Rozdział 14

325 16 0
                                    

Następnego dnia gdy się obudziłam cały czas myślałam o tym napadzie. Czułam damskie perfumy. Ale czy to mogła zrobić dziewczyna? Sama już nie wiem, więc pomyślałam żeby o tym zapomnieć pójde na tą randkę z Luk'iem. Ja zadzowniłam do mamy czy by mogła się zająć Amandą. Zgodziła się bez wachania. Luke wyszedł do parku, podobno umówił się z James'em. Ja w tym czasie zajęlam się Amandą.

-Hej James...!

-Hej Luke! Co to za pilna sprawa?

-No stary zapomniałeś? Przecież dzisiaj mam się oświadczyć Lily!

-A no tak. Kurde zapomniałem.

-No właśnie i potrzebuję twojej pomocy!

-Co jest? Syreny mam ci włączyć?

-Haha bardzo śmieszne. Zorganizowałbyś mi orkiestrę i zamówił stolik?

-No a ty nie możesz tego zrobić?

-No wlaśnie nie cholera, muszę się zająć teraz rodziną i za 10 minut do pracy idę.

-To weź sobie dzisiaj wolne.

-James nie mogę trzeba kupić pieluchy dla małej, a kasa z nieba nie leci!

-No tak, masz rację. Oki ale to zrobię za jakieś 4 godzinki, teraz nie mam czasu.

-No dobra tylko żebyś nie zapomniał.

-Nie no stary, wszystko będzie perfecto!

-Dobra ja już spadam do moich dziewczyn. Narka

-No siema!

Wróciłem do domu, a Lily moja przyszła żona, mam taka nadzieję bawiła Amandę. To takie spokojne dziecko. Oczka ma po mamie. Mam nadzieję że chłopczyk też wpadnie. Narazie o tym nie myśle.

-Cześć skarbie, już jestem.

-Cześć, cześć. Amanda się bawi. Chcesz coś do picia?

-Nie nie...! Twoja mama zaopiekuje się małą?

-Tak, powiedziała że przyjdzie za 4 godziny.

Luke poszedł do naszej sypialni, nie wiedziałam po co. Było to dziwne, ponieważ zamknął się na klucz.

                                                                         4 godziny potem

Zadzwonił dzwonek do drzwi, to była moja mama. Zaprosiłam ją do środka. Ona poszła do Amandy a ja z Lukiem wyszłam z naszego domu do restauracij. Nagle ujrzałam na drzewie jednego z parku ogłoszenie. Poszukują mojej siostry Kate, uciekła z więzienia. Ten napad na mnie i te damskie perfumy. To mogła być ona! Szybko powiedziałam o tym Luk'owi. Widziałam w jego oczach strach jednak wiedzialam że sie do niego nie przyzna.

-Luke może chodźmy do domu! Boję się o mała, o nas!

-Nie martw się pewnie uciekła na jakąś meline albo jest z jakimiś bezdomnymi.

-Luke jak sobie o tym pomyśle że ona śpi na ulicy i nie wiadomo gdzie jest. Nie wiem czy ma jedzenie!

-Ale nie martw się o nią, wiedziala co robi !

-Luke ale to w końcu moja siostra, gdy trafi do więzienia odsiedzi swoje to może być jeszcze gorzej! Muszę z nia porozmawiać! Znaleźć ją! Pomożesz mi?

-Lily ja się w to nie chce mieszać. Pozatym mieliśmy spędzić dzisiaj ten wieczór razem, bez żadnych problemów.

-Czyli mi nie pomożesz tak?

-Lily to nie tak że ci pomóc nie chce boję się o ciebie. Jeśli ci coś zrobi? Po co chcesz jej szukać myslisz że się zmieni?

-Nie wiem co myśle, ale tak tej sprawy nie zostawie. Odłóżmy naszą kolacje za tydzień!

-Co?! Chyba zwariowałaś ?!

-Luke co się z tobą dzieje to tylko kolacja! Za tydzień, dwa czy miesiąc to samo.

-Masz rację! Przepraszam...  ,,Oczywiście Lily nie wiedziała że dzisiaj chciałem poprosić ją o rękę, dlatego to nie było ważne dla niej, ale dla mnie tak. Teraz musze zadzwonić do Jamsa i wszystko przełożyć. James nie będzie zadowolony, stracił swój czas żeby mi pomóc a i tak wszytsko poszło.

BezdomnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz