JUDYTA
Szukałam chłopaków już dłuższy czas. Chodziłam od stołu do stołu... Zostałam zaczepiona przez kilkunastu pijanych pajaców. Jednego typa wkopałam (dosłownie) do rogu sali. Odchodząc od typa którego pokopałam zobaczyłam Bartka. Szeptał coś do swoich kumpli na co oni uśmiechali się do mnie zboczenie. Na moje nieszczęście upadł mi telefon. Musiałam go podnieść z czym wiązało się wypięcie tyłka do Bartka. Niechętnie, więc schyliłam się i poczułam wzrok chłopaków na moich pośladkach. Gdy wróciłam do pozycji prostej usłyszałam gwizdy Bartka i przyjacieli w moją stronę. Pokazałam im środkowy palec i ruszyłam przed siebie. Nadal nie znalazłam moich zgub.
Nagle ktoś złapał mnie za rękę. Odwróciłam się w kierunku mojego oprawcy w celu sprzedaniu mu kopniaka, ale okazało się, że to Taco-Filip, prawie zarobiłeś kopniaka-powiedziałam
-No lepiej nie-zaśmiał się po czym pociągnął mnie do Kuby.
Leżał on na kanapie i ledwo kontaktował
-Japierdole Kuba... -złapałam się z głowe-wstawaj!
-Jsushs-uśmiechnął się do mnie nieprzytomnie, powoli się podniósł i oparł o mnie.
Filip stanął po drugiej stronie Kuby i również go przytrzymał. Nasza pisaneczka ledwo stała na nogach. Dotargaliśmy Quebo do mojego samochodu. Posadziliśmy go z przodu, bo ja miałam podwieźć Kubę do Krzyśka, a Fifi zamówi sobie Ubera. Zapiełam pasy Kubie i zamknęłam drzwi. Obeszłam samochód dookoła i usiadłam za kierownicą. Quebonafide co chwile coś majaczył w stylu "Roxi wróć... Ja nie chciałem... ". Domyślam się, że chodzi o jego dziewczynę... Byłą jak się dowiaduje z jego mruczenia. Zadzwonił mi telefon: Krzyś
-No? -odebrałam
-Masz Grabowskiego? -zapytał
-Z minutę u ciebie będe-odpowiedziałam
-Bogu dzięki! Odwdzięczę się! -odetchnął z ulgą
-Luzik. To otwieraj-powiedziałam szybko i się rozłączyłam.Po chwili wyszłam z auta i otworzyłam drzwi Kubie. Wyszedł (czyt. wypadł oparty o mnie) z samochodu i praktycznie leżą na mnie podeszliśmy pod mieszkanie Krzyśka.
-Kuba, Judyta znowu ci ratuje dupe! Nie masz dość?! -krzyczał na niego kiedy wreszcie wtargałam go po schodach
-On nie kontaktuje... Weź go połóż i jutro mogę go odwieźć-zaproponowałam
-Ja go odwiozę, ty masz wilki-wepchnął Quebo do łóżka
-Właśnie! Kaśka! Seba! Paweł! Mateusz! -przeraziłam się i wypadłam z mieszkania jak torpeda.
Wparowałam do samochodu i jak wariatka włożyłam klucze do stacyjki.
Wygrzebałam z torebki telefon i wybrałam numer Seby-No? -usłyszałam stłumiony głos brata
-Jade z Kasią do galerii-powiedziałam kierując się na skrzyżowanie
-Spoko. Jak będziesz wracać to wpadaj nad Wisłe-powiedział brat i się rozłączył.No ok, czyli imprezka nad Wisełką. Kupie sobie coś fajnego, a potem pojadę do hotelu, zostawię rzeczy, przebiore i pojadę do chłopaków.
W galerii
Przy wejściu do Złotych czekała na mnie Kasia. Przeprosiłam ją za spóźnienie i poszłyśmy do sklepów. Byłyśmy w: CCC, CROPPIE, RESERVED, H&M, adidasie, APARCIE, Big Star, Zarze. Kupiłam: