Siedziałem w gabinecie, w którym jedyne co było słychać, był drażniący moje uszy, dźwięk maszyny, do rozdrabniania gipsu, działającej na najwyższych obrotach. Jednak bardziej denerwujący, niż okropny hałas, były spadające na moje czarne ubrania białe okruchy, pozostawiające po sobie białe ślady. Patrzyłem czujnie na młodego stażystę, który zdawał się ignorować moje poirytowane i pełne obaw spojrzenie, jakim raczyłem go cały czas od wejścia do pracowni i dalej pełen skupienia rozłupywał mój opatrunek. Jak mi przetniesz skórę tym pierdzikiem, to ja przetnę ci tym jaja — pomyślałem. Czekałem rozdrażniony na zakończenie zabiegu, czułem się bardzo nieswojo, bo byłem w szpitalu, a ja nienawidziłem tego miejsca. Zacisnąłem szczękę, modląc się, żeby ten wypierdek załatwił to szybko, bez uszczerbku na moim zdrowiu. Chciałem wyjść stamtąd w jednym kawałku, bo o czystości nie mogłem marzyć — On to robił specjalnie, czy tylko mi się wydawało?
— Dobrze, może pan skierować się teraz pod pokój lekarza, który zobaczy w jakim stanie jest ręka. Z mojej strony to wszystko. — Skinął głową a ja podniosłem się i ostentacyjnie strzepałem biały, irytujący pył ze spodni.
— Dziękuję, do widzenia.
Powtórzyłem gest chłopaka, szacunek trzeba mieć, co prawda ubrudził mnie niemiłosiernie, ale chociaż uwolnił moją drogocenną dłoń z potrzasku tego śmierdzącego i brudnego gipsu.
Cała reszta szpitalnej wizyty poszła dość sprawnie. Lekarz obejrzał dokładnie moją dłoń, która wyglądała jakby była w stanie rozkładu, była chudsza, pomarszczona, a do mojego nosa dotarł nieprzyjemny zapach, spowodowany noszeniem gipsu. Wyglądała jak ręka staruszka, albo suchutka rodzynka. Ohyda, wracaj do formy — myślałem, kiedy patrzyłem na nią, gdy lekarz wykonywał swoją pracę. Po oględzinach dłoni, usiadł przy biurku, gdzie wytłumaczył mi na czym polegać będzie dalsza rekonwalescencja, a ja ponowie przeżyłem małe załamanie nerwowe siedząc na krześle, tuż przed lekarzem. Jak mogłem się spodziewać, grać, jak zawodowiec, jeszcze nie mogłem. Lekarz nie pozwolił mi jej nadwyrężać, a stopniowo przyzwyczajać ją do ruchu, zwłaszcza, jeśli w grę wchodziło śródręcze. Reszty tej gadki nie zrozumiałem, ale dam wszystko Namjoonowi, który mi to wytłumaczy. Po wszystkim podziękowałem mu za poświęcony czas i skierowałem się do wyjścia. W drodze na postój taksówek, napisałem smsa do chłopaków, że świętujemy podwójnie. Wreszcie mogłem pić alkohol, więc nasze spotkanie musiało być odpowiednio oblane. Wreszcie mogłem to zrobić, jak prawdziwy facet, a nie, jak pizda. Uśmiechnąłem się do siebie, bo w sumie i tak zacząłem pić wcześniej niż powinienem.
Wspomnienia wspólnego imprezowania z Minso zajęły pierwsze miejsce w moich myślach.Małe dłonie które trzymały mnie cały czas przy sobie, nie pozwalając mi na to, bym był za daleko. Jej oddech na mojej skórze, który próbowała ustabilizować, na marne. Przymknięte powieki i ciemne, błyszczący od alkoholu oczy, kiedy przeżywała swój najlepszy orgazm w życiu. Delikatna, gładka skóra została przyozdobiona krwawymi pocałunkami, którymi pokazałem, do kogo należała tamtego wieczora. Pofalowane, ciemne włosy, w które chciałem wplątać palce i zacisnąć mocno w pięść, by usłyszeć jej słodkie jęki. Yoongi, masz szczęście. Zaskoczyła mnie tamtego wieczora, nie sądziłem, że zdobędzie się na taką pewność siebie i będzie prowokować mnie, cały wieczór. Ubraniami umiejętnie podkreśliła swoją sylwetkę, sprawiała, że już ciężko było mi na nią nie patrzeć, a im więcej alkoholu wypiła, tym była odważniejsza, przez co, ja sam, nie mogłem wytrzymać i musiałem. No właśnie. Musiałem zrobić wszystko, by pozwoliła mi posmakować chociaż jej ust i dotknąć tego drobnego ciała. Zdziwiło mnie to, ale i usatysfakcjonowało, że pod koniec była mi całkowicie uległa. Z radością przyjmowała pieszczoty, jakie miałem ochotę jej podarować. Podobało mi się to i zarazem podniecało bardziej, jak pokazywała mi swoje pazurki, starając się jeszcze ze mną walczyć, by nie dać się zdominować.
CZYTASZ
Pianist
Fanfiction„Gdybym tamtej nocy zostawiła go na zimnej ulicy, prawdopodobnie sumienie nie dałoby mi spokoju na długo, a moje życie wciąż było by tak samo nudne i monotonne. Zabierając ze sobą bezbronnego człowieka, zaprosiłam do domu demona, który przekroczył n...