Zmierzałem w kierunku szpitala wolnym krokiem, wysiadłem na wcześniejszym przystanku z autobusu, by móc przejść się kawałek i zaczerpnąć świeżego powietrza. Odczuwałem coraz mniejszy dyskomfort, który był spowodowany moim ostatnim stanem, siniaki praktycznie zeszły i nie czułem potrzeby, żeby zażywać miliony tabletek przeciwbólowych, jak jeszcze niedawno. Jednak leki, jakie brałem, nie działały na jeden problem, który miałem, a mianowicie nie mogłem się skupić. Zbyt wiele myśli kłębiło mi się w głowie, a ja chciałem chociaż na chwilę o nich zapomnieć, zwłaszcza dzisiaj. Gdybym musiał wyselekcjonować je i poukładać według kategorii chyba bym kurwa cały dzień przesiedział — podsumowałem. Musiałem załatwić dzisiejszego dnia wiele spraw i to wcale nie zmieniło kierunku w jakim zmierzały moje myśli. Wręcz przeciwnie, zajęty byłem przemyśleniami, a nie działaniem, co było do mnie nie podobne.
Oddychałem powoli i głęboko. Miałem ochotę zatrzymać się na środku zatłoczonego chodnika zamknąć oczy, wznosząc twarz ku słońcu, które było ukryte za chmurami i oddychać całą piersią tak długo, aż wszystko co złe, ze mnie nie wyparuje. Ponownie zobaczyłem jej obraz w myślach, momentalnie otwierając oczy. Nie mogłem znowu zaczynać. Tamtego wieczoru zaprzątała mi myśli całą drogę powrotną. I już powinno mi wystarczyć.
Nie rozumiałem wielu rzeczy, dlaczego była dla mnie tak wyrozumiała, czemu piła tak ohydne wino, czemu zrobiła sobie samotny babski wieczór i pozwoliła mi się dotknąć. A najbardziej dziwiło mnie, jak bardzo miałem ochotę ją wtedy pocałować, mimo to, że chwilę wcześniej była cała brudna od sosu. Patrzyła na mnie świecącymi od alkoholu oczami, niewinne aż do bólu. Zupełnie tak jakby nie miała pojęcia jak seksownie wyglądała, gdy gryzła dolną wargę przeżywając swoją dramę, oddychała wtedy głęboko po chwili wypuszczając długo i cicho powietrze. Później czar jej seksapilu pryskał, bo zapełniała, bo brzegi buzię pizzą i śmiała się z otwartą buzią. Minso w jednej chwili potrafiła sprawić, że chciałem robić z nią złe rzeczy a w drugiej, miałem już jej kompletnie dość. Chciałem poznać ją lepiej i dowiedzieć się jaka naprawdę była. Będę miał na to trochę czasu, bo wątpię bym mógł od razu wrócić do gry na mojej pierwszej miłości. Tworzenie muzyki na tym pięknym instrumencie dawało mi możliwość odczuwania emocji, jakich brakowało mi w codziennym życiu.
Dźwięki, które wydobywałem z pianina pomagały mi osiągnąć spokój, zrelaksować się, dzięki nim mogłem doznać momentów uniesienia i wyrzucić z siebie skumulowany gniew. Mogłem uszczęśliwić grą nie tylko siebie ale i odbiorców, którzy chcieli mnie słuchać i przeżywać ze mną wszystko, zupełnie jak babcia. Dlatego musiałem za wszelką cenę wrócić do tego szybko. Czułem, że jeśli nie będzie mi to dane, szybko rozpadnę się na kawałki. Na samą myśl o stracie tego instrumentu, niedyspozycji dłoni, zawiedzeniu tylu osób i o wygranej ojca w kwestii wyboru, które mały zaważyć na moim dalszym życiu, przechodziły mnie nieprzyjemne dreszcze, a następnie narastała agresja. To się nigdy nie wydarzy.Nim się zorientowałem, stanąłem przed głównym wejściem do szpitala. Wypuściłem powoli powietrze, wchodząc do środka, mentalnie przygotowując się na ciągnące się w nieskończoność kolejki. Chciałbym za hibernować się na ten czas i obudzić się za kilka godzin, wchodząc wypoczęty do gabinetu. Po zameldowaniu się w recepcji, usiadłem na jednym z wolnych krzesełek i czekałem na swoją kolej. Tym razem Namjoon nie mógł wpuścić mnie na specjalnych zasadach. Szkoda, nienawidzę czekać.
* * *
— Dobrze, wraca pan powoli do zdrowia — stwierdził lekarz, patrząc na teczkę z moimi wynikami badań. — Jednak zalecałbym pozostawienie gipsu — kontynuował zerkając na zdjęcie rentgenowskie mojej ręki. — Ze względu na to, czym się pan zajmuje musimy zwrócić szczególną uwagę na pańską dłoń. Po zdjęciu gipsu nie będzie można przemęczać dłoni. Porozmawiamy o tym na następnej wizycie kontrolnej — zakończył mężczyzna i spojrzał na mnie poważnym wzrokiem, jakby sprawdzał czy przyswoiłem wszystkie informacje.
CZYTASZ
Pianist
Fanfiction„Gdybym tamtej nocy zostawiła go na zimnej ulicy, prawdopodobnie sumienie nie dałoby mi spokoju na długo, a moje życie wciąż było by tak samo nudne i monotonne. Zabierając ze sobą bezbronnego człowieka, zaprosiłam do domu demona, który przekroczył n...