- 14 -

233 29 14
                                    

Zapach Yoongiego był swojego rodzaju uzależnieniem i uspokajał mnie. Jego mieszanka była wyjątkowa, za każdym razem, gdy był w pobliżu unosiła się dookoła, dodając chłopakowi tego wyjątkowego pierwiastka, który razem z innymi stwarzał całość, przez co chłopak uwięził mnie w swoich sidłach, jeszcze bardziej. Nie wiedziałam, czy powinnam cieszyć się z tego, że w moim mieszkaniu czuł się coraz bardziej komfortowo. Nie mogłam stwierdzić, że zachowywał się jak u siebie, ale zdecydowanie był mu tu wygodnie.

Po przejściu do salonu, skierowałam się od razu do kuchni, choć dosyć leniwym krokiem. Miałam zamiar spytać go, co chciał do picia, choć prawdę mówiąc, zaprosiłam go do siebie, bo cholernie nie chciałam zostać sama tego wieczoru. Moje myśli wirowały wokół tego jednego cholernego dnia, który przyprawiał mnie o panikę i chęci rozpłakania się, jak małe dziecko w kącie, chowając się pod ulubionym kocem.

— Minso, zaprosiłaś mnie do siebie i już uciekłaś do kuchni? Nie jesteś zbyt gościnna — sapnął, jakby obrażony.

Odwróciłam się w jego stronę, chcąc się szybko usprawiedliwić, jednak po zobaczeniu jego rosnącego uśmiechu, zrezygnowałam.

— Chciałam zrobić coś do picia, poznaj moją życzliwość, Yoongi — odpowiedziałam zgodnie z prawdą, ale nie mogłam powstrzymać parsknięcia, które samo się cisnęło.

Chłopak wywrócił oczami, wypuszczając głośno i przesadnie powietrze. Następnie poprawił teatralnie poduszki, po czym wygodnie na nie opadł. Czy powinnam się martwić tym, że jeszcze ani razu nie zaprosił mnie do siebie, a u mnie czuje się jak u siebie? — zawiesiłam się na chwilę.

— Minso, do cholery, chodź tutaj — rozkazał z lekka rozdrażniony. — Jesteś gorsza ode mnie i ogólnie nie zwracasz uwagi na sygnały, jakie ci wysyłam. Nie chce mi się pić — stwierdził, a po chwili dodał z przekąsem. — Wypiłem wystarczająco dużo w barze.

Wybuchłam śmiechem, chcąc zasłonić twarz w dłoniach. Jego bezpośredniość wprawiła mnie w zawstydzenie. Podeszłam do niego, z twarzą skryta między dłońmi i usiadłam obok chłopaka, opierając głowę na jego ramieniu. Yoongi zaśmiał się pod nosem, mówiąc, że jestem urocza, gdy jestem cała czerwona i w tym samym momencie, odciągnął moje dłonie. Dlaczego nagle zachowujesz się w ten sposób, Yoongi? Wpatrywał się we mnie dłuższą chwilę, a ja walczyłam z całych sił, by nie zatopić się w jego spojrzeniu.

— Co cię dręczy? — spytał nagle, co w pewnym sensie wytrąciło mnie z równowagi.

Zwinnym ruchem obrócił mnie na plecy i zmusił bym opadła na kanapę. Nie spodziewając się tego pisnęłam, trzymając kurczowo się jego koszulki. Położył się bokiem tuż obok mnie, podpierając głowę na pięści. Chcesz odwrócić moją uwagę, żebym szybciej ci powiedziała, co jest na rzeczy? To nie będzie takie proste. Sam też powinieneś się przede mną otworzyć. — jojczyłam w myślach.

— Czasami w życiu spotyka nas coś nad czymś nie mamy kontroli, prawda? — zaczęłam. — To nieuchronne, tak wygląda życie, daje nam lekcje, które nie zawsze dobrze się dla nas kończą, a mimo to, my musimy żyć dalej — powiedziałam wymijająco. — Dam sobie radę, moja niedługo się skończy, a ja będę musiała wyciągnąć z niej odpowiednie wnioski.

Yoongi wpatrywał się we mnie skupiony, jakby przetrawiał na swój sposób, to co właśnie powiedziałam. Nie spodziewałeś się czegoś tak mądrego z moich ust, co? Ja też nie.

— Każdy nosi ciężar na swoich barkach... — przerwał, jakby zastanawiał się, czy na pewno wybrał odpowiedni dialog. — Namjoon by tak powiedział, chyba... — westchnął, po czym jęknął. — Mówiłem, że on jest lepszy w te klocki — zaśmiałam się pod nosem, a moja dłoń powędrowała do jego policzka.

PianistOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz