- 10 -

275 35 26
                                    

Po dotarciu do domu, do którego droga powrotna zajęła mi bite dwie godziny, czułam się jak żywy trup, mięśnie, od szybkiego i wycieńczającego biegu, bolały mnie niemiłosiernie, a płuca jakby kurczyły się wraz z każdym kolejnym oddechem. Wydawało mi się, że zbierało się dodatkowo na deszcz, więc mój marsz musiał być bardziej żwawy, bo nie miałam przy sobie, jak zwykle w takich chwilach, parasola. Ciemne chmury otuliły błękitne niebo, odcinając wesołe promienie słońca od miasta, przez co atmosfera miejskiego zgiełku była bardziej nerwowa. Wiar nieubłaganie tańczył po ulicach Seulu, niszcząc swoimi ruchami każde wypielęgnowane fryzury przechodniów. Przez to, że moje włosy tańczyły razem z nim, nie widziałam dokąd idę, a przez niektóre kosmyki zaczepiły się o posmarowane usta balsamem, przez co czułam tylko większe poirytowanie. Każda kobieta przechodziła przez to nie raz i u każdej mogłam zauważyć ból wypisany na twarzy, spowodowany tym przykrym zdarzeniem. Marzyłam by zakopać się w swoim łóżku, w ciemnościach, odpocząć od dzisiejszego dnia i szalonych sytuacji, jakie miały ostatnio miejsce. To głupie, ale chyba pragnęłam wrócić do mojej stałej melancholii, po tym, gdy Yoongi wszedł z buciorami do mojego życia, wywracając je do góry nogami. Problem polegał na tym, że pamiętałam wszystko, co się działo, gdy byliśmy u mnie w domu. Następnego dnia, czułam ogromne wyrzuty sumienia i wstyd, przez swoje zachowanie, spowodowane wypiciem zbyt dużej ilości alkoholu, dodatkowo podkręcane przez chłopaka, który nie pozostawał dłużny w tej głupiej „grze". Nawet nie wiedziałam, czy tą sytuację mogę jeszcze nazywać „grą" — pomyślałam, analizując ostatnie wydarzenia. W jeden wieczór stałam się osobą, która wyrzuciła w ciemny kąt swoje postanowienia i wartości, jakimi kierowała się przez większość życia i pozwoliła sobie stać się osobą, którą nie chciała być, ani nie była. Nie byłam, prawda?

Po wejściu do domu, rzuciłam torebkę na kanapę i od razu skierowałam się na górę, po raz kolejny chcąc wybuchnąć gorzkim płaczem. Upadając, jak kłoda na łóżko, krzyczałam z całych sił w poduszkę, chcąc pozbyć się wszystkich myśli, kłębiących się w mojej głowie. Nigdy nie czułam tak wielkiej bezsilności. Chciałam zasnąć, obudzić się kilka dni wcześniej i z całych sił spróbować, by ten wieczór zakończył się inaczej. Czując, że zaczynało brakować mi tlenu w płucach, podniosłam lekko głowę do góry i wzięłam głęboki wdech, momentalnie tego żałując. Cała pościel przesiąknięta była zapachem chłopaka. Mogłabym przysiąc, że w delikatnych perfumach, jakich używał, czułam woń piżma. Zmieszało się z jego swoistym zapachem, tworząc mieszankę Yoongiego, który nawet we własnym domu nie dawał mi spokoju. Chcąc, nie chcąc ponownie wróciłam myślami do przyjemnego uczucia, jakie mi dał tamtej nocy. Bezpieczeństwo, ciepły i miły dotyk, który drażnił moją skórę, uczucie, że ktoś był obok i tamtej nocy nie musiałam zostać sama w czterech ścianach, jak zazwyczaj. Samo uczucie czyjejś obecności, miarowy oddech, który delikatnie kołysał mnie do snu, sprawiał, że chciałam ponownie zatopić się w jego bezpiecznych ramionach. Stop. Prawdopodobnie przez dzisiejszy dzień, wasz kontakt się urwie, a ty wrócisz do swojego nudnego życia. Jak sama chciałaś skarciłam się w myślach.

Zazwyczaj tak to właśnie bywało, jedna niezobowiązująca noc, która dawała ulotne szczęście, bezpieczeństwo i radość. Kończyła się wraz z nadejściem słońca na horyzont, a razem z rozświetlającymi promieniami, miły czas się kończył. Później każdy wracał do swojego życia i zakładał ulubioną maskę, która cieszyła się popularnością wśród społeczeństwa i dawała ogólnie zadowalający efekt.

Wstałam gwałtownie z łóżka z myślą, że muszę natychmiast zmienić pościel. Nie będę się gorzej dobijać — mój monolog wewnętrzny trwał dalej, podczas gdy agresywnie zmieniałam brudną pościel z łóżka, na nową, kompletnie nieskalaną jego zapachem. Gdybyś idiotko, go tu nie zostawiła, wszystko inaczej by się skończyło. Rozejrzałam się na boki, mrużąc oczy, z grymasem na twarzy, poczułam, jak sama sobą byłam zażenowana. Nie tylko ja byłam winna temu wszystkiemu. On też mógł zachować się inaczej! Nie musiał od razu robić przedstawienia w miejscu mojej pracy, do cholery! Zrzuciłam na podłogę brudny materiał, gotowy do prania. Poddając się, przez wniosek, który tworzył się w moich myślach, bez mojej zgody. Oboje mogliśmy zachować się w zupełnie inny, dojrzalszy sposób. Kurwa.

PianistOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz