym. - świetny początek Caroline. Nie ma co. - Obudziłam cię?

-Nie. Sam się obudziłem. - powiedział i mocno mnie przytulił. - Słuchaj wiem, że to nie jest najlepszy moment, ale my naprawdę musimy pogadać. - westchnęłam. Wiedziałam to. Cała się spięłam. Jednak wpadłam na pewien pomysł..

-Masz racje, musimy. Ale możemy zrobić to wieczorem? Narazie nie mam siły na to wszystko. - Lucas spojrzał na mnie i się uśmiechnął.

-Pewnie. Nie ma problemu. - pocałował mnie w czoło i poszedł do łazienki.
Westchnęłam.
Oby wszystko się udało.

LUCAS

Oboje zalegaliśmy na kanapie od ładnych paru godzin. Nie ukrywam, że w głowie miałem tylko jedno. Porozmawiamy wieczorem. Dlaczego wieczorem? Czemu nie teraz? O co jej chodzi?
Jednak wiem, ile ją to kosztuje wiec jestem w stanie przeczekać jeszcze pare godzin. Czekałem na to miesiącami, także za dużej różnicy już mi to nie robi.
Zamówiłem nam obu pizzę, naprawdę złapaliśmy ładnego lenia. Jedliśmy w ciszy oglądając film. Caro wyglądała o wiele lepiej niż wczoraj. Niby się uśmiechała, niby śmiała.. NIBY. Jej uśmiech nie dosięgnął oczu. One pozostawały puste. Po prostu puste. Starałem nie zwracać na to uwagi, jednak za każdym razem kiedy się uśmiechała widziałem jak się do tego zmusza.

Po zjedzonej kolacji (tak, zamówiłem nam po hamburgerze) Caro zaczęła się dziwnie zachowywać. Wykręcała swoje palce w każdą stronę, co chwile przygrywała wargę i nerwowo przeczesywała włosy. Rozumiem, że stresuje się tą rozmową, ale aż tak?

-Muszę do łazienki. Zaraz wrócę. - powiedziała i szybko pobiegła na górę.
Okej. Wzruszyłem ramionami, oglądając dalej film. Nawet nie wiem o co w nim chodzi. Jakaś babska komedia romantyczna, gdzie ciagle się kłócą a później i tak godzą. Typowe.
Usłyszałem jak bierze prysznic. Dobra. Pewnie chce się odświeżyć.
Po prawie pół godzinie wróciła do mnie. Ubrana w szlafrok. Włosy wysuszyła i pozostawiła w nieładzie. Uwielbiam ją taką naturalną. Spojrzałem w jej oczy i zobaczyłem.. podniecenie. O nie, nie Caroline, to naprawdę nie jest dobry pomysł. Dziewczyna uśmiechnęła się zmysłowo i podeszła bliżej.

-Chcesz znać prawdę?hmm to musisz mnie rozebrać. - szepnęła siadając mi na kolanach. Nie mogłem jej się oprzeć. Była taka seksowna. Objąłem ją w talii i zacząłem całować. Poprzez pocałunek starałem się przelać swoje wszystkie emocje. Caro nie walczyła ze mną, poddała mi się całkowicie. Wplątała swoje dłonie w moje włosy i lekko ciągnęła na końcówki. Nie tak wyobrażałem sobie naszą rozmowę, ale nie będę narzekać. Jestem przecież nadal facetem. Zacząłem całować ją po szyi. Przygryzałem, zasysałem, patrząc jak Caroline wygina się przez dotyk mojego języka. Byłem już twardy co nie uszło na uwadze dziewczyny. Zaczęła kręcić biodrami, ocierając się o mnie. Cholera!

-Zdejmij mi szlafrok, Lucas. - szepnęła. Zrobiłem jak chciała. Powoli ściągałem z jej ramion nakrycie, całując ją po rękach. Byłem już przy łokciu kiedy Carol momentalnie się spięła i wciągnęła powietrze. Zjechałem niżej i wtedy to zobaczyłem. Blizny. Od nadgarstka po prawie sam łokieć. Najbardziej widoczne i najbardziej głębokie były w około nadgarstka. Chryste. Jak ja mogłem tego wcześniej nie zauważyć?! Spojrzałem na dziewczynę. Patrzyła na mnie wyczekująco i z lekkim bólem w oczach. Bała się. Tylko czego?
Zacząłem całować jej blizny, patrząc jej prosto w oczy. Chciałem zabrać jej ten ból, który nosiła w sobie od bardzo dawna. Po policzku Carol spłynęła łza, jednak na jej twarzy gościł uśmiech. Uśmiech wdzięczności. To samo co z prawą ręką, zrobiłem także z lewą. Na niej było jeszcze więcej blizn. Kiedy pomyślałem o tym ile krwi musiało płynąc z tych ran i ile cierpienia miała w tedy w sobie Carol aż mnie coś ukuło w środku. Nie było mnie przy niej kiedy tego potrzebowała. Gdy już ściągnąłem z niej szlafrok położyłem ją na sofie, tak żeby usiadła. Sam kucnąłem na podłodze i zacząłem całować ją po udach, na których też miała blizny. Zdecydowanie większe, dłuższe. Po całej długości uda. Przełknąłem silne głośniej. Weż się w garść Luca! Ona cię potrzebuje! Gładziłem palcem jej blizny i składałem delikatne pocałunki. Coraz wyżej i wyżej. W końcu pocałowałem ją w biodro. Miała ubrane koronkowe różowe stringi, które szybko ściągnąłem zębami. Carol patrzyła na to z wielkim zafascynowaniem. Widziałem jej wielkie podniecenie kiedy powoli rozchylałem jej nogi. Całowałem ją po wewnętrznej części ud, powoli kierując się ku gorze aż w końcu pocałowałem ją w jej najczulsze miejsce. Westchnęła z rozkoszy.Szybko ściągnąłem swoją koszulkę ze spodniami i zaniosłem dziewczynę do mojej sypialni. Od razu położyłem ją na łóżku i całowałem każdy centymetr jej ciała. Wiła się pode mną jak kotka. Ściągnąłem w końcu swoje bokserki, kiedy Carol w końcu się odezwała:

-Lucas ja.. jestem dziewicą. - przyznała się przegryzając wargę. Posłałem jej uśmiech i odpowiedziałem:

-Obiecuje, będę delikatny. - wyciągnąłem prezerwatywę i szybko ją założyłem. - Jesteś pewna? - spytałem jeszcze.

-A ty?- odpowiedziała pytaniem na pytanie. Sprytnie. Pocałowałem ją namiętnie aż zabrakło mi tchu. To chyba była idealna odpowiedź.

-Luca pospiesz się błagam. - nie musiała mi tego dwa razy powtarzać.

OdetchnijOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz