,,Dowiem się wreszcie o co chodzi?"

2.3K 56 3
                                    

Perspektywa Maxa

Widziałem jak Luise powili staje się senna, więc oznajmiłem ludziom, że odwiozę ją do domu. Jako jedyny nie piłem, więc mogłem prowadzić. Wziąłem dziewczynę na ręce. Wyglądała mega słodko. Wtuliła się w moje ciepłe ciało, a ja musiałem się powstrzymać, żeby nie wbić się w jej usta. Zasnęła.

Pojechałem samochodem do jej domu. Wszedłem na parę stopni ,,szkieletu winogrona" z dziewczyną na ramieniu i po paru próbach znalazłem się na balkonie. Potem wystarczyło tylko ją położyć na łóżku. Nie chciałem jej przebierać, bo pewnie by pomyślała, że jestem zboczeńcem. 

Nakryłem blondynkę kołdrą i nastawiłem jej budzik w telefonie, żeby się mogła sama rano ogarnąć. Jeszcze raz popatrzyłem na Luise, która mruknęła coś pod nosem. Sam wyszedłem balkonem. 

Przeszedłem przez poręcz i skierowałem się ,,szczebelkami" w dół. Następnie pojechałem samochodem po innych.

Perspektywa Luise

Obudziło mnie zimno, krążące po pokoju. Wstałam i zamknęłam balkon. Bolała mnie głowa i nic nie pamiętałam. Ponad to byłam ubrana w sukienkę,co oznacza, że prawdopodobnie byłam na jakiejś imprezie, a miałam karę. Szybko przebrałam się w normalne ubrania i zmyłam rozmazany makijaż. Wszystko udało mi się ogarnąć, oprócz bólu głowy. Nagle usłyszałam pukanie w drzwi i po cichu odkręciłam klucz.

- Śpisz jeszcze?- W progu stanęła mama.- Dlaczego tu tak zimno?

- Ym... Było mi gorąco, więc otworzyłam okno.

- Aha. Chodź na śniadanie, bo spóźnisz się do szkoły.

O kurdee! Serio? Tak mnie łeb boli! Muszę udawać, że się dobrze czuję, bo inaczej będą podejrzenia.

Po śniadaniu, posprzątałam i gdy rodzice nie patrzyli połknęłam tabletkę. Po parunastu minutach ból ustał i na wszelki wypadek wzięłam trochę prochów do szkoły.

Potem ruszyłam na lekcję. Na miejscu zobaczyłam Nicolę, która trzymała Kitę za rękę. 

- Urocza z was para- uśmiechnęłam się, na co dziewczyna się zarumieniła.

Po pewnym czasie doszła do nas Camilla.

- Ugh... Mogę jej już powiedzieć?- Wydusiła z siebie.

- Teraz nie. 

- Czemuu?

- Obejrzyj się za siebie.

Za Camillą stał Max. Cała trójka porozumiewała się spojrzeniami, co chwilę kręcąc głową.

- Czego nie chcecie powiedzieć?- Brunet zmarszczył brwi.

- O dzwonek!- Krzyknęła jedna z dziewczyn i we trójkę pognali na górę. Ok?

Ruszyłam na schody i dotarłam do właściwej sali. Max poszedł inną drogą. Z tego co się orientuję, to coś przed nami ukrywają. 

Na lekcji jak zwykle siedziałam z Michaelem. Kopnęłam krzesło Nicoli.

- Eeee... Dowiem się wreszcie o co chodzi?

- Na przerwie- blondynka mrugnęła do mnie okiem.

Wróciłam do lekcji. Tak szczerze to bazgroliłam jakieś obrazki, nie mające sensu na końcu zeszytu, bo mi się nudziło, a Michael robił coś po kryjomu na telefonie.

- Luise- usłyszałam swoje imię.

Spojrzenie nauczycielki padło na mnie jak zwykle.

- Maszeruj do tablicy.

Posłusznie wstałam z krzesła, szybko czytając co pisze w podręczniku. I tak nic nie umiałam. Powolnym krokiem zmierzałam w stronę biurka Łasicy. 

- Szybciej! Nie mamy całego dnia!- Wydarła się.

Ja jeszcze bardziej zwolniłam krok.

- O nie! Tak nie będziemy się bawić!

Zaczęła klikać coś w klawiaturę. Prawdopodobnie uwaga.

- Za co?- Uniosłam jedną brew do góry.

- A za to że nie wykonujesz moich poleceń- prychnęła, nie odrywając wzroku od komputera.

Wzruszyłam ramionami, ale ponownie zaczynała mnie boleć głowa. Muszę znowu się nafaszerować tabletkami.

- Co tak stoisz?!

- Eee, a mogę siąść?

- Nie?!- Łasica wytrzeszczyła swoje oczy.

- No właśnie.

- No właśnie, to zaraz będzie jak jedynkę dostaniesz!

Zaczęła dyktować zadanie. Mój wzrok był na zegarze. Jeszcze tylko minuta. W myślach odliczałam sekundy.

Gdy skończyła spiorunowała mnie wzrokiem. Przyłożyłam kredę do tablicy coś pisząc i ścierając. Łasica się złośliwie zaśmiała. Ona serio mnie nienawidzi. Chwilę później zadzwonił dzwonek. 

- Dokończcie to zadanie w domu- burknęła.

Zadowolona poszłam do swojej ławki i spakowałam plecak. 

- Luise- usłyszałam głos za mną, na co obróciłam głowę.

- O hej, Nicola. Miałaś mi coś powiedzieć.

- No bo, z tym chłopakiem to... My znaleźliśmy odpowiedniego, ale musisz przemyśleć o nim.

- O! A znam go?- Klasnęłam w dłonie.

- Tak... i to jest...

- Jezu! Wychodźcie szybciej! Nie mam dla was całego dnia!- Krzyknęła nauczycielka, gasząc światło w sali.

- To kto to jest?- Zapytałam wychodząc z sali.

Blondynka milczała, ale potem wydusiła z siebie słowa.

- Max.


Wow! 666 słów! Przypadek?

Ten jedynyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz