Tydzień mijał za tygodniem, ale Yoongi miał wrażenie, że siedzi tu, co najmniej parę lat. Codziennie był wykończony. Zasypiał od razu, gdy tylko położył się do łóżka.
Od czasu tymczasowego pomieszkiwania tutaj zdążył poznać wszystkich pacjentów. Rora i Yoongi dalej darzyli siebie niezwykłym uczuciem, jakim była nienawiść. Dziewczyna robiła chłopakowi na złość, dając więcej roboty, a chłopak zachowaniem i obojętnością doprowadzał ją do szału.
Z biegiem czasu blondyn przyzwyczaił się do tego wszystkiego, coraz mniejszy problem stanowiło zmywanie i mycie staruszków. Już nie musiał przynajmniej zamykać oczów, gdy to robił. Wdzięczne uśmiechy pacjentów poniekąd dawały mu satysfakcję z wykonywanego wolontariatu. Jak tylko wchodził na sale, na których leżeli, machali mu i witali się z nim radośnie. Dało się nawet przyłapać Yoongiego na lekkim uśmiechu, który za wszelką cenę starał się ukryć.
Znowu czekało go odkurzenie, a raczej zamiatanie, bo odkurzać znowu nie chciał działać. Blondyn kopnął stary sprzęt i siarczyście zaklął. Chwycił miotłę stojącą w kącie i zakładając słuchawki na uszy, rozpoczął zamiatanie. Z muzyką było jakoś łatwiej. Ruszał szczotką w rytm muzyki i cicho podśpiewywał.
Otworzył drzwi do pomieszczenia, w którym jeszcze nie miał możliwości bycie. Rozejrzał się i dotarło do niego, że to sala muzyczna. Pachniało tu stęchlizną i widać było, że dawno nikt tu nie przebywał.
Na środku pomieszczenia stało stare pianino. Yoongi podszedł do instrumentu i przetarł ręką kurz. Ściągnął słuchawki.
- Co tu robisz? – Do pokoju weszła Rora i chłopak odwrócił się w jej stronę.
- Dawno tego nikt nie używał. – Pokazał wzrokiem na pianino. Usiadł na taborecie i nacisnął klawisz. Pomieszczenie wypełniło się pojedynczym dźwiękiem.
Wciąż działało, o dziwo, bo wyglądało na zniszczone. Zresztą jak wszystko.
- Odkąd pana Lee z nami nie ma, to nie ma, kto na tym grać. – Wzruszyła ramionami.
- To gdzie poszedł ten pan Lee? – zapytał żartobliwie. – Znalazł lepszą pracę?
- Umarł – powiedziała smutno. – Idioto.
- Przepraszam – powiedział skruszony i wstał.
Zrobiło mu się głupio, myślał, że ów wymieniony pan Lee po prostu zwolnił się, bo mu nie płacono.
- A ty umiesz grać?
Min przytaknął i spojrzał na nią. W końcu był muzykiem. Prychnął niezadowolony, że tego nie wie. Myślał, że każdy go zna. Ponownie zasiadł na taborecie i zagrał prostą melodię. Dawno tego nie robił i poczuł zapomnianą przyjemność z grania na tym instrumencie.
Dźwięki przyciągnęły Nayę, która słysząc melodię, przybiegła do pokoju. Widok, że ktoś znowu gra na pianinie wprawiał ją w przyjemny nastrój. Uwielbiała przesiadywać z panem Lee i słuchać jak gra. Sama lubiła śpiewać i kiedyś liczyła, że zrobi karierę, jako piosenkarka, jednak jej życie potoczyło się inaczej.
Min grał melodię za melodią, a w pokoju zgromadzało się coraz więcej osób. Chłopak rozejrzał się po pokoju i zauważył uśmiechnięte buzie, sam mimowolnie się uśmiechnął. Tak łatwo było im dać powód to radości, zwykłą grą na pianinie.
Gdy skończył grać, cała sala zaczęła mu klaskać. Ten wstał i ukłonił się, jakby dawał koncert. Lia podbiegła do niego i przytuliła, po czym dała mu kartkę.
- Dla ciebie! – Uśmiechnęła się. – To ty. – Pokazała palcem na postać narysowaną na papierze. – To ja, to Naye, a to Rora. – Wskazała wszystkich.
Yoongi zaśmiał się, widząc te niezgrabnie narysowane podobizny ludzi.
- Dziękuję – powiedział i pogłaskał ją po głowie.
Min przyglądał się małej dziewczynce. Dopiero teraz zauważył, że marnieje w oczach. Dziś wyglądała gorzej, niż, gdy ją widział ostatnio. Można powiedzieć, że ta mała istota umiera na jego oczach, chociażby chciał coś zrobić, nie ma dla niej ratunku. Jak dla każdego w tym miejscu.
- A wiesz, że Rora umie grać na gitarze? – zapytała Lia i pokazała palcem na zaskoczoną dziewczynę.
- Tak? – Podniósł wzrok na zmieszaną Rorę.
- Mhm – przytaknęła dziewczynka – a Naye umie śpiewać, ale już dawno tego nie robiły. Odkąd pan Lee poszedł do nieba.
Yoongi posmutniał. Widział, jak wszyscy są tu ze sobą związani emocjonalnie. Każdy, kto opuszcza to miejsce, zostawia po sobie pustkę.
- Zagrasz coś jeszcze? – zapytała, układając dłonie jak do modlitwy.
Blondyn bez wahania usiadł przy pianinie i specjalnie dla dziewczynki zaczął grać. Mała usiadła na taborecie obok chłopaka i machała nogami. Nie dosięgała do ziemi, co było uroczym widokiem.
Nim się zorientował Lia zasnęła, opierając swoje małe ciałko o jego bok.
Yoongi wpadł na pewien plan. To nie tak, że zaczęło mu zależeć na tym miejscu, ale miał w tym interes.
- A gdybyśmy zrobili charytatywny festyn i na tym festynie zagrali i zaśpiewali wszyscy razem? – zaproponował Yoongi wchodząc do pokoju. – I tak, podsłuchiwałem, więc wiem wszystko.
Dahee zaskoczona jego obecnością poderwała się i podrapała nerwowo w czubek głowy. Była zawstydzona, że ktoś z zewnątrz się o tym dowiedział. Chciała utrzymywać to w tajemnicy do końca.
- Gdyby ogłosić, że na tym festynie będzie występował sławny Min Yoongi, znany bardziej, jako Agust D, to zlecą się tłumy – powiedział dumnie.
Plan nie wydawał się taki zły. Jeśli festyn przyciągnąłby pokaźną ilość ludzi i zarobiliby na tyle dużo, że będą w stanie spłacić długi, warto by było zaryzykować. Dahee biła się z myślami. Z jednej strony widziała nadzieję dla tego pomysłu, ale z drugiej strony nie było jej stać na reklamę, ani przygotowanie tego wszystkiego.
- Okej – powiedziała Dahee – ale co chcesz w zamian?
- Skrócenia mojej pracy tutaj – odpowiedział uśmiechnięty.
Blondyn zrobiłby wszystko, żeby wydostać się stąd jak najszybciej.
- Zgoda. Jestem w stanie to zrobić. Ale wiesz, że nasi pacjenci nie mają zdolności muzycznych.
- Dam radę. – Zacisnął pięści Yoongi. – Z tego, co wiem, Rora gra na gitarze, a Naye śpiewa.
Chłopak zawziął się. Jeśli udałby mu się ten pomysł nie dość, że uratowałby to miejsce, to dodatkowo wyszedłby stąd wcześniej. Uśmiechnął się pełen pozytywnej energii. Ten plan musiał się udać.
CZYTASZ
zbiór siedmiu historii
Fiksi PenggemarSiedem historii, które nie są ze sobą powiązane. To po prostu siedem krótkich historii różniących się od siebie dosłownie wszystkim. 1. love letter - Miyouni (zakończone) Uważacie, że dawanie sobie liścików miłosnych jest żałosne? 2. the gate...