♡
♡
- Gotowe! – wykrzyczałam w twarz Jeonggukowi, gdy wszystko pięknie popakowałam i udekorowałam.
- To na co czekasz? Leć daj je Tae. – Ponaglił mnie i wskazał ręką na drzwi. – A czekaj! – Złapał mnie w ostatniej chwili za nadgarstek i przyciągnął, przy czym drugą ręką rozwiązał różowy fartuszek.
Odłożył go na krzesło i poprawił kołnierzyk od mojego mundurku.
- Powodzenia! – Zacisnął kciuki, a ja wybiegłam na korytarz szukać chłopaka.
Biegłam po schodach tak szybko, że mało się nie zabiłam, ale jak na złość nie mogłam go nigdzie znaleźć. Przeszukałam po kolei każdą klasę, ale Taehyunga nigdzie nie było.
Ujrzałam go kątem oka i przyspieszyłam.
- Taehyung! – krzyknęłam jego imię, żeby broń boże nie uciekł gdzieś.
Odwrócił się i patrzył jak nieudacznie biegnę w jego stronę. Wydawało mi się, że te schody nie mają końca, a ja w koło stoję w tym samym miejscu, jak syzyfowa praca, prawie jestem na końcu, a jednak jestem dalej na początku. Gdy już kładłam stopę na ostatni schodek, który dzielił mnie przed prostą do serca ukochanego, potknęłam się i upadłam na twarz. Znowu!
Ciasteczka, które trzymałam w dłoniach zostały przygniecione moim ciężarem. Usłyszałam jedynie chrupot, gdy zostają miażdżone.
Taehyung podbiegł do mnie i podał rękę, żebym wstała. Szybko schowałam zawiniątko za plecy, nie chciałam dawać ich w takim stanie.
- Wszystko w porządku Mijin? – Spojrzał na moją obitą twarz. Spuściłam głowę i przytaknęłam. – Czemu mnie wołałaś? Coś się stało?
- A – zacięłam się. Szukałam szybko jakiejś wymówki, ściskając mocniej ciasteczka, które chowałam za plecami. – Wychowawca cię wołał.
- Dzięki, ale następnym razem uważaj bardziej na siebie. – Położył dłoń na mojej głowie i poczochrał mi włosy. Zostawił mnie na korytarzu i ruszył w stronę klasy.
Stałam tak w bezruchu czując jak łzy napływają mi do oczu.
- Mijin? – Stanął naprzeciwko mnie Jeongguk. Spojrzał na ciasteczka, które były w opłakanym stanie.
- Czemu jestem taka niezdarna? – zapłakałam. – Wszystko poszło na marne. – Pierwsze łzy zaczęły spływać po moich policzkach.
- Nie, daj mi to! – Wyrwał moje ciasteczka i je otworzył.
- Czekaj, ale co ty robisz? One są pogniecione! – Chciałam zabrać mu opakowanie, ale odsunął się ode mnie uniemożliwiając mi to.
Wsypał sobie okruchy do buzi, po czym przełknął. Otworzyłam szeroko zapłakane oczy i czekałam, jaka będzie jego reakcja.
- Były pyszne! – zaśmiał się i oddał mi opakowanie.
Zdumiona jego nagłym zachowaniem zastygłam w bezruchu. Co on wyprawia? Spuściłam głowę i zgniotłam pustą torebkę.
- To koniec Jeon, to miała być ostatnia szansa. Nie udało mi się. – Oparłam się plecami o ścianę i zakryłam twarz.
- Nie poddawajmy się, spróbujmy jeszcze raz. – Podszedł do mnie i zabrał moje ręce w twarzy. Przetarł po moich policzkach kciukiem wycierając moje słone łzy.
Przytaknęłam jedynie głową, miałam dość dzisiejszego dnia.
- A teraz chodź do mnie utopimy smutki w winie bezalkoholowym. – Chwycił mnie za rękę i pociągnął.
- A twoich rodziców nie ma?
- Ich nigdy nie ma.
CZYTASZ
zbiór siedmiu historii
Fiksi PenggemarSiedem historii, które nie są ze sobą powiązane. To po prostu siedem krótkich historii różniących się od siebie dosłownie wszystkim. 1. love letter - Miyouni (zakończone) Uważacie, że dawanie sobie liścików miłosnych jest żałosne? 2. the gate...