PERSPEKTYWA LUISE
- Wstawaj Luise!- Usłyszałam głos mamy, z sąsiedniego pokoju.
Otworzyłam oczy. Światło zza okna raziło mnie, więc postanowiłam zasłonić roletę. Półprzytomna wstałam i zmierzałam w jej kierunku. Przechodząc koło biurka odruchowo spojrzałam na zegarek- szósta dwadzieścia sześć. Po co tak wcześnie mnie budzi?! Rozmyślałam nad tym pytaniem i do mojego pokoju weszła moja starsza siostra- Elise.
Elise ma osiemnaście lat i tak jak ja, ma blond włosy do pasa z rozjaśnionymi końcówkami. Na jej twarzy zauważyłam lekki makijaż co oznaczało, że albo gdzieś jedziemy, albo ktoś przyjeżdża do nas. W przeciwnym razie byłby o wiele mocniejszy. Starsza siostra była ubrana w śnieżnobiałą bluzeczkę z odsłoniętym dekoltem oraz czarną spódniczkę mini. Jej strój przypomniał mi coś czego się obawiałam od początku wakacji... Początek roku szkolnego.
Moje przypuszczenia się potwierdziły. Po wybraniu odpowiednich ubrań i śniadaniu, ruszyłam do szkoły.
***
Gdy doszłam do jej ogrodzenia, budynek sprawiał ponure wrażenie. To zniszczyło mi jeszcze bardziej humor. Nienawidziłam szkoły i ciągle czepiających się nauczycieli odkąd tylko pamiętam! W tym roku poznam jakichś nowych nauczycieli i trzeba będzie od początku ich rozpracowywać, z czego biorą sprawdziany itp.
***
Nie zamierzałam stać już dłużej na dworze, bo robiło się mi zimno, więc weszłam do środka. Szkoła była malutka. Po lewej stronie szafki, po prawej stołówka, przede mną korytarz i schody oraz odrobina przestrzeni między tym wszystkim. Ogółem to wszystko co zobaczyłam i nie wiedziałam gdzie dalej iść.
W pewnym momencie zauważyłam chłopaka w moim wieku i poszłam za nim. Brunet minął korytarz, skręcił w prawo na schody, wszedł po nich i miną jakieś drzwi. Byłam kilkanaście kroków od niego i w ostatnim momencie zorientowałam się, że to męska łazienka. Kilka osób było także na korytarzu, wiec, żeby wywinąć się z niezręcznej sytuacji weszłam do damskiej toalety, która znajdowała się obok.
- Ja mam jakiegoś pecha w życiu- pomyślałam.
***
Parę minut później wyszłam na korytarz. Rozejrzałam się, ale nikogo już nie było. Zdawało mi się, że stoję jak słup.
-Hej, laska!- usłyszałam męski głos.
Odwróciłam się. Zobaczyłam tego samego chłopaka, za którym tu doszłam.
-Hej- cicho odpowiedziałam. Nie wiedziałam czy to było do mnie, ale poza mną nikogo nie było.
Brunet szedł w moim kierunku. Z daleka zauważyłam grzywkę zaczesaną na prawą stronę. Oczy na jego twarzy, błyszczały serdecznością, jednak miał obojętną minę. Z każdym krokiem czułam coraz mocniejszy zapach perfum. Kiedy stanął przede mną szacowałam, że jest wyższy ode mnie o pół głowy. Ubrany był równie jak ja na galowo.
- Max Howard- przedstawił się.- Nie widziałam cię jeszcze, wiec pewnie jesteś nowa?
-Luise Bellamy- odpowiedziałam.
Potem długo rozmawialiśmy. Dowiedziałam się, że będę chodziła z nim do klasy. To w sumie dobrze, bo w końcu trafię do właściwej sali, gdzie miało się odbyć rozpoczęcie roku.
Nagle usłyszeliśmy dźwięk piszczącego mikrofonu i głos pani Elizabeth Maddies- dyrektorki. Max pokazał mi drogę do sali gimnastycznej.
***
- Dzień Dobry! Bardzo się cieszę, że znowu się widzimy!- Zawołała pani Elizabeth
No, ja nie za bardzo- pomyślałam.- Według mnie szkoła jest jak więzienie z którego nie ma ucieczki. Ciągle sprawdziany, kartkówki, do których i tak się nikt nie uczy... Jakieś beznadziejne prace domowe, które wszyscy biorą z Internetu... Zmarnowanie czasu na ściągi, bo być może zostaną odebrane... To wszystko nie ma sensu! Po co jest ta szkoła?! Gdyby nie ten głupi obowiązek, spałabym sobie w ciepłym łóżku...
Nagle poczułam wzrok na sobie. Nie chciałam się obracać (nawet nie wiedziałam dlaczego). Minęła minuta, dziesięć, kwadrans... Ciągle jacyś ludzie się na mnie patrzą! Nie wytrzymałam i obróciłam głowę.
Zobaczyłam grupkę dziewczyn i parę chłopaków. Wszyscy ubrani na galowo. Jedna dziewczyna miała śliczne ciemne oczy i czarne włosy. Też bym chciała, ale muszę się zadowolić blond. Inna była zupełnym przeciwieństwem jej. Rude kręcone włosy sięgające do pleców, zawsze mnie brzydziły, ale jej naprawdę pasowały. Do tego miała bardzo zgrabny nos. Obok niej stała wysoka blondyna zapatrzona w ekran iPhone. W gromadce znalazła się też dziewczyna o kasztanowych włosach. Miała strasznie ,,wytapetowaną" twarz. Rozmawiała z dwójką chłopaków- Maxem, którego poznałam wcześniej i jakimś chłopakiem z długą grzywką, do którego zwracali się Kita.
Gdy obróciłam głowę dziewczyna o kasztanowych włosach coś powiedziała i chłopaki popatrzyli się na mnie. Obgadują mnie! No pięknie!
- Teraz rozejdźcie się do klas- usłyszałam glos pani Elizabeth.
Nagle wszyscy zaczęli chodzić w różnych kierunkach i było straszne zamieszanie. Grupka osób, prawdopodobnie z mojej klasy, zniknęła mi z oczu. Nie wiedziałam co robić. Dookoła byli ludzie, a ja stałam jak słup. Po pewnym czasie zaczęło mi się kręcić w głowie.
-Hej!- Usłyszałam głos zza pleców, więc obróciłam się. Przede mną stała dziewczyna o czarnych włosach.- Jestem Victoria. Kwoka kazała mi cię znaleźć, bo stwierdziła, że nie trafisz- zaśmiała się.
Gdy doszłyśmy do sali wszystkie oczy skierowały się w naszą stronę.
-Dzień dobry!- powiedziała nauczycielka, a ja odpowiedziałam tym samym.
Victoria siadła w trzeciej ławce, a ja postanowiłam siąść w przedostatniej przy ścianie.
-Można?
-Tak, tak- uśmiechnęła się jakaś dziewczynka.
Podczas gdy Kwoka- nasza wychowawczyni- streszczała nam rok szkolny, zapoznałam się z koleżanką z ławki- Olivią McCartnie. Nie widziałam jej jeszcze dzisiaj.
Dziewczyna miała na sobie biało-czarną sukienkę. Jej blond włosy sięgały do połowy pleców. Olivia miała bardzo zgrabny nos i szare oczy. Usta było ładnie wykrojone i układały się w szczery uśmiech, z pod którego wyłaniał się szary aparat. Na lewym ramieniu zauważyłam tatuaż róży.
Po spędzeniu paru godzin w szkole, wreszcie ruszyłam do domu.
CZYTASZ
Ten jedyny
Teen FictionCo się stanie, gdy podczas gry w butelkę, nowi znajomi każą ci pocałować Maxa- największe ciacho szkoły? Do czego doprowadzi rewalizacja zazdrosnej koleżanki? Czy dziewczyna przeżyje?