- 7 -

325 44 70
                                    

Poranne zmiany w kawiarni były zdecydowanie moimi ulubionymi. Latem przez wielkie okna wpadały zazwyczaj promienie słoneczne, wtedy w kawiarni wraz z delikatną wonią kawy i cynamonu panowała przyjemna, spokojna aura. O wczesnych porach nie było też tyle ludzi, a jedyne obowiązki jakie trzeba było wykonać to włączyć ekspresy do kawy, sprawdzić stan reszty urządzeń za barem no i przygotować lokal do przyjęcia gości. O tej porze zwykle przychodziła tylko garstka stałych klientów po pierwszą, przed pracą kawę, by pobudzić się po ospałym poranku. Prawie zawsze na zmianie z moją kochaną Haenu, tuż po takim małym oblężeniu, pod nieobecność pani menager, opierałyśmy się o blat i obserwowałyśmy co działo się na zewnątrz, żywo rozmawiając na nasze babskie tematy, tym razem nie było inaczej. Cmoknęłam ustami, będąc wciąż niepewna czy na pewno chciałam zacząć temat Yoongiego, ale z drugiej strony nie mogłam już wytrzymać sama ze swoimi myślami.

— Powiedz mi, jak to jest z tymi chłopakami? — spytałam najpierw. — Kiedy czujesz, że się podobasz jakiemuś? Jesteś często na randkach, musisz coś mi powiedzieć.

Przyjaciółka wzięła głęboki wdech, stukając palcami o blat. Wiedziałam, że się mocno zastanawiała nad moim pytaniem. Uwielbiałam w niej to, jak bardzo była inteligentna i zwracała uwagę na swoje słowa, gdy prosiłam ją o poradę.

— Myślę, że będzie chciał zrobić na tobie dobre wrażenie, przyniesie ci kwiaty, będzie kupował różne rzeczy i chciał się tobą opiekować. Przynajmniej tak sądzę, niestety nie mogę trafić na takiego, do którego w pełni odwzajemniała bym uczucia — powiedziała i zamyśliła się patrząc w przestrzeń.

Czy przyniesiony sok, albo wyrzucenie kartonu po pizzy mogę uznać za opiekuńczość? — pokiwałam głową w zamyśleniu. Minso, przestań. Nie bądź żałosna, nie wszyscy są tak interesowni, może po prostu był miły?

Haeun trąciła mnie łokciem w bok z cwanym uśmiechem na twarzy. Patrzyłam na nią pytająco, chociaż wiedziałam co może chodzić jej po głowie. Na razie nie zamierzałam mówić o mojej sytuacji, przynajmniej nie ze szczegółami. Było za szybko i chyba nawet nie było o czym rozmawiać.

— Po prostu się zastanawiam. — odpowiedziałam krótko. — Czasami chciałabym znaleźć już kogoś kogo polubię z wzajemnością i będę szczęśliwa — westchnęłam uśmiechając się lekko do mojej przyjaciółki.

— A ten przystojny pianista? — zapytała zaciekawiona dziewczyna. — Przyniósł ci ostatnio mały prezent! Już dawno chciałam o tym z tobą porozmawiać, ale nie byłyśmy same na zmianie i nie miałam kiedy — stwierdziła i wydęłą dolną wargę.

Czułam jak moje mięśnie spięły się na jej pytanie. Wiedziałam, że jako moja przyjaciółka prędzej, czy później zada to pytanie, jednak mimo wszystko zestresowałam się tym. Nie wiedziałam, co jej odpowiedzieć, tak by nie wzbudzać jej podejrzeń i szybko zmienić temat.

— Oh, to mój kolega — odpowiedziałam jej najnaturalniej jak tylko potrafiłam. — Kiedy miałaś wolne przychodził tu i wreszcie się zakolegowaliśmy. To nic poważnego — stwierdziłam i wróciłam do swoich obowiązków, by nie wzbudzić zbyt dużych podejrzeń, wreszcie mogłam też przełknąć tę ogromną gule w gardle, która rosła z każdym wypowiadanym słowem.

— Wydaje się fajny, może trochę chłodny, ale skoro go lubisz — przerwała nagle a ja spojrzałam na nią pytająco — Czy on właśnie tu nie idzie?! — wskazała palcem przed siebie.

Szybko odwróciłam głowę w tamtym kierunku, faktycznie po drugiej stronie ulicy przechodził chłopak, łudząco podobny do niego. Jak zwykle ubrany był na czarno, choć tym razem bardziej na sportowo. Poprawił zmierzwione przez wiatr włosy po lekkim truchcie, który odbył żeby znaleźć się na drugiej stronie jezdni. Kiedy wszedł do lokalu, o czym oznajmił nam mały dzwoneczek przy drzwiach wejściowych, miałam ogromną ochotę zapaść się pod ziemię. Naprawdę chciałam zniknąć, byłam gotowa nawet schować się na zapleczu, gdzie nikt mnie nie zobaczy. Czy ja naprawdę musiałam właśnie teraz zacząć o nim mówić? — dałam sobie mentalną piątkę w czoło i postanowiłam zachować się profesjonalnie i po prostu go obsłużyć, tak jak normalnego klienta. Wyprostowałam się razem z Haeun i uśmiechnęłyśmy się w jego kierunku. Chcąc, nie chcąc przyjrzałam się chłopakowi dokładnie, od stóp do głów i jak zwykle się nie zawiodłam. Białe sportowe buty za kostkę i czapka z daszkiem wyróżniały się znacząco na tle czarnej stylizacji, składającej się z obcisłych spodni, koszulki z jakimś napisem i na to założonej oversizowej bejsbolówce.

PianistOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz