Wypad

4.3K 354 48
                                    

Kiedy spojrzałem na zegarek, była już 13; 40, ta idealny moment, żeby sobie przypomnieć. Będę musiał prosić Kuro, o przeniesienie mnie. Nach serio mi się nie chce z nimi iść, ale muszę sprawiać pozory. Kiedy byłem gotowy, zszedłem na dół.

V- Kuro mogę mieć prośbę?
K- Słucham.
V- Przeniesiesz mnie do mojego domu, przypomniałem sobie, że jestem umówiony z takimi dwoma z klasy.
K- Zgoda więc zapraszam do przejścia.
V- Dzięki.

Po chwili stałem już w salonie, skąd zabrałem portfel i klucze, po czym opuściłem dom. Na umówione miejsce spotkania dotarłem o równej 14, reszta już czekała.

V- Hej to gdzie idziemy.
E- Do kina tylko musimy poczekać jeszcze chwilę.
V- Hm na co?
D- Bakugo idzie z nami.
V- Więc ciekawie się zapowiada to wyjście, a już się martwiłem, że nudno będzie. A tak serio to było się nie zgadzać.
E- Oj no co ty? Fajnie będzie.

Po 10 minutach zauważyłem, że w naszą stronę idzie Bakugo. Cóż za punktualność.

V- Dłużej się nie dało?
K- A ty co tu kurwa robisz?!
V- Siedzę, a ty nie przeklinaj to miejsce publiczne.
E- Spokojnie Bakugou to my go zaprosiliśmy. 

Katsuki już nic nie powiedział, tylko razem z Eijiro i Denkim skierowali się w odpowiednim kierunku. Ja no cóż, podniosłem się z ławki, na której wcześniej siedziałem i ruszyłem za nimi, skoro i tak tu jestem. Jeszcze wyjąłem słuchawki z kieszeni i puściłem piosenki, nie mam jakoś ochoty ich słuchać. Ta mój pierwotny plan udawać nadwyraz miłego, eee nie chce mi się. Postanowiłem, że będę taki jaki naprawdę, trochę oschły mający wyjebane, a oni do mojej rodziny nie należą. A inaczej zachowuję się tylko w stosunku do niej. Moje rozmyślenie przerwało to, że ktoś chyba zadał mi jakieś pytanie. Wyciągnąłem słuchawkę i spojrzałem na chłopaków przede mną.
V- Co?
E- Nie słuchałeś?
V- Nie.
D- Jak możesz, jesteśmy przyjaciółmi.
V- Czy ja o czymś nie wiem?
E- Fajne żarty, a tak serio Denki pytał, jaki jest twój typ dziewczyny.
V- Nie wasz interes.
E- Oj no nie bądź taki wstydliwy.
V- Wiedziałem, że łażenie z wami to strata czasu.
D- No wiesz, jesteś jeszcze gorszy niż Bakugou.
K- Coś ty powiedział pikachu?
D- Nic.
V- Życie już takie jest, okrutne i niesprawiedliwe, idziemy na ten film czy nie?

Kiedy nie usłyszałem żadnego odzewu, sam ruszyłem w kierunku kina, jak przyjdą, to przyjdą jak nie cóż to ich problem. Kiedy stałem w kolejce, reszta jednak doszła. Potem kupiliśmy bilety i po zakupie żarcia, udaliśmy się na salę. Film był nie najgorszy, gdyby nie fakt, że ten elektryczny idiota był głośno i dwa razy poraził mnie prądem, pewnie byłby zajebisty, ale no cóż. Po wyjściu z sali skierowaliśmy się jeszcze na lody. Ja ciągle trzymałem się tyłu, kiedy nagle dostałem SMS od zleceniodawcy. Akcja przeniesiona na inną godzinę. Szybko odpisałem, że zgadzam się na taki warunek. Na wizje mordowania aż się uśmiechnąłem.
D- Co się tak cieszysz, czyżby dziewczyna? Kiedy ten idiota próbował wyrwać mi telefon, szybko zareagowałem i po chwili blondyn leżał płasko na ziemi.
D- Co się właśnie stało?
V- Nie dotykaj nigdy mojej własności Kaminari.
D- O co tyle krzyku?
V- O nic.

Nagle mój telefon zaczął dzwonić, więc nie zwracając na nic uwagi, odebrałem.

V- Halo. Tak rozumiem. Tak zaraz będę. Dowidzenia. Ja spadam nara chłopaki.
E- Gdzie idziesz?
V- Gdzieś do poniedziałku.

Po czym olewając chłopaków, skierowałem się do domu. Dzwonił właściciel mieszkania i tak, mogłem zostać, ale każda wymówka jest dobra. A ja zapłacę czynsz, o którym w cholerę zapomniałem, tak się podekscytowałem tą całą misją w U.S.J, że totalnie wyleciało mi to z głowy. A nie mogę przecież stracić tego mieszkania, bo nic innego nie znajdę a stąd mam najbliżej do szkoły. Kiedy dotarłem na miejsce, przed drzwiami czekał już właściciel, starszy człowiek da się z nim dogadać.

V- Dzień dobry proszę pana.
- Witaj chłopcze, nie musiałeś się tak śpieszyć, mogliśmy załatwić wszystko jutro.
V- I tak nie robiłem nic ważnego, a mam sporo na głowie więc pewnie bym zapomniał, może wejdzie pan na herbatę?
- Niestety muszę odmówić, mam jeszcze trochę pracy, może następnym razem.
V- Dobrze to niech pan wejdzie, ja pójdę po pieniądze.
- Oczywiście młodzieńcze.

Szybko poszedłem do pokoju, z którego wziąłem kopertę z odłożonymi pieniędzmi i wróciłem do właściciela.

V- Bardzo proszę i dziękuje za przypomnienie.
- To ja dziękuje i już nie przeszkadzam, do widzenia.
V- Dowidzenia.

Villain Deku [Pamięć]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz